Sejm nie wybierze RPO? Kwiatkowski: na szczęście przepisy regulują, co wtedy zrobić

Jacek Gądek
Sejmowi nie uda się w terminie wybrać nowego Rzecznika Praw Obywatelskich? - To nie jest dobra sytuacja, ale na szczęście przepisy regulują, co wtedy zrobić. Gdyby do 15 lipca nie udało się wybrać RPO, to na podstawie upoważnienia podpisanego przez urzędującego RPO Adama Bodnara obowiązki Rzecznika wykonywałby jeden z jego zastępców - odpowiada Krzysztof Kwiatkowski, senator z Koła Senatorów Niezależnych.
Zobacz wideo Senat odrzucił kandydaturę Lidii Staroń na RPO

Jacek Gądek: - Dlaczego zagłosował pan przeciwko Lidii Staroń na RPO?

Krzysztof Kwiatkowski: - Dla mnie najważniejszy jest wybór dobrego kandydata na Rzecznika Praw Obywatelskich, a nie polityczne gierki czy przyszłość Koła Senatorów Niezależnych. Jako senatorowie z tego koła - ja i senator Wadim Tyszkiewicz - mówiliśmy, że decyzję podejmiemy po wysłuchaniu pani senator Lidii Staroń. W głosowaniu nie ocenialiśmy koleżanki z naszego koła, ale ocenialiśmy, czy pani senator jest dobrą kandydatką na RPO. Muszę przyznać, że odpowiedzi, których udzielała na posiedzeniu Senatu, były wymijające.

Lidia Staroń wypadła w debacie źle. Nawet bardzo.

Odpowiedzi nie były satysfakcjonujące.

Dlaczego?

Bo w żadnej z kluczowych dla mnie kwestii nie było jednoznacznej deklaracji pani senator. Zabrakło deklaracji co do nielegalności zakazu zgromadzeń publicznych czy konieczności respektowania orzeczeń europejskich trybunałów. Zabrakło także konkretnych deklaracji ws. praw, wolności i swobód obywatelskich. Odpowiedzi były wymijające - stąd taka nasza decyzja, by głosować przeciwko jej kandydaturze, o czym poinformowałem panią senator tuż przed głosowaniem.

Mogę jednak powiedzieć - obserwując z bliska przez ostatnie 1,5 roku, bo wcześniejszego okresu nie znam - że rzeczywiście w wielu interwencyjnych sprawach pani senator Lidia Staroń starała się pomagać ludziom. Niewątpliwie stanowi to jej osobisty dorobek w pracy parlamentarzystki.

Wasze - pana i Wadima Tyszkiewicza - głosy okazały się nie przesądzać o wyniku głosowania, bo nawet trzech senatorów z klubu PiS jej nie poparło. Pana zdaniem to nie przypadek?

O tym, że klub PiS nie poprze w całości Lidii Staroń, tak naprawdę nikt w demokratycznej większości w Senacie nie wiedział. To było kompletne zaskoczenie. Ogromne poruszenie było widać także wśród senatorów PiS, gdy tylko zobaczyli wynik głosowania. Teraz, z perspektywy czasu, jako bardzo wysoce uzasadnioną uznaję tezę, że był to scenariusz osobiście napisany przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego.

Bo?

Z trójki senatorów PiS, którzy nie zagłosowali za Lidią Staroń, dwie panie senator - Janina Sagatowska i Dorota Czudowska - od wielu lat należą do PiS i absolutnie nigdy nie łamały dyscypliny obowiązującej w klubie tej partii. Znając je obie, nie wyobrażam sobie, aby zagłosowały wbrew obowiązującej w klubie PiS dyscyplinie.

W związku z tym, że do ostatniej chwili nie wiadomo było, jak zagłosują senatorowie niezależni - czyli ja i senator Wadim Tyszkiewicz, bo deklarowaliśmy, że decyzje podejmiemy po wysłuchaniu - to jeśli prezes PiS chciał mieć pewność, że Lidia Satroń nie przejdzie, to musiał dopilnować, aby co najmniej dwa głosy z klubu senackiego PiS nie padły na Staroń. I tak też się stało.

Będzie ciąg dalszy wyborów RPO, czy to już była ostatnia próba?

Obywatele mają prawo mieć RPO, który w sposób kompetentny i nie bojąc się wchodzić w spór z rządem będzie bronił interesów obywateli.

Przyspieszenie głosowania - co było dla mnie bardzo zaskakujące - nad kandydaturą senator Lidii Staroń, ma bardzo pozytywne następstwa. Dzięki temu Sejm może jeszcze spokojnie rozpatrzyć nowo zgłoszone kandydatury. Nie mam żadnych wątpliwości, że Senat też spotkałby się i zdążylibyśmy rozpatrzyć kolejną kandydaturę, jeszcze przed upływem terminu wynikającego z wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, czyli do 15 lipca.

A jeśliby nie uda się wybrać RPO przed tym terminem?

To nie jest dobra sytuacja, ale na szczęście przepisy regulują, co wtedy zrobić. Gdyby do 15 lipca nie udało się wybrać RPO, to na podstawie upoważnienia podpisanego przez urzędującego RPO Adama Bodnara obowiązki Rzecznika wykonywałby jeden z jego zastępców. Jest to procedura absolutnie przewidziana przepisami prawa.

A nawet więcej: niekwestionowana przez PiS. Mówię to nieprzypadkowo, bo gdy w 2019 r. podjąłem decyzję o starcie w wyborach do Senatu, to złożyłem rezygnacje z funkcji prezesa NIK i skierowałem pismo do marszałek Sejmu Elżbiety Witek (PiS), wyznaczając jednego ze moich zastępców do pełnienia obowiązków prezesa NIK - do czasu zakończenia procedury wyboru nowego prezesa, którym został potem pana Marian Banaś.

Pismo to zostało przyjęte do akceptującej wiadomości pani marszałek i nie było w żaden sposób kwestionowane przez panią marszałek bądź służby prawne Sejmu. Poza ogólnymi przepisami ten casus, w którym taką praktykę faktycznie uznały władze Sejmu, powinien w przypadku RPO także mieć zastosowanie. To o tle istotne, że dla dobra obywateli cały czas ktoś powinien pełnić obowiązki RPO i stać na straży wolności i praw obywatelskich.

Więcej o: