Włodzimierz Cimoszewicz z zarzutami ws. potrącenia rowerzystki. "Udzieliłem jej natychmiastowej pomocy"

Były premier, obecnie europoseł Włodzimierz Cimoszewicz usłyszał zarzuty spowodowania wypadku i ucieczki z miejsca zdarzenia. Sprawa ma związek z potrąceniem 70-letniej rowerzystki, do którego doszło przed ponad trzema laty. Polityk nie przyznaje się do winy. Wyjaśniał wcześniej, że udzielił pomocy kobiecie.

Włodzimierz Cimoszewicz zgodził się na podawanie imienia i nazwiska w medialnych publikacjach. Jak podał portal Wnp.pl na podstawie doniesień PAP, zarzuty postawiła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Polityk nie przyznał się do winy i skorzystał z prawa do odmowy wyjaśnień.

Do potrącenia doszło na pasach w Hajnówce 4 maja 2019 roku.

- Ze wstępnych ustaleń wynika, że została potrącona rowerzystka w wieku 70 lat. Do zdarzenia doszło na oznakowanym przejściu dla pieszych, prawdopodobnie kobieta przejeżdżała przez nie rowerem. Zarówno rowerzystka, jak i Włodzimierz Cimoszewicz kierujący Volkswagenem Passatem, byli trzeźwi - informowała nas wtedy asp. Edyta Wilczyńska z policji w Białymstoku.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>

Kobieta doznała m.in. złamania kości podudzia. Samochód Cimoszewicza nie miał ważnych badań technicznych - ich termin upłynął ponad pół roku przed wypadkiem.

"Na szczęście dzięki mojej niewielkiej prędkości, około 30 km na godz., poszkodowana Pani odniosła niegroźne obrażenia. Udzieliłem jej natychmiastowej pomocy i po przekonaniu o konieczności poddania się badaniu lekarskiemu została ona odwieziona do szpitala. W tej chwili znajduje się w domu" - przekazał wtedy w oświadczeniu Włodzimierz Cimoszewicz.

Jak dodał, "pewnym usprawiedliwieniem był fakt jazdy pod słońce". "Nie wykluczam również, że bolesna dla mnie informacja sprzed dwóch dni o wykryciu u mnie choroby nowotworowej mogła mieć wpływ na moje samopoczucie" - zaznaczył wówczas były premier.

Zobacz wideo Więźniowie CIA torturowani w Polsce? „Prawdopodobnie popełniliśmy błąd. Bush mógł zostać zmanipulowany" [fragment podcastu „Kwaśniewski Story"]

Włodzimierz Cimoszewicz z zarzutami. Polityk nie przyznaje się do winy

Później w "Faktach po Faktach" w TVN24 polityk tłumaczył, że kobieta tuż po zdarzeniu chciała wsiąść ponownie na rower i wrócić do domu. Cimoszewicz relacjonował, że namawiał ją do badań, a gdy odmówiła, sam zawiózł ją do miejsca zamieszkania.

Potem kobieta miała jednak stwierdzić, że chce jechać do szpitala na badania, gdzie miał zawieźć ją (na prośbę byłego premiera) znajomy Cimoszewicza. Polityk później miał odwiedzić kobietę już po powrocie do domu.

Włodzimierz Cimoszewicz nie wycofuje się z wyborów. 'To rodzaj choroby, który ma wysoką uleczalność'Cimoszewicz o potrąceniu rowerzystki: Od razu udzieliłem pomocy

Cimoszewicz tłumaczył w "Faktach po Faktach", że nie zawiadomił o sprawie policji "przede wszystkim z powodu emocji". Wyjaśnił, że tego typu sytuacja przytrafiła mu się po raz pierwszy.

W marcu ubiegłego roku Parlament Europejski, na wniosek Zbigniewa Ziobry, uchylił Cimoszewiczowi immunitet.

Więcej o: