Prof. Rafał Chwedoruk: Rząd PiS nie ma żadnej strategii. Jest między młotem a kowadłem

Jacek Gądek
- Rządzącym w sytuacji niepowodzenia egzekucji rygorów groziłaby katastrofa - pokazanie niesprawności władzy - mówi prof. Uniwersytetu Wardzawskiego Rafał Chwedoruk, politolog.
Zobacz wideo Pracodawcy będą mogli sprawdzić, czy pracownik jest zaszczepiony? Komentuje minister Ozdoba

Jacek Gądek: - Premier Mateusz Morawiecki stwierdził wprost, że nowych obostrzeń nie będzie, bo rząd "nie chce postępować wbrew bardzo dużej części opinii publicznej". Na polskim gruncie, przy dużej nieufności i braku dyscypliny społecznej, to jest racjonalne?

Prof. Rafał Chwedoruk: - Rząd działa między młotem a kowadłem. Miedzy tymi obywatelami, którzy są blisko PiS i są w jakiejś części sceptyczni wobec obostrzeń i szczepień, a resztą obywateli.

Tym kowadłem są też wirusolodzy, którzy - patrząc z punktu widzenia medycyny - mówią, że restrykcje i ich egzekwowanie to konieczność.

Z perspektywy długofalowych efektów politycznych zaostrzenie walki z pandemią mogłoby być dla PiS korzystne. Koniec pandemii per saldo by rządzącym przecież sprzyjał. W Polsce zresztą potencjał ruchów antyszczepionkowych jest niewielki. Polacy są społeczeństwem biernym…

…ale pokłady frustracji są już pewnie tak duże, że kolejne obostrzenia doprowadziłyby - i taką obawę wyraża wprost premier - do eksplozji niezadowolenia społecznego?

Eksplozji? Nie.

Premier wskazuje na przykład na Francję, gdzie odbywały się uliczne protesty.

Gdy obserwujemy gwałtowne protesty ruchów antyszczepionkowych we Francji, Włoszech i Niemczech, to należy pamiętać, że one są efektem nakładania się już wcześniej istniejących konfliktów. We Francji to echa protestów "żółtych kamizelek", a w Niemczech skrajnie prawicowych ruchów antyimigracyjnych. A u nas takiego tła nie ma.

Ludzie w Polsce zwłaszcza na wschodzi i południu nie chcą się szczepić, a to regiony bliskie PiS-owi. Zapewne w ślad za tym idzie także niechęć do restrykcji i ich przestrzegania. To jest w istocie powód, dla którego rząd nie chce wprowadzać kolejnych zakazów?

Jeśli spojrzeć na geografię szczepień, to faktycznie sceptycyzm wobec nich jest największy na terenach słabo zurbanizowanych, na wschodzie Polski. Tam spada liczba ludności, a ci, którzy pozostają, w większym stopniu należą do średniego i starszego pokolenia - bardziej nieufnego wobec świata.

Wśród wyborców Zjednoczonej Prawicy oprócz tradycyjnego konserwatywnego elektoratu znajdziemy też ludzi niezaangażowanych, nieufnych wobec instytucji publicznych, polityków, mediów i ekspertów. PiS-owi kolejne zwycięstwo w wyborach może utrudnić demobilizacja właśnie takich wyborców. W poprzednich wyborach (2019 r.) PiS wygrało, bo frekwencja była rekordowo wysoka - PiS-owi udało się bowiem zmobilizować po swojej stronie takich właśnie niezaangażowanych ludzi.

A to masa ludzi. Jeśli tę nieufność mierzyć niechęcią do zaszczepienia się, to wystarczy spojrzeć na liczby. W Polsce zaszczepiło się 54 proc. ludzi. Średnia dla Unii Europejskiej to 69. W Niemczech 69. We Francji 76, a Hiszpanii 81. Kolejne obostrzenia czy nawet egzekwowanie obecnych skłonią w końcu ludzi do niegłosowania na PiS?

Nieufny stosunek do instytucji państwa - niezależnie od epoki i ustroju - zawsze niestety był w Polsce podobny.

To dlaczego stawia pan tezę, że dla obozu PiS długoterminowo ostra walka z pandemią, wprowadzanie obostrzeń i ich egzekwowanie byłoby korzystne dla PiS?

Szybsze zwalczenie pandemii pokazywałoby skuteczność władzy. Jedną z podstaw rządów PiS jest sprawczość: np. 500+ się udało, choć inni mówili, że się nie da. Służyłoby też gospodarce. Tego jednak nie sprawdzimy, bo w polityce jest tak jak często w biznesie w dobie globalizacji: działa się pod presją czynników krótkoterminowych. Cóż z tego, że w perspektywie 2 lat coś mogłoby być społecznie dobrze ocenione i dałoby efekty wyborczy, skoro polityk będzie rozliczany z tego, co pokaże kilka najbliższych sondaży.

Więcej informacji o covid-19 na stronie głównej Gazeta.pl

Ganianie przez policję ludzi bez maseczek w sklepach nie przyniosłoby dla PiS dobrego efektu w sondażach.

Rządzącym w sytuacji niepowodzenia egzekucji rygorów groziłaby katastrofa - pokazanie niesprawności władzy. Możliwości instytucji państwa w egzekwowaniu nakazów pozostają zresztą ograniczone. Jeśli służby te - np. policja - zaczną egzekwować noszenie maseczek, to będą się musiały na tym skoncentrować. Siłą rzeczy inne ich funkcje będą zaniedbane.

To jaka jest strategia państwa?

W działaniach rządu nie widać strategii. Widzimy raczej taktykę obliczoną na to, aby przetrwać najbliższych parę miesięcy, stosując przy tym wypróbowane już metody i licząc na to, że wybawienie po części przyjdzie z zewnątrz. Stąd premier poinformował, że Polska zakontraktowała już lek na Covid-19.

Ten niezaangażowany, nieufny wyborca jest dziś kluczowy dla PiS?

Walka to takich wyborców jest dla PiS tym ważniejsza, że partia ta - po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji - spadła w sondażach do poziomu poparcia z 2015 r. (ok. 38 proc.). Część wyborców PiS po prostu straciło raczej bezpowrotnie. Teraz więc toczy walkę o to, aby nie stracić kolejnych, nawet niewielkiego ich kręgu. PiS jest ostrożne, bo elektorat tej partii jest podzielony ws. szczepionek i obostrzeń.

Dwa tygodnie temu minister zdrowia Adam Niedzielski mówił, że jeśli średnia tygodniowa przekroczy 7 tys. zachorowań, to trzeba będzie poważnie rozważyć kolejne obostrzenia. Przekroczyła. Teraz Niedzielski razem z premierem mówią, że nie ma co ich wprowadzać, bo będą protesty. Gdzie tu logika?

W USA kiedyś był szef FED-u Alan Greenspan, o którym mawiano, że nawet grymas jego twarzy może być sygnałem dla gospodarki.

I skończyło się kryzysem.

Owszem. W Polsce może nie grymas, ale słowo ministra jest czynnikiem oddziałującym na postawy społeczne - może wywołać zmianę zachowania w niektórych segmentach rynku, np. w handlu. Sądzę, że za takimi wypowiedziami nie stoi żadna strategia, ale doraźne kalkulacje, że samo ostrzeżenie ministra da jakiś efekt.

Może za całym dzisiejszym przekazem PiS - czyli: nie będzie nowych obostrzeń - stoi doskonały wgląd PiS w społeczeństwo. I jest to kalkulacja najprostsza z możliwych: Polacy, a już zwłaszcza wyborcy PiS, mają w poważaniu zakazy, więc nie ośmieszajmy się ich wprowadzaniem, bo i tak będą martwe?

Gdyby PiS nie miało dobrego wglądu w społeczeństwo, to do dziś byłoby Porozumieniem Centrum - kilkuprocentową partią na prawicy - albo w ogóle by go nie było. PiS dalej będzie kluczyć, aby nie zrażać do siebie różnych grup wyborców, w wielu sprawach mających odmienne poglądy. Covid to temat, przy którym władza - ktokolwiek by jej nie pełnił - musi zachować dużą ostrożność. Jeśli coś jednak utrudni PiS-owi zdobycie władzy na trzecią kadencję, a jest coraz więcej sygnałów, że o reelekcję będzie trudno, to nie covid będzie tu najistotniejszy.

Więcej o: