Pieniądze z Unii: Ławą po pieniądze z UE

Przedsiębiorcy coraz lepiej radzą sobie z wypełnianiem wniosków o unijne pieniądze i podpisywaniem umów na ich wykorzystanie. Najtrudniej przychodzi im ubieganie się o refundację z UE poniesionych wydatków

Jak wynika z ostatnich danych Ministerstwa Gospodarki, polskie firmy i instytucje chcą więcej pieniędzy z unijnych funduszy strukturalnych, niż jest do rozdania. W ramach Sektorowego Programu Operacyjnego Wzrost Konkurencyjności Przedsiębiorstw złożono już ponad 26,5 tys. wniosków o dofinansowanie projektów.

Firmy podpisują też coraz więcej umów o wykorzystanie unijnych pieniędzy: do końca lipca zawarły ich ponad 3 tys. W sumie z SPO WKP jest do wzięcia 1,7 mld euro: 1,2 mld euro ze środków UE, reszta - z budżetu państwa.

Ale to dopiero pierwszy etap drogi do pieniędzy. Następnym jest złożenie wniosku o płatność. Tu polskie firmy i instytucje mają kłopoty - do dziś wypłacono tylko 60 mln zł. Do końca roku, jak szacuje resort, do beneficjentów trafi kolejne 350 mln zł.

- Zachęcamy firmy do wysyłania wniosków o płatności, bo kiedy przyjdzie ich dużo naraz, czas oczekiwania na pieniądze może się znacznie wydłużyć - mówi "Gazecie" wiceminister gospodarki Marek Szczepański.

Dziś na płatność czeka się dwa miesiące od momentu złożenia wniosku. Jeżeli ich liczba się spiętrzy, może być dwukrotnie dłuższy. - Wnioski o płatność są skomplikowane, dlatego ich składanie tak długo trwa - ripostuje Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych "Lewiatan".

Jak wynika z danych resortu, największą popularnością wśród firm cieszą się unijne pieniądze na inwestycje (np. w maszyny). - Warto, by przedsiębiorcy zainteresowali się też pieniędzmi na inwestycje w ochronę środowiska. Tam złożono stosunkowo mało wniosków, a jest do wzięcia ponad 840 mln zł - mówi minister Szczepański. To m.in. pieniądze na dostosowanie zakładów do unijnych norm środowiskowych.

Małym zainteresowaniem cieszą się pieniądze na badania naukowe dla gospodarki (tzw. działanie 1.4). - Jest niewiele wniosków i nie podpisano żadnej umowy. A przecież od jej sygnowania do wypłaty pieniędzy jest długa droga - alarmuje Szczepański.

Tym działaniem zarządza resort nauki. - Do końca września podpiszemy umowy na 170 mln zł, czyli jedną trzecią pieniędzy do wykorzystania w ramach programu - mówi Joanna Kulesza, rzecznik tego ministerstwa.

- Żadne pieniądze się nie zmarnują. Jeżeli zauważymy, że część działań cieszy się mniejszą popularnością, przesuniemy pieniądze. Prawdopodobnie do działań związanych z inwestycjami firm, bo tam zainteresowanie pieniędzmi jest ogromne. Pierwsze przesunięcia zaczną się już pod koniec roku - zapowiada minister Szczepański.