Tragiczny wypadek koło Jordanowa Śląskiego

W piątek po południu na drodze zderzyły się cztery samochody, jeden po drugim. Zginęły cztery osoby, dziesięć trafiło do szpitali. Ofiar może być więcej, bo wciąż nie wiadomo, ilu pasażerów było w samochodach, który doszczętnie spłonęły

Do wypadku doszło w piątek po godz. 17 na krajowej "ósemce" w okolicach Jordanowa Śląskiego pod Wrocławiem

Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że dramat rozpoczął się, gdy kierowca opla jadącego w kierunku Kłodzka zaczął wyprzedzanie. Wjechał na lewy pas jezdni, po którym z naprzeciwka pędziła cysterna. Kierowca ciężarowego volvo gwałtownie zahamował, jego samochód obrócił się w poprzek drogi, ale opel i tak się z nim zderzył. Wtedy w cysternę uderzył bus wiozący nauczycielkę i pięciu licealistów z Kłodzka.

- Ze wstępnych ustaleń wynika, że siła uderzenia była tak duża, że bus się podniósł i wtedy pod cysternę wjechała jadąca za nim skoda favorit - mówi nadkomisarz Artur Staniszewski, rzecznik prasowy dolnośląskiej policji.

Oba samochody stanęły w płomieniach i spłonęły doszczętnie. Na miejscu zginął kierowca busa. Nauczycielka i licealiści cudem zostali uratowani - z płonącego samochodu wyciągnął ich kierowca cysterny, który w wypadku nie został ranny, ale podczas akcji ratunkowej mocno się poparzył.

Nadkomisarz Staniszewski: - Ofiary wypadku są w różnym stanie, przewieziono ich do szpitali we Wrocławiu.

Zginęli też pasażerowie skody - na razie ratownicy znaleźli trzy ciała, ale możliwe, że w samochodzie jechał ktoś jeszcze.

Droga została zablokowana na wiele godzin. - Cysterna przewoziła talk, więc nie stworzyła dodatkowego zagrożenia na drodze - powiedział nam dyżurny w komendzie wojewódzkiej straży pożarnej. Mimo to strażacy mieli ogromny problem z usunięciem 40-tonowego pojazdu tarasującego drogę.

Na miejscu wypadku do wieczora pracowali policjanci i prokuratorzy.

Więcej o: