Adam Bodnar w rozmowie z Gazeta.pl odniósł się do ujawnienia przez "Wiadomości" TVP danych osób, które protestowały przed siedzibą TVP. - Można upubliczniać wizerunki różnych osób, także osób uczestniczących w demonstracjach, ale tylko na takich zasadach, że prezentujemy pewną całość, czyli prezentujemy obrazek. Jeżeli natomiast wyjmujemy poszczególne osoby z tego obrazka, dajemy portrety i nazwiska, wtedy już naruszamy dobra osobiste oraz ochronę wizerunku - tłumaczył rzecznik praw obywatelskich.
- Domyślam się, że różne osoby, które uczestniczą w demonstracjach są przedmiotem stałego monitoringu ze strony służb. Te osoby też uczestniczą oczywiście w życiu publicznym, ale to, że są rozpoznawalne nie oznacza, że bez ich zgody można publikować ich nazwiska - podkreślił.
Odniósł się też do blokowania przez protestujących samochodu Magdaleny Ogórek. -Gdybym ja, jako rzecznik, jechał samochodem i spotkałaby mnie taka sytuacja, też czułbym się zagrożony, zaniepokojony - stwierdził.
Zapytany o sprawę taśm Kaczyńskiego i jego wezwania przedsądowego, skierowanego do redakcji "Gazety Wyborczej", Bodnar stwierdził: - Tutaj mamy sytuację szczególną, bo dysponentem tych nagrań nie jest tylko dziennikarz, który gdzieś tam potajemnie nagrał, ale też partner biznesowy. Pytanie, do kogo ewentualnie mogłoby być roszczenie czy w stosunku do redakcji, która ujawnia, czy raczej osoby, która nagrywa - skomentował.