Proces rozpoczął się wczoraj przed łódzkim sądem okręgowym. Wszystko zaczęło się od koncertu Ich Troje w 1998 r. w zakładzie karnym w Potulicach. Po występie zespół krótko rozmawiał z więźniem Piotrem Bogdanowiczem. - Podarowałem mu do przeczytania maszynopisy z moimi wierszami i aforyzmami - opowiada Bogdanowicz - Nagle latem 2001 r. usłyszałem w radio piosenkę "Jeanny - End of the Story" i rozpoznałem fragmenty moich wierszy.
Bogdanowicz uznał, że naruszono jego prawa autorskie: wykorzystano i pozmieniano jego wiersze, a on jako autor nie dostał wynagrodzenia. Po nieudanych próbach skontaktowania się z Wiśniewskim pozwał do sądu piosenkarza, Jacka Łągwę z Ich Troje oraz wytwórnię Universal Music Polska. Chce: zapłaty ponad 85 tys. zł, zakazu rozpowszechniania w jakikolwiek sposób (koncerty, płyty) i wycofania już wydanych płyt z utworem "Jeanny...", przeprosin w mediach.
Michał Wiśniewski: - My po koncercie dostaliśmy od więźniów różne prezenty i między innymi maszynopisy pana Bogdanowicza. On sam powiedział, że może udałoby się coś z tym zrobić. Ja nie znałem imienia ani nazwiska tego pana, bo wiersze nie były podpisane. Przed wydaniem płyty kontaktowałem się z zakładem karnym i próbowałem ustalić, jak on się nazywa, ale bez skutku.
Stąd na płycie zamiast jego nazwiska adnotacja "myśli kolegi z Potulic".
Jeszcze przed procesem wytwórnia płytowa chciała zapłacić Bogdanowiczowi 10 tys. zł. Ten uznał, że to za mało.
Sprawa może pójść w zupełnie nieoczekiwanym kierunku - wczoraj w sądzie okazało się, że być może autorem słów jest ktoś inny niż Bogdanowicz. Pełnomocnik Wiśniewskiego dotarł do artykułu w "Dzienniku Polskim", z którego ma wynikać, że autorem spornych wierszy jest krakowski poeta. Sąd chce to wyjaśnić na następnej rozprawie.