Irańskie pokolenie Z ma dość, ale dziadkowie u władzy jeszcze nie. Ekspertka o tym, co czeka Iran

Był sobie nowoczesny Iran, gdzie kobiety mogły chodzić ubrane nawet w spódniczki mini, po czym przyszli duchowni ze swoją rewolucją, zrobili średniowiecze i zakutali je w chusty? To nie tak. Irańczycy protestują teraz, bo chcą znów żyć jak my? Też nie tak.

O problemach współczesnych Irańczyków rozmawiamy z dr Karoliną Rakowiecką-Asgari z Zakładu Iranistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dlaczego tak regularnie protestują, czego tak naprawdę chcą i co myślą o otaczającej ich rzeczywistości.

Młodzi uśmiechnięci ludzie ubrani na modłę zachodnią, nowoczesne budynki i infrastruktura. W internecie pełno galerii ze zdjęciami tego rodzaju mającymi przedstawiać "Iran przed rewolucją". W przeciwieństwie do tego współczesnego Iranu, zacofanego i każącego kobietom zasłaniać włosy chustą.

- To częściowo legenda. Infrastruktura bywała imponująca, ale bardzo nierówno rozłożona w kraju. Brak hidżabu, czy krótkie spódnice też nie stanowiły zasady przed rewolucją. Nawet w dużych miastach, w których były też dzielnice biedoty, slumsy i rosnący ruch konserwatywny. Trzeba pamiętać, że oficjalnie obowiązujące wówczas liberalne prawo, niemal zrównujące prawa kobiety i mężczyzny, nie miało realnego wpływu na znaczną część społeczeństwa. Bo prawo sobie, a autonomiczność konserwatywnej rodziny sobie. Na prowincji standardem było choćby wydawanie za mąż bardzo młodych, kilkunastoletnich dziewczynek. Władza dla świętego spokoju nie egzekwowała tych liberalnych praw, kiedy mogła się spodziewać oporu i problemów. We wspomnieniach kobiet z okresu rewolucji słyszy się na przykład, że dopiero przy jej okazji matka wyszła z domu, nie pytając się ojca o zgodę, bo chciała iść na demonstrację. I tak by tę zgodę pewnie dostała, ale sam fakt, że po raz pierwszy odważyła się nie prosić o nią, był znaczący.

Legenda, ale czy jednak protestujący współcześnie młodzi Irańczycy nie chcą powrotu właśnie do niej? Do bardziej liberalnego państwa, które nie każe kobietom chodzić z chustą zasłaniającą włosy?

- Dla współczesnych młodych Irańczyków ich kraj sprzed rewolucji to też pewnego rodzaju legenda. Irańskie społeczeństwo jest bardzo młode i tak naprawdę mało kto dobrze pamięta tamte czasy. Jednak to nie jest tak, że młodzi Irańczycy żyją w jakiejś skrajnie konserwatywnej rzeczywistości i ukradkiem wzdychają za Zachodem. Do drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych Iran rzeczywiście był krajem mocno zamkniętym, więc obywatele nie wiedzieli za dobrze, co się dzieje na zewnątrz. Wtedy to obraz Zachodu był rodem z opowieści i legend. Jednak teraz tak nie jest. Jest internet, jest licząca 6-8 milionów osób diaspora, która regularnie kontaktuje się z i odwiedza rodziny w Iranie. Powszechna jest wiedza o tym, jak świat wygląda. W efekcie Irańczycy żyją w pewnego rodzaju rozdwojeniu. Na potrzeby kontaktu z państwem, jego aparatem i jego regułami, przywdziewają maskę. Jednak życie prywatne to coś zupełnie innego. Oni żyją często podobnie do nas. Wystarczy poszukać w sieci zdjęć i nagrań. Zwłaszcza najmłodsze pokolenie prawie się już nie różni i co najważniejsze, narasta poczucie, że oni nie chcą żyć w tym rozdwojeniu. Nie chcą się dostosowywać do oczekiwań, ale chcą, żeby to ich oczekiwania spełniano.

Czyli tak jak u nas to "straszne" pokolenie Z, co to już nie chce ciężko pracować, tylko wolałoby po prostu dobrze żyć i ma jakieś roszczenia?

- Tak, tylko w Iranie punktem odniesienia nie jest kult ciężkiej pracy, ale życie zgodnie z konserwatywnymi normami, które nawet dla przedstawicieli starszych pokoleń są już często anachroniczne. Tak się natomiast składa, że władzę w Iranie dzierżą niemal całkowicie najbardziej konserwatywni z tych ostatnich. Decyzje w tym kraju to domena często wręcz bardzo starych ludzi. To dwa światy. I wedle aktualnie panującego układu dla młodych jest przewidziana tylko jedna rola: pokornych kontynuatorów dzieła rewolucji islamskiej. Nie ma mowy o jakiejś zmianie rzeczywistości zgodnie z ich oczekiwaniami. To sprawia, że rośnie napięcie i niezadowolenie. Choć nie jest oczywiście tak, że wszyscy młodzi chcieliby zmian. Nie brakuje też takich, którzy wyznają wartości konserwatywne i chcą być tymi kontynuatorami.

Irańska para została skazana na 10 lat więzienia za publiczny taniec Para skazana na 10 lat więzienia za publiczny taniec. "To demoralizacja"

I jak ocenić ilu jest tych, którzy chcieliby zmian, a ilu tych, którym podoba się, jak jest? Bo to chyba kluczowe dla przyszłości reżimu.

- Trudno o wiarygodne badania irańskiej opinii publicznej, jednak wymowne są wyniki sondy prowadzonej przez opozycyjny instytut Gamaan z siedzibą w Holandii. Za pośrednictwem platformy internetowej pod koniec grudnia zadano proste pytanie: "Republika Islamska, tak czy nie?" Odpowiedziało 200 tysięcy Irańczyków, z czego 158 tysięcy mieszkających w kraju. 81 procent z tych ostatnich wybrało opcję "nie". Trzeba też mieć świadomość, że tu nie chodzi tylko o sprzeciw wobec wartości konserwatywnych, ale też o sytuację ekonomiczną czy korupcję. Iran jest w głębokim kryzysie. Od kilku lat panuje bardzo wysoka inflacja rzędu 40-50 procent rocznie. Jest wysokie bezrobocie wśród młodych sięgające według oficjalnych statystyk 23 procent, choć według Banku Światowego jest to bliżej 27-28 procent. Tak jak wcześniejsze pokolenia po rewolucji miały szansę na gwałtowny awans społeczny, ponieważ trzeba było całej nowej kadry aparatu państwowego, tak teraz nie ma tej przestrzeni. Panuje poczucie braku przyszłości i nadziei.

Teoretycznie to katastrofalna sytuacja dla rządzących kleryków, ale przecież dopiero co udało im się stłumić największe protesty od lat. Wygląda, jakby zdołali opanować sytuację.

- Protesty może nie tyle były największe, ile szczególnie szerokie. Więcej ludzi wyszło na ulice choćby w 2019 roku podczas tak zwanych protestów paliwowych, które zostały zapoczątkowanie przez gwałtowne podwyżki cen paliwa. Jednak wówczas demonstrowali głównie młodzi mężczyźni i szybko doszło do zamieszek, co pozwoliło reżimowi ustawić ich w roli jakichś rzezimieszków i przestępców. Ta ostatnia fala demonstracji, która rozpoczęła się we wrześniu 2022 roku po śmierci 22-letniej Żiny Mahsy Amini, zmarłej prawdopodobnie w wyniku pobicia przez policję obyczajową, była jednak szczególna, ponieważ wzięli w niej udział przedstawiciele wielu grup społecznych. Wielką rolę odegrali przedstawiciele mniejszości etnicznych, kobiety i mieszkańcy prowincji. I choć na razie władza stłumiła uliczne demonstracje, to nie stłumiła ducha protestu. Pozostaje napięcie, a ludzie znacznie częściej i chętniej kontestują oficjalny porządek różnymi aktami obywatelskiego nieposłuszeństwa.

Demonstracja zwolenników reżimu Iran. Ajatollah wypuści z więzienia tych, którzy żałują swoich czynów

Indywidualne nieposłuszeństwo raczej nie obali reżimu starych ludzi okopanych na swoich stanowiskach od dekad. Gdzie jakieś przywództwo opozycji, jakiś plan?

- Już wspomniane badanie instytutu Gamaan wskazało na ciągłą wysoką gotowość Irańczyków do protestu. Badani wskazali też grupę 20 prominentnych postaci opozycyjnych i celebrytów, których widzieliby jako swoich przedstawicieli w radzie koordynującej zmianę systemu. O konieczności zmiany systemu pisał ostatnio były premier i niedoszły prezydent Mir-Hosejn Musawi, który od prawdopodobnie sfałszowanych wyborów w 2009 roku przebywa w areszcie domowym, co jest sposobem reżimu na radzenie sobie z prominentnymi  opozycjonistami w kraju. Nawet znany z umiarkowania były reformatorski prezydent Mohammad Chatami nie widzi dziś dalszej możliwości reform. Warto podkreślić, że ostatnie protesty sami uczestnicy nazywają rewolucją, co chyba jasno pokazuje, na jak głębokie zmiany liczą. Oczywiście w tej chwili protesty uliczne prawie wygasły, a państwo bezwzględnie traktuje zatrzymanych demonstrantów, ferując wysokie wyroki, łącznie z wyrokami śmierci. Trudno się spodziewać szybkiego zwrotu w tej sprawie.

Myśląc o tej potencjalnej zmianie władzy w Iranie, my na Zachodzie często skupiamy się na wątku religijnym. Odrzuceniu islamu jako głównego filaru państwa. W końcu Iran jest jedyną tak dużą teokracją i na dodatek przeistoczył się w nią z tego teoretycznego państwa urządzanego na modłę zachodnią. Jednak czy dla Irańczyków religia rzeczywiście odgrywa tak dużą rolę w buncie?

- Ludzie zdecydowanie bardziej buntują się po prostu przeciw reżimowi. Choć siłą rzeczy częściowo obraca się to przeciw religii, co jest nieuniknione z powodu silnego powiązania z nią władzy. My w Polsce nie musimy szukać daleko, żeby zrozumieć ten mechanizm. Zwłaszcza wśród młodych Irańczyków widać nurt odchodzenia od szyizmu. Według innego sondażu instytutu Gamaan tylko 32 procent respondentów chciało się identyfikować jako szyici, choć oficjalnie ponad 90 procent Irańczyków nimi jest. Warto jednak pamiętać, że do tych danych należy podchodzić z ostrożnością także z powodu politycznego charakteru podobnych deklaracji.

Czyli tak jak to zazwyczaj w dziejach ludzkości, rewolucja jest napędzana przez niską jakość życia, a nie jakieś wzniosłe idee?

- Podobnie było z rewolucją w latach 1978/79, nazywaną w końcu islamską. Wówczas tak naprawdę do obalenia reżimu szacha doprowadziła szeroka koalicja organizacji i ugrupowań reprezentujących cały przekrój ówczesnego irańskiego społeczeństwa, a nie sami zwolennicy odrzucenia wpływów Zachodu i zwrócenia się ku islamowi. Dopiero później frakcja religijna zdołała pewnie uchwycić władzę i się przy niej umocnić, eliminując resztę opozycji. Sama rewolucja była wyjątkowo mało krwawa. Dopiero po niej, podczas procesu cementowania władzy w rękach konserwatystów i wynikających z tego czystek, było naprawdę krwawo. Nie wspominając o trwającej prawie całą dekadę lat 80. wojnie z Irakiem, która kosztowała życie setek tysięcy Irańczyków i była przedłużana przez irańskie przywództwo ze względów wizerunkowych i w nadziei na uzyskanie lepszych warunków pokoju.

"Rewolucja zjada własne dzieci", czyli kolejny stały element historii. Tylko teraz jesteśmy na znacznie wcześniejszym etapie. Widać niezadowolenie, które nie ma ujścia i może być początkiem poważnych zmian. Co może stać się dalej?

Można sobie wyobrazić kilka scenariuszy, jednak rozstrzyganie, który się sprawdzi, jest dziś wróżeniem z fusów. Rozziew między oczekiwaniami znacznej części społeczeństwa i rosnącym konserwatyzmem władzy na pewno będzie źródłem rosnących napięć. W trudnej dla Iranu rzeczywistości także ze względów ekonomicznych i międzynarodowych może to w pewnym momencie wymusić zmiany wewnętrzne. Nie da się też oczywiście wykluczyć ewolucji systemu w kierunku dyktatury wojskowej opartej na Korpusie Strażników Rewolucji (Sepahu).

Zobacz wideo
Więcej o: