Dokumenty dotyczące Solidarności Polsko-Czechosłowackiej przekazał Zbigniew Janas, działacz "S", poseł. - Miałem je w domu. Uznałem, że powinny służyć studentom i badaczom - tłumaczy. - Zostało ich niewiele, bo nasza działalność była tajna. Baliśmy się o przyjaciół z Czechosłowacji. Z powodu tej konspiracji o wielu akcjach możemy więc dzisiaj tylko opowiadać, nie zostały udokumentowane. Chodziliśmy w góry, żeby wzmocnić ducha i w nas, i u czechosłowackich kolegów.
Archiwum jest skromne, zamknięte zaledwie w jednej dużej kopercie. W środku kilka - jak mówi Janas - białych kruków. Oryginalne listy, projekt dokumentu powołującego inicjatywę środkowoeuropejską z odręcznymi poprawkami ministra Skubiszewskiego. Oryginały oświadczenia wydanego po spotkaniu Havla i Wałęsy w górach i oświadczenia podpisanego przez Wałęsę w czasie obrad Komitetu Obywatelskiego. Są także filmy rejestrujące ostatnie spotkanie w górach w 1987 roku i wizytę byłych polskich opozycjonistów w Czechosłowacji. - My już byliśmy posłami, a Havel wciąż kryminalistą - wspomina Janas.
Kontynuatorem tamtych spotkań jest stowarzyszenie Solidarność Polsko-Czesko-Słowacka z siedzibą we Wrocławiu. Z okazji rocznicy "Solidarności" stowarzyszenie przygotowuje m.in. wystawę "Nie lękali się" dokumentującą akcje graniczne i wydarzenia Jesieni Narodów 1989 roku. W planie są także koncerty i konferencja naukowa poświęcona SPCzS przygotowywana przez IPN i Ossolineum. Górski "Szlak do Wolności" zostanie oznaczony specjalnymi tablicami.
- Zaczynamy także zbierać podpisy pod listem do Lecha Wałęsy, który kończy się słowami: "Gdybyś, Lechu, nie skoczył przez płot, mur berliński stałby nadal" - mówi Mieczysław Piotrowski Du(in, prezes stowarzyszenia.