Projekt ustawy o zasadach prowadzenia polityki rozwoju powstał w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. Pod koniec sierpnia ma ją przyjąć rząd.
- To prawo może spowodować manipulacje polityczne i jest atakiem na samorządy - mówi "Gazecie" Janusz Sepioł, marszałek woj. małopolskiego. - Konwent marszałków jednogłośnie wydał negatywną opinię o tej ustawie - dodaje Andrzej Ryński, marszałek Warmińsko-Mazurskiego.
Kontrowersyjna ustawa ma określić, jak tworzyć strategie rozwoju w Polsce, kto za nie odpowiada i jak wydawać pieniądze na ich realizację. Na jej podstawie już od przyszłego roku będą wydawane pieniądze z Unii. Do 2013 r. możemy wykorzystać ponad 60 mld euro. Samorządy dostały z tego na swoje cele 16 mld euro!
Największe emocje budzi art. 13 ustawy. Zgodnie z nim rząd może odmówić samorządom pieniędzy na tę część strategii regionu, którą rząd uzna za niezgodną ze Strategią Rozwoju Kraju, czyli rządowym planem rozwoju Polski.
- Jeżeli rząd uzna, że remont szpitali czy budowa drogi wojewódzkiej są niezgodne z SRK, może nie dać pieniędzy. To może być pole do nacisków politycznych - wyjaśnia marszałek Janusz Sepioł.
Jak wynika z ustawy, o zgodności projektu z SRK ma orzekać Ministerstwo Rozwoju, a od jego opinii będzie się można odwołać... do Rady Ministrów!
- To niebezpieczny pomysł, bo zostawia pole do popisu dla dowolnej interpretacji, co jest zgodne ze Strategią Rozwoju Kraju, a co nie. Dopóki nie będzie co do tego dokładnych wytycznych, samorządowcy mają podstawy, by się obawiać - mówi prof. Jerzy Regulski, jeden ze współtwórców reformy samorządowej w Polsce.
Resort wyjaśnia, że rząd nie może finansować wszystkich poczynań samorządów, lecz tylko te, które są zgodne z długofalowym programem rozwoju Polski. - SRK to bardzo pojemny dokument, trudno znaleźć potrzebne Polsce i województwom inwestycje, które nie będą z nim zgodne - mówi Tomasz Nowakowski, wiceminister w resorcie rozwoju, odpowiedzialny za przygotowanie nowej ustawy. Po co rząd w ogóle ma mieć kontrolę nad pieniędzmi, które będą inwestować samorządy?
- Żeby np. połowa pieniędzy na rozwój z UE, jakie do nas przyjdą, nie została wydana tylko na szpitale. Albo tylko na drogi. Pieniądze na rozwój muszą być rozdzielone m.in. na wsparcie dla przedsiębiorstw, budowę infrastruktury, szkolenia, dostęp do internetu. Szpitale też oczywiście będą finansowane, ale nie z pieniędzy na rozwój. Rząd musi czuwać nad tym, żeby były realizowane priorytety rozwoju Polski - wyjaśnia minister Nowakowski.
I zapewnia, że ustawa nie daje resortowi rozwoju możliwości blokowania pojedynczych projektów - czyli np. sfinansowania budowy teatru - ale daje tylko możliwość zgłaszania obiekcji, np. co do tego, ile pieniędzy pójdzie na inwestycje w turystykę.
- Ustawa jest niezbędna, bo porządkuje to, jak planować rozwój w Polsce. Dzięki niej nie będzie już strategii, których nikt nie wdraża. W latach 2000-06 powstało ich ponad 250, nie były ze sobą spójne - wyjaśnia.