Ograniczenie zależności Polski od Gazpromu to jeden z priorytetów polityki energetycznej rządu. Dlatego PGNiG wywołało spore zaskoczenie, zapowiadając w połowie sierpnia, że od października nie będzie kupować gazu z Norwegii. Przez pięć lat tamtejsze firmy słały na Dolny Śląsk 0,5 mld m sześc. surowca rocznie. To skromny kontrakt, który zaspokajał mniej niż 5 proc. zapotrzebowania Polski. Ale miał symboliczne znaczenie umowy na dostawy ze źródeł poza Rosją.
Rezygnacja z norweskiego gazu zdumiała tym bardziej, że w połowie roku PGNiG podpisało porozumienie o zakupach od norweskiego koncernu Statoil. Dotąd nie zawarto jednak żadnego kontraktu, który konkretyzuje to porozumienie.
Surowca na Dolnym Śląsku nie zabraknie. Do jesieni 2008 r. co rok owe 0,5 mld m sześc. gazu, którego nie dostaniemy z Norwegii, będzie nam sprzedawać niemiecka firma VNG. Już teraz dostarcza ona PGNiG 0,4 mld m sześc. surowca. Jest jednak tajemnicą poliszynela, że tzw. niemiecki gaz od VNG faktycznie pochodzi z Rosji. Tyle tylko, że kosztuje drożej niż surowiec wprost od Gazpromu. A PGNiG nie tylko zamówiło dodatkowe dostawy od VNG na dwa lata, ale także wydłużyło aż do 2016 r. wcześniejszy kontrakt na "niemiecki" gaz. Polska spółka twierdzi, że wybrała najlepszą ofertę. Ale być może wieloletni kontrakt z VNG to premia za wypełnienie luki, która powstała, gdy okazało się, że Norwegowie po prostu nie mają teraz surowca dla polskiego partnera.
W Londynie właśnie ogłoszono, że już za dziesięć dni ruszy nowy norweski gazociąg do Wielkiej Brytanii. Rura Langeled będzie dostarczać surowiec dla brytyjskiego koncernu Centrica, który w tym roku chciał przejąć Gazprom. Głównym atutem Rosjan był surowiec z syberyjskich złóż, bo Centrica musi importować coraz więcej gazu. Ostatniej zimy Brytyjczycy przekonali się, że to szalenie ulotny towar. Po prostu nie mogli go kupić, choć płacili najdrożej w Europie. Oskarżali nawet koncerny z Kontynentu, że celowo wstrzymują dostawy. Odsiecz z Norwegii przychodzi więc w porę przed kolejną zimą.
Gazociąg Langeled będzie na razie dostarczać na Wyspy surowiec ze złóż na Morzu Północnym, które są eksploatowane od dawna. Za rok popłynie nim jednak gaz z nowych pól Ormen Lange. Wtedy podmorska rura z Norwegii będzie w stanie zaspokoić nawet jedną piątą potrzeb Brytyjczyków. Wydobycie gazu w Norwegii gwałtownie zaś wzrośnie i być może za dwa lata znowu starczy go dla PGNiG.