Od roku w USA są opracowywane tajne irackie dokumenty znalezione w Kuwejcie. Od kilku tygodni ujawniają je stopniowo irackie organizacje opozycyjne finansowane przez Amerykanów. 2 sierpnia, w rocznicę irackiej inwazji na Kuwejt, której następstwem była wojna w Zatoce Perskiej w połowie stycznia '91, amerykański Departament Stanu opublikował tysiące dokumentów. Zawierają one dowody doraźnych egzekucji i tortur przeprowadzonych przez jednostki Saddama Husajna operujące w podbitym Kuwejcie. - To tylko wierzchołek góry lodowej - zapewniał David Scheffer, ambasador ds. zbrodni wojennych przy prezydencie USA, podczas niedawnej konferencji w Waszyngtonie.
Według Scheffera między 2 sierpnia 1990 r. a wyzwoleniem Kuwejtu przez aliantów Irakijczycy zabili ok. tysiąca kuwejckich cywili. W mieście Kuwejt odnaleziono co najmniej 12 miejsc tortur, gdzie Irakijczycy stosowali elektrowstrząsy, gwałcili kobiety i przeprowadzali egzekucje, zanurzając ludzi w kwasie. - Zdjęcia potwierdzają, że podczas przesłuchań dokonywano amputacji i kaleczono różne części ciała, m.in. oczy, uszy, palce, nos, wargi i genitalia - stwierdził Scheffer.
Brytyjska organizacja Indict finansowana przez USA twierdzi, że ma dość dowodów, by postawić pięciu najwyższych dygnitarzy reżimu w Bagdadzie przed sądem. Dowody dotyczą nie tylko trwającej pół roku okupacji Kuwejtu, ale także wojny z Iranem w latach 1980-88 oraz zbrodni popełnionych w Iraku: prześladowań opozycji, masakr i deportacji mniejszości. Pierwsze miejsca na 12-osobowej liście "A" podejrzanych zajmują Saddam Husajn, wicepremier Tarik Aziz, Ali Hasan al-Madżid, kuzyn Saddama nazywany "chemicznym Alim" z powodu oskarżeń o gazowanie Kurdów, oraz synowie prezydenta Udaj i Kusaj. Na liście "B" znajduje się 31 osób na niższych stanowiskach.
Według Ann Clywd, przewodniczącej Indict, zbrodnie są dobrze udokumentowane: - Irakijczycy, podobnie jak Czerwoni Khmerzy i naziści, zachowują drobiazgowe informacje o swoich działaniach.
Bagdad wysyłał na przykład pisemne instrukcje dotyczące egzekucji kurdyjskich pasterzy na północy Iraku, a następnie fakturował rodzinom koszt kul. Dokumentacja pochodzi częściowo z irackich archiwów porzuconych w Kuwejcie, ale większość - 14 ton - została wywieziona w 1991 r. z północnego Iraku przez Human Rights Watch i amerykański rząd.
Iracki Kongres Narodowy, główne ugrupowanie opozycji popierane przez Waszyngton, chce, by wspólnota międzynarodowa dała irackim władzom wyraźny sygnał, że ich poczynania nie pozostaną bezkarne. - Od 15 lat reżim Saddama mnoży zbrodnie, które można udowodnić: stosowanie broni chemicznej przeciwko Kurdom w Halabdży, czystki etniczne czy masowe przesiedlanie Turkmenów i Kurdów - powiedział "Gazecie" rzecznik Kongresu Salah Szajchli. - W przypadku serbskiego przywódcy Slobodana Miloszevicia, którego, podobnie jak Saddama, na razie nie można aresztować, taki sygnał wysłano.
Irackich dygnitarzy można osądzić na mocy trzech międzynarodowych konwencji: o zapobieganiu i karaniu zbrodni ludobójstwa, o zakazie tortur i genewskiej. Konwencja o zakazie tortur obowiązuje od 1984 r. i nie obejmuje zbrodni popełnionych przed jej podpisaniem. Zbrodnie ludobójstwa rozpatruje sąd kraju, w którym do nich doszło, lub specjalny trybunał międzynarodowy, jak ma to miejsce w przypadku b. Jugosławii i Ruandy.
Waszyngton domaga się od Rady Bezpieczeństwa ONZ powołania takiego właśnie specjalnego trybunału dla Iraku. Amerykanie chcą, by decyzja zapadła do końca roku, ale nie będzie to łatwe. Rosja, Chiny i Francja, stali członkowie Rady Bezpieczeństwa, sprzeciwiają się amerykańsko-brytyjskiej polityce wobec Bagdadu. W przypadku Iraku najbardziej obiecująca jest konwencja genewska, która ma uniwersalne zastosowanie. Każdy kraj-sygnatariusz ma obowiązek zatrzymania i osądzenia na swoim terytorium osoby oskarżonej o złamanie konwencji.
- Przykład byłego dyktatora Chile Augusta Pinocheta [zatrzymanego w Wlk. Brytanii na mocy nakazu aresztowania, który wydał hiszpański sędzia - red.] daje do myślenia. Setki Irakijczyków, którzy mogą świadczyć przeciwko reżimowi Saddama, znalazły schronienie w wielu krajach europejskich - mówi Szajchli i przypomina, jak kilka miesięcy temu groźba postawienia przed sądem zmusiła irackiego ministra ds. ropy naftowej do pospiesznego opuszczenia Wiednia, gdzie zamierzał się leczyć. Saddam nie wychyla nosa poza Irak od lat, ale wicepremier Tarik Aziz dużo podróżuje...
Pomysłodawcy sądzenia irackich zbrodni wiedzą, że trybunał nie zmieni dyktatury w Iraku. Waszyngton zapewnia, że nie zarzucił pomysłu obalenia Saddama Husajna, ale ta koncepcja na razie nie przynosi efektów. Przedstawiając założenia polityki zagranicznej Demokratów na konwencji wyborczej w Los Angeles, wiceprezydent Al Gore spuścił na Irak zasłonę milczenia. Tymczasem izolowanie Bagdadu staje się coraz trudniejsze. Nie bacząc na gniew Waszyngtonu, w ub. tygodniu pojawił się w Iraku wenezuelski prezydent Hugo Chavez. Była to pierwsza wizyta głowy państwa od czasu wojny w Zatoce Perskiej. Saddam poprawił nieco stosunki z sąsiadami i Amerykanom byłoby bardzo trudno odtworzyć szeroką koalicję krajów arabskich, która w 1991 r. poparła wojnę z Bagdadem. W Iraku amerykańskie i brytyjskie samoloty bombardują niemal codziennie cele wojskowe, ale operacje te nie przynoszą wielkich efektów.
Jeszcze do niedawna Amerykanie przedstawiali iracki program zbrojeniowy jako największe zagrożenie dla Bliskiego Wschodu, a nawet świata. Jednak większość ekspertów ocenia dziś, że fabryki broni masowego rażenia zostały w większości unieszkodliwione, a to, co z nich pozostało, można kontrolować bez podtrzymywania sankcji gospodarczych, które w ciągu dziesięciu lat pogłębiły skrajną biedę i zacofanie 22 mln Irakijczyków. Sankcjom sprzeciwia się większość irackiej opozycji. - Po dziesięciu latach straciły sens - mówi Szajchli - a świat nie przestanie się przyglądać irackiemu przemysłowi zbrojeniowemu. W tej sprawie trwa jednak kompletny pat: od 20 miesięcy inspektorzy ONZ nie mają wstępu do Iraku, a Biały Dom nie godzi się na zniesienie sankcji, dopóki Irak nie wpuści inspektorów.