W poniedziałek 19 grudnia we Wrocławiu doszło do pożaru w budynku KWP we Wrocławiu. Ogień pojawił się w piwnicy, a w całym budynku natychmiast pojawił się gęsty dym.
Prokuratorka Anna Płaczek-Grzelak z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu poinformowała we wtorek, że "ze wstępnych ustaleń i oględzin wynika, że zapłon nastąpił prawdopodobnie w kulochwycie". - To urządzenie do zatrzymywania pocisków. Kluczowa w sprawie ma być opinia biegłego z zakresu pożarnictwa, na która czeka prokuratura - przekazała Płaczek-Grzelak w rozmowie z TVN24.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
- Decyzją kierownictwa wszyscy pracownicy opuścili siedzibę jeszcze przed przyjazdem straży pożarnej. Nikt nie doznał żadnych obrażeń - powiedziała nam w dniu pożaru asp. Aleksandra Pieprzycka z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Policjantka relacjonowała, że strażacy opanowali pożar i pracowali nad oddymieniem budynku. - Budynek jest w dyspozycji strażaków. Dopóki oni na to nie pozwolą, nikt z pracowników nie wejdzie do środka. Czekamy na ich raport, wtedy będziemy mogli powiedzieć więcej na temat przyczyn tego, co się stało - dodała nasza rozmówczyni asp. Pieprzycka.
Pożar gasiło 13 zastępów straży pożarnej. Pracownicy, w sumie ok. 170 osób, ewakuowali się przed przyjazdem na miejsce strażaków, nikt nie ucierpiał.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>