Rosjanie sprzedają studio filmowe

Należące do największych i najstarszych rosyjskich wytwórni filmowych Studio im. M. Gorkiego ma być sprywatyzowane. Byłoby to jedno z nielicznych prywatnych studiów filmowych w Europie Środkowo-Wschodniej.

Jak poinformował rosyjski dziennik gospodarczy "Wiedomosti", władze chcą sprzedać ok. 75 proc. akcji przedsiębiorstwa, które wyprodukowało takie hity, jak "Siedemnaście mgnień wiosny" czy "Brat" oraz współuczestniczyło w produkcji polskiej komedii "Jak rozpętałem drugą wojnę światową".

Aukcja ma zakończyć się 16 lutego, a cena wywoławcza pakietu wystawionego na sprzedaż wynosi 123,1 mln rubli (4,41 mln dolarów). Państwo pozostawia sobie jednak prawo weta, gdyż obawia się tzw. zmiany profilu przedsiębiorstwa. Chodzi o to, że do wytwórni należy duża działka niedaleko centrum Moskwy, która - według Stanisława Jerszowa, dyrektora generalnego wytwórni - mogłaby przyciągnąć do aukcji firmy zajmujące się nieruchomościami.

Zdaniem ekspertów cytowanych przez "Wiedomosti" cena wywoławcza jest rozsądna. Szefowie Studia im. M. Gorkiego zaznaczają, że po zakupie akcji nowy właściciel będzie musiał zainwestować jeszcze 15 mln dolarów w "rekonstrukcję aktywów". Co dostanie inwestor poza ponadtrzyhektarową działką? Pięć studiów o powierzchni od 400 do 600 m kw. oraz sprzęt. Zasoby te pozwalają wytwórni produkować ok. 20 filmów pełnometrażowych rocznie. Jerszow dodaje, że przy pełnym obłożeniu inwestycja w studio może zwrócić się w ciągu pięciu lat.

Biblioteka filmów, która jest perłą w koronie każdej wytwórni, w przypadku Studia im. M. Gorkiego została wyodrębniona jako osobna spółka i nie trafi do rąk prywatnego właściciela. Władlen Arseniew, szef moskiewskiego oddziału Związku Filmówców Rosji jest zdania, że zakup wytwórni może zainteresować stacje telewizyjne albo spółki spoza branży rozrywkowej. - Żadna spółka producencka nie wie, czy będzie miała zamówienia i finansowanie. A wielu moskiewskich reżyserów woli kręcić w Mińsku lub Kijowie, bo tam jest taniej - podkreśla Arseniew.

Remigiusz Podniesiński, zastępca dyrektora Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych (WFDiF) w Warszawie nie uważa prywatyzacji państwowego studia za dobry pomysł. - Co miałby dostać inwestor? Prywatyzować można firmy, które są dochodowe. Natomiast wytwórnie najczęściej nie są dochodowe i są raczej instytucjami kulturotwórczymi niż firmami - mówi Podniesiński. Według niego roczny zysk WFDiF nie przekracza miliona złotych, a jej rentowność waha się na poziomie 5-6 proc.

Studio im. M. Gorkiego powstało w 1915 roku jako towarzystwo Ruś, które założył kupiec z Samary Michaił Trofimow. Pod obecną nazwą przedsiębiorstwo funkcjonuje od 1948 roku i na swoim macierzystym rynku jest znane przede wszystkim z ekranizacji klasyki literatury rosyjskiej i radzieckiej. W jego archiwach znajduje się ponad tysiąc filmów.

To niezbyt wiele. Największe archiwa filmowe na świecie ma obecnie studio Sony, po przejęciu wytwórni MGM - liczy ono ponad 7,6 tys. tytułów. W archiwach Warner Bros. znajduje się 6,6 tys. filmów.