Lekarka po powrocie ze strefy: Migranci mają choroby znane z czasów I wojny. Zgonów będzie więcej

Patryk Strzałkowski
Migranci, którzy wciąż są w polskich lasach, są w bardzo ciężkim stanie - relacjonuje lekarka Olga Szymon, która jako wolontariusza Polskiej Misji Medycznej pracowała w przychodni w Białowieży. Niektórzy znajdowani przez aktywistów w lesie cudzoziemcy nie są w stanie chodzić. Lekarka podkreśliła, że wraz z nadejściem zimy coraz więcej ludzi może umierać w lasach.
Zobacz wideo Jak wyglądała sytuacja na granicy pod koniec listopada?

- Zdarzało mi się także spotkać ludzi w lesie i udzielać im pomocy. Byli niedożywieni, odwodnieni, brudni. Przebywali w lesie od tygodni. Co było wzruszające, to te osoby czasem prosiły chociaż o chusteczkę, żeby móc wytrzeć twarz z brudu — powiedziała w rozmowie z Gazeta.pl Olga Szymon, chirurg dziecięcy i wolontariuszka Polskiej Misji Medycznej. 

PMM od początku listopada wspiera szpital w Hajnówce, do którego zabierani są będący w ciężkim stanie migranci zatrzymani przez Straż Graniczną. W drugiej połowie miesiąca dwie wolontariuszki PMM pojechał zaś do Białowieży, gdzie znajduje się przychodnia. Białowieża, niewielka miejscowość w sercu Puszczy Białowieskiej, od początku września znajduje się w strefie stanu wyjątkowego i niemal nikt z zewnątrz nie może tam wjechać. Jednak medyczki współpracujące z Polską Misją Medyczną pojechały tam jako personel ośrodka zdrowia.

- Pracowałyśmy w ośrodku zdrowia w Białowieży, do którego zostałyśmy oddelegowane przez szpital w Hajnówce. Podczas wjazdu do strefy - jak każda osoba wjeżdżająca - miałyśmy sprawdzane dokumenty, kontrolowany bagażnik. Ale nie spotkaliśmy się z większymi problemami - powiedziała Olga Szymon. - Byłam w Białowieży dość krótko, bo tydzień. Zgłosiłam się do PMM z chęcią zrealizowania krótkich wyjazdów na wolontariat, ponieważ mam małego synka. Ten tydzień spędziłyśmy tam razem z Anią, ratowniczką medyczną - dodała. 

Więcej wiadomości znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

"Nie da się pić kawy, gdy obok ludzie zamarzają"

Jak powiedziała lekarka, do POZ-u w Białowieży migranci raczej nie trafiają. - A przynajmniej nie w czasie mojego pobytu. Od osób pracujących tam słyszałam o takich sytuacjach, że lokalni aktywiści przywozili tam osoby potrzebujące pomocy, ale sama nie byłam tego świadkiem. Zazwyczaj Straż Graniczna - gdy ma do czynienia z osobami w ciężkim stanie - dzwoni po karetkę pogotowia, która zabiera pacjentów bezpośrednio do szpitala. Większość migrantów nie jest zabierana do lekarza - powiedziała i dodała, że do szpitala w Hajnówce przywożonych jest od kilku do kilkunastu dziennie.

Jak opisała, życie codzienne w strefie jest bardzo trudne. - Panuje uciążliwa atmosfera. Białowieża to turystyczna miejscowość, a obecnie jest tam mnóstwo wojska. Żołnierze chodzą z długą bronią. Stale są dźwięki z lasów, emitowane komunikaty, latające śmigłowce. To jest bardzo uciążliwe - powiedziała i dodała:

Poza tym, kiedy już napotka się w lesie potrzebującego człowieka, to trudno przejść nad tym do porządku dziennego. Kiedy zobaczy się twarz tej zmarzniętej, cierpiącej osoby. Większość ludzi mówi, że nie da się funkcjonować w oderwaniu od tego. Że siedzi się, pijąc kawę czy piwo, a obok ludzie zamarzają. Dla wszystkich mieszkańców, nie tylko dla medyków, atmosfera jest tam bardzo trudna

Na podstawie zmienionych przepisów i rozporządzenia, po zakończeniu konstytucyjnego stanu wyjątkowego strefa pozostanie zamknięta aż do 1 marca - lub dłużej. Obecnie liczna migrantów na granicy zmniejsza się m.in. dzięki organizacji lotów powrotnych z Białorusi do Iraku. Jednak nie wiadomo dokładnie, ilu ludzi dokładnie pozostaje w lasach po obu stronach granicy. 

"Zgonów będzie więcej"

 W związku z tym, że wjazd do strefy jest zakazany także dla aktywistów (np. Grupy Granica czy Fundacji Ocalenie), pomocą w lasach zajmują się w Białowieży mieszkańcy.

- Na miejscu działa Białowieska Akcja Humanitarna, inicjatywa zwykłych mieszkańców, która stara się pomagać migrantom w lasach - powiedziała wolontariuszka PMM. "Łączy nas głębokie przekonanie, że udzielanie pomocy humanitarnej ludziom w skrajnie trudnej sytuacji życiowej jest naszym prawem i obowiązkiem obywatelskim" - pisali założyciele Białowieskiej Akcji Humanitarnej. 

- Zgłaszali oni potrzeby dot. pomocy medycznej, dzwonili z prośbą o konsultacje medyczne dla osób, które spotkali w lesie. Te osoby nieraz nie mogły się już poruszać - stwierdziła Olga Szymon i powiedziała:

Widziałam osoby, które miały stopy okopowe. To taka jednostka chorobowa, którą pamiętamy tylko z lekcji historii medycyny. Zdarzało się to żołnierzom podczas I i II wojny światowej. To duże obrzęki stóp z odmrożeniami. Takie osoby miały problemy z tym, żeby w ogóle chodzić. Poza tym zdarzają się ślady po pobiciach, po ugryzieniach psów

Pokreśliła, że ludzie, którzy są obecnie na granicy, przebywają tam już tygodniami. - Są w bardzo złym stanie, skrajnie wycieńczeni, bez działających telefonów. Ich szanse przeżycia są coraz mniejsze. W takich warunkach pogodowych nie mam wątpliwości, że zgonów będzie więcej - powiedziała. Dodała, że "na pewno" jeszcze pojedzie do Białowieży. - Od rodziny mam w tym duże wsparcie - zapewniła. 

Można wesprzeć pomaganie na granicy 

Jak poinformowała Dorota Zadroga z Polskiej Misji Medycznej, działania w strefie przygranicznej trwają i organizacja stara się dostosować do sytuacji, a ta — podkreśliła — zmienia się z dnia na dzień. 

Poza wysłaniem wolontariuszy do Hajnówki i Białowieży PMM m.in. zakupiła śpiwory potrzebne w noclegowni Fundacji Dialog. Oczekuje też na dostarczenie ubrań, które są potrzebne migrantom trafiających do szpitali i ośrodków dla cudzoziemców. W dalszej perspektywie organizacja planuje też wsparcie placówek opiekuńczo-wychowawczych w Białymstoku i okolicy, do których kierowane są dzieci, które przekroczyły granicę bez swojego prawnego opiekuna.

- Wciąż zbieramy środki na zakup najpotrzebniejszych rzeczy dla uchodźców trafiających do przygranicznych ośrodków opieki - powiedziała Zadroga.

  • Wesprzyj akcję Polskiej Misji Medycznej:
  • przekaż darowiznę na oficjalnej zbiórce na Facebooku: bit.ly/GRANICA;
  • przekaż darowiznę na numer konta Polskiej Misji Medycznej: 62 1240 2294 1111 0000 3718 5444 z dopiskiem GRANICA;
  • ustaw płatność cykliczną w Twoim banku na działania PMM lub na pmm.org.pl/chce-pomoc.
Więcej o: