Niemiecki parowiec "Karlsruhe", który w 1945 roku został zatopiony przez sowieckie lotnictwo, odkryła jesienią ubiegłego roku grupa nurków z Trójmiasta. Statek spoczął na dnie morza na głębokości 88 metrów, kilkadziesiąt kilometrów od Ustki.
We wrześniu przez kilkanaście dni nurkowie ze stowarzyszenia "Baltictech" razem z przedstawicielami Narodowego Muzeum Morskiego i gdyńskiego Urzędu Morskiego badali wrak "Karlsruhe" i dokonali jego szczegółowej dokumentacji. Wcześniej Urząd Morski w Gdyni przeprowadził pomiary batymetryczne i zezwolił na eksplorację.
W ładowni statku rozpoznane zostały m.in.: części dwóch motocykli oraz samochodu i wózka wojskowego. Przy wejściu do pomieszczenia znajdowała się z kolei rozbita skrzynia z porcelanową zastawą, sygnowaną stemplem KPM (Królewska Manufaktura Porcelany w Berlinie). Większość pakunków na dnie uległo zniszczeniu. W związku z tym badacze zdecydowali się na wydobycie jednej z ostatnich skrzyń, którą udało się zachować i była łatwo dostępna - podaje polsatnews.pl za PAP.
W czwartek 4 listopada w Centrum Konserwacji Wraków Statków w Tczewie nastąpiło uroczyste otwarcie jednej ze skrzyń, które udało się wydobyć z wraku. Badacze mieli nadzieję na odnalezienie słynnej Bursztynowej Komnaty.
Po otwarciu ze skrzyni wyjęte zostały artefakty, wykonano dokumentację fotograficzną. Teraz przedmioty przejdą konserwację. Choć w skrzyni nie odnaleziono Bursztynowej Komnaty, teza, że mogła się ona znajdować na statku, jest wciąż aktualna. Po raz ostatni widziano ją bowiem w Prusach Wschodnich w Królewcu - podaje TVP3 Gdańsk.
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Niemiecki parowiec "Karlsruhe" był jedną z 1080 jednostek, które wzięły udział w operacji "Hannibal" (247 zostało zatopionych) - największej w historii morskich ewakuacji. Miała ona miejsce w kwietniu 1945 roku, kiedy liczni obywatele Prus Wschodnich uciekali z powodu zbliżających się wojsk sowieckich.
"Karlsruhe" razem z ładunkiem został zatopiony w ciągu trzech minut ok. 70 km na północ od Ustki. Zginęło 970 osób, udało się uratować ok. 100 osób. Historia operacji została opisana m.in. w książce "Droga Śmierci" Tomasza Stachury.
Bursztynowa Komnata to natomiast sala wyłożona sześcioma tonami bursztynu oraz włoskimi mozaikami, która była prezentem dla cara Piotra I od cesarza Prus Wilhelma I. W 1755 roku dzieło to zdobiło Pałac Jekatierinski w Carskim Siodle niedaleko Petersburga. Bursztynowa Komnata została zrabowana w 1941 roku przez Niemców, do końca wojny przechowywano ją w Królewcu. Wojska uciekające przed Armią Czerwoną spakowały ją do skrzyń i wywiozły w 1945 roku. Od tamtej pory ślad po Bursztynowej Komnacie zaginął. Parowiec "Karslruhe" był jednym z ostatnich, który opuszczał Królewiec, dlatego naukowcy podejrzewają, że mogła znajdować się na jego pokładzie.