- W polskim tłumaczeniu konstytucji UE jest ok. 40 poważnych błędów merytorycznych, a także sporo gramatycznych, stylistycznych i interpunkcyjnych. Tekst jest tak napisany, że aż zgrzyta przy czytaniu - mówił wczoraj posłom z komisji spraw zagranicznych wiceminister spraw zagranicznych Jakub Wolski.
Błędami w konstytucji europejskiej od paru dni zajmuje się opozycja. Wspomniał o nich w niedzielę w Radiu Zet szef PiS Jarosław Kaczyński. W poniedziałek Bronisław Komorowski (PO) ujawnił, że błędów jest około 200, i zaapelował o weryfikację tekstu przed referendum w sprawie przyjęcia konstytucji. Wczoraj posłowie PiS przedstawili projekt uchwały Sejmu w tej sprawie.
Według Wolskiego nieszczęście jest jednak umiarkowane. - Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy opublikowali właściwą wersję traktatu. Poprawki musimy natomiast wysłać do depozytariusza konstytucji, czyli Włoch (bo tam konstytucja została podpisana) - mówił wiceminister.
UKIE nie czuje się odpowiedzialne za błędy. - Nie myśmy tłumaczyli, nie myśmy zamawiali, nie my organizowaliśmy przetarg. To robiły służby Komisji Europejskiej. Myśmy jedynie komentowali, dawaliśmy dziesiątki uwag, o komentarz poprosiliśmy m.in. prof. Jerzego Bralczyka i prof. Jana Barcza. Niestety, te komentarze zostały odrzucone, bo zdaniem służb tłumaczeniowych zniekształcały tekst - wyjaśniał "Gazecie" Jarosław Pietras, szef UKIE. Od przyjęcia odpowiedzialności uchyla się też MSZ.