Protestujący w Grenadzie trzymali w rękach krzyże i sztandary z wizerunkiem Dzieciątka Jezus, skandowali "precz z satanizmem" i odmawiali wspólnie modlitwę "Ojcze nasz" - relacjonowała strona Spain News. Wzywali też do dymisji burmistrza Grenady Francisco Cuenca, z socjalistycznej partii PSOE.
Oświetlenie miasta oburzyło polityków prawicowej partii Vox, którzy także zjawili się na proteście. "Chciałam pokazać dziecku świąteczne lampki na ulicach Grenady. Ale nie zrobię tego, bo mogłoby się przestraszyć. Ulice są pełne odwróconych krzyży" - napisała na Twitterze rzeczniczka ugrupowania w Kongresie Deputowanych Macarena Olona.
"Takie oświetlenie to brak poszanowania dla naszej chrześcijańskiej tradycji, a ponadto odwrócone krzyże i wężowe kształty na nich wyglądają jak zaproszenie do satanizmu, co powoduje odrzucenie ze strony większości mieszkańców" - przekazał w oświadczeniu Onofre Miralles Martín, rzecznik Vox w Grenadzie. Partia domaga się od władz miasta informacji o tym, kto stoi za wyborem tych konkretnych lamp i liczy, że oświetlenie zostanie zmienione. Ratusz nie odniósł się jeszcze do zarzutów.
Więcej informacji ze świata znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Internauci są podzieleni. Jedni twierdzą, że wiele zależy od interpretacji: przypominają, że św. Piotr Apostoł zginął męczeńsko na krzyżu, na swoją prośbę skierowany został głową w dół. Święty uważał bowiem, że nie jest godzien umrzeć jak Jezus. Inni zauważają, że odwrócone krzyże w tradycji chrześcijańskiej nie pojawiają się nigdzie poza miejscami związanymi z postacią św. Piotra i że wierni nie modlą się przed krzyżem o takim wyglądzie. Dla jeszcze innych sprawa jest oczywista: odwrócony krzyż to przeciwstawianie się nauce Jezusa, Biblii i Kościołowi - relacjonował Polsat News za PAP.
Do kontrowersyjnych lamp odnieśli się przedstawiciele Stowarzyszenia Satanistów - jedynej tego typu organizacji uznawanej przez MSW Hiszpanii. Ich zdaniem odwrócone krzyże to "mit spopularyzowany przez media, a sami sataniści nie posługują się podobną symboliką" - donosi regionalna gazeta "Diaro de Navarra".