W niedzielę w programie "Woronicza 17" emitowanym na antenie TVP Info poruszony został temat tzw. cudu noworocznego na stacjach Orlenu. Jednym z gości Miłosza Kłeczka był senator Jacek Bury. Między pracownikiem telewizji publicznej a politykiem doszło do słownych przepychanek.
- Płacimy złotówkę więcej, niż powinniśmy i wy jesteście szczęśliwi. Kryjecie to, że ktoś okrada Polaków - powiedział senator Polski 2050. Słowa polityka spotkały się ze stanowczą reakcją prowadzącego program.
- Niech pan nam nie zarzuca, że my kryjemy kogoś, kto oszukuje Polaków, bo to jest kłamstwo i oszczerstwo. Po drugie, podjeżdża pan na stację benzynową, jak sam pan wspomniał, potrafi pan czytać, z czego się bardzo cieszę, ale nie potrafi pan czytać ze zrozumieniem. A to jest klucz. Czy rozumie pan, że dziś ceny powinny być droższe o kilka punktów procentowych, a nie są i pan z tego czyni zarzut? - stwierdził Miłosz Kłeczek.
- Ponieważ te ceny były podniesione wcześniej - mówił Jacek Bury, jednak przerwał mu pracownik TVP. - Pan czyni zarzut, że paliwo nie jest drogie, czyli chciałby pan, żeby Polacy tankowali po 10 zł i kupowali chleb po 30 zł, czego oczekiwał Donald Tusk. To jest pana marzenie, senatorze? - zapytał Miłosz Kłeczek. - Może pana na to stać, bo pan handluje rosyjskimi ogórkami, za co pan przepraszał - dodał.
- Widzę, że pan świetnie zarabia, dostaje pan dotacje ze Skarbu Państwa, to ja mam coś dla pana - powiedział Jacek Bury i podszedł do prowadzącego program z ogórkiem. - Jest pan swego rodzaju mendą. Proszę, to jest dla pana - podkreślił senator i rozbił ogórka na blacie przed Kłeczkiem.
- O matko, panie senatorze, pan się chyba źle czuje - stwierdził pracownik telewizji publicznej i rzucił ogórkiem.
- Wychodzę, bo merytoryka tutaj nie istnieje - zaznaczył Jacek Bury i opuścił studio.
Jacek Bury jest właścicielem przedsiębiorstwa, które zajmuje się handlem warzywami i owocami. Część ogórków, które sprzedawał, miała pochodzić z Rosji. - Wszystkie działania mojego przedsiębiorstwa prowadzone są w zgodzie z polskimi i europejskimi przepisami. Najwidoczniej zabrakło im białoruskich ogórków, więc wysłali kilka palet rosyjskich, ale to były śladowe ilości - tłumaczył się wówczas senator.
- W rozmowie z Szymonem Hołownią przekazałem, że mój kontrahent zobowiązał się do nieuzupełniania braków towarem pochodzenia rosyjskiego - dodał.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Od 1 stycznia stawka VAT na paliwa wzrosła o 15 punktów procentowych - z 8 do 23 proc. Kierowcy tej zmiany jednak nie odczuli - cena na pylonach się nie zmieniła. Część mediów i analityków pytała, dlaczego tak się stało. Czy oznacza to, że wcześniej paliwo mogło być jednak tańsze?
- W grudniu ceny paliw zaczęły się stabilizować, złotówka się umacniała. Baryłka [ropy - red.] była na zdecydowanie niższych notowaniach, również kwestia kontraktacji naszych produktów, które importujemy do Polski, pozwoliły nam zastosować ten mechanizm i nie przełożyć [wzrostu VAT-u - red.] na ceny- komentował Daniel Obajtek.
Prezes PKN Orlen stwierdził też, że "dla opozycji ważny jest tylko chaos".
- Liczyliśmy na to, że prezes naszego monopolisty, jeśli chodzi o sprzedaż paliw, odpowie na jedno pytanie: dlaczego Orlen przez wiele miesięcy zawyżał ceny paliw? Mamy na to dowód w postaci tego, co się wydarzyło między 31 grudnia a 1 stycznia, kiedy, pomimo podwyższenia o 15 procent stawki podatku VAT na paliwa, cena nie uległa zmianie, a właściwie nawet gdzieniegdzie spadła - komentował sytuację rzecznik PO Jan Grabiec.
- To znaczy, że wcześniej płaciliśmy kilkanaście procent więcej, niż musieliśmy płacić, gdyby koncern, gdyby Orlen kalkulował to zgodnie z zasadami, które powinny przyświecać każdej firmie, a zwłaszcza firmie, która mieni się firmą Skarbu Państwa i realizuje cele nie tylko biznesowe, ale również służy polskiemu społeczeństwu - dodał.