Prezes Legii: Wygrał Canal+? To jakaś bzdura!

- Chwilę przed ogłoszeniem, że prawa zostają w Canal+ wszystkie kluby uchwaliły, że nie damy ich nikomu, kto nie zagwarantuje, że ligę będzie można oglądać na wszystkich platformach - ujawnia Sport.pl Leszek Miklas, prezes Legii Warszawa.

Jacek Sarzało: Ekstraklasa SA ogłosiła, że przetarg na prawo pokazywania meczów Ekstraklasy SA na kolejne trzy lata znów wygrał Canal+.

Leszek Miklas, prezes Legii Warszawa: - To jakaś bzdura! Kluby, czyli udziałowcy Ekstraklasy na razie upoważniły spółkę do reprezentowania ich w negocjacjach z C+. Nie ma jeszcze nawet umowy, a co dopiero mówić o szczegółach. A dostępność pakietu C+ na wszystkich platformach to był najważniejszy punkt, jakim władze Ekstraklasy przekonały kluby do wskazania Francuzów jako zwycięzców. Szkoda też, że nie ujawniono, iż kluby dopiero teraz będą punkt po punkcie ustalać treść porozumienia. I jeżeli widzę, że Canal+ dwa dni później zamieszcza reklamy w gazetach, w których ogłasza się zwycięzcą przetargu, krew mnie zalewa. Bo właśnie to jest najważniejsze, z czym kluby się nie zgadzają. Wszystkie solidarnie uchwaliły przecież, że tzw. multipakiet, czyli możliwość oglądania wszystkich meczów, goli i powtórek, musi być dystrybuowany na wszystkich platformach i w największych kablówkach. Niezależnie czy przetarg wygra Canal+, czy konsorcjum ITI i Polsatu, oferta musi być dostępna nie tylko na platformach zwycięzców.

Ma Pan jakieś wyjaśnienie tego, że władze Ekstraklasy publicznie ogłosiły, co innego niż chwilę wcześniej postanowili jej udziałowcy?

Myślę, że głównym powodem takiego postawienia sprawy była potrzeba powiedzenia, że nie zaczynamy konkursu ofert od nowa, bo mogłoby to zmęczyć oferentów. Właściciel Widzewa Sylwester Cacek nie mógł zrozumieć, dlaczego firma doradcza Sportfive rekomenduje już teraz negocjacje tylko z C+. W biznesie dobrą praktyka jest - szczególnie jak się ma produkt unikalny na rynku - negocjowanie z tyloma partnerami, ilu tylko jest nadal gotowych poprawiać ofertę. To zawsze działa na korzyść sprzedającego. Oferty Canal+ bardzo bronili przedstawiciele firmy Sportfive, czyli pośrednika w sprzedaży praw. Twierdzili, że oferta Francuzów będzie miała pozytywny wpływ na następny kontrakt za kolejne trzy lata. A moim zdaniem jest dokładnie odwrotnie. Lepszą przyszłość zapewni nam teraz dotarcie do jak największej liczby odbiorców, a nie przekazanie praw na wyłączność jednemu właścicielowi. Poza tym Ekstraklasa nie powinna martwić się o kształt rynku za trzy lata, tylko budować jak największą bazę kibiców oglądających ligę teraz, bo za trzy lata właśnie siła tych klientów będzie stanowiła o sile przetargowej Ekstraklasy. Nikt mnie nie przekona, że posiadanie 300-400 tysięcy kibiców kupujących kanał Ekstraklasa jest lepszym rozwiązaniem niż posiadanie 2 milionów takich kibiców.

Jest Pan przeciw Canal+, bo Legia, klub, którego jest Pan prezesem, należy do ITI...

- To akurat nie ma znaczenia. Nie ukrywam, że wspólnie z panem Cackiem najgłośniej protestowaliśmy przeciw poglądowi, że prawa już są sprzedane, ale jako prezesowi Legii nie zależy mi na sprzedaży dekoderów jakiejkolwiek telewizji, lecz na dotarciu z ofertą mojego klubu do jak największej liczby odbiorców. Nikt nie rozlicza mnie z wyników grupy ITI, tylko z wyników Legii. I nie interesuje mnie, kto ten konkurs wygra. Interesuje mnie dostępność piłki nożnej w mediach ze szczególnym naciskiem na Legię. Chociaż to akurat prawda, że połączone siły ITI i Polsatu miałyby dużo więcej telewidzów niż Cyfra+. Można tu mówić o milionach kontra tysiące. Co nawet w zestawieniu z faktem, że Canal+ daje kilka milionów złotych więcej za sezon nadal przeważa szalę na stronę oferty, która ma znacznie większy zasięg. A powtarzam: o to przecież nam wszystkim chodzi. Dotrzeć do jak największej liczby kibiców, by po kolejnych trzech latach liga była produktem, który będzie można sprzedać jeszcze drożej. Ale żeby było jasne, nie reprezentuję tylko interesu Legii. Chwilę przed ogłoszeniem, że prawa zostają w Canal+ wszystkie kluby uchwaliły, że nie damy ich nikomu, kto nie zagwarantuje, że ligę będzie można oglądać na wszystkich platformach. I kiedy jeszcze tego samego dnia usłyszałem, że Canal+ traktuje to jak wyłączny łup, natychmiast się sprzeciwiłem. Nie jestem przeciw tej platformie. Nie ma sprawy, niech rzeczywiście wygrają przetarg. Muszą się jednak podzielić ofertą, bo to jest dobre dla piłki. Piłce klubowej w Polsce potrzebna jest popularyzacja, a nie zamykanie się w liczbie kilkuset tysięcy telewidzów. Nie może być tak, że hitowe mecze Ekstraklasy ogląda niewiele ponad 100 tysięcy ludzi.

Chce Pan powiedzieć, że umowa z Canal+ nie będzie podpisana przez kluby?

- Chcę powiedzieć, że jeżeli umowa nie będzie zawierać punktu zobowiązującego stację do dystrybucji praw wszystkim, Legia takiej umowy nie podpisze. Jednak każde rozwiązanie gwarantujące dystrybucję kanału Ekstraklasa we wszystkich sieciach kablowych i platformach cyfrowych w rozsądnej cenie będzie przeze mnie dobrze przyjęte. A kilkuprocentową stratę finansową można odrobić już za miesiąc rozstrzygając konkurs na sponsora Ekstraklasy, który zapłaci znacznie więcej, jeżeli będzie miał gwarancje 8 meczów na żywo niekonkurujących ze sobą na antenie, skierowanych do potencjalnych milionów abonentów wszystkich platform i sieci kablowych.

Po drugie wreszcie pamiętajmy, że kluby mają własnych sponsorów i oni nie po to płacą gotówkę, żeby ich reklamy były widoczne dla garstki zapaleńców na stadionie.