Wątpi w to prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, który przed laty przeprowadził wśród górników badania. Wynikało z nich, że górnicy boją się konkurencji, a państwową kopalnię utożsamiają z bezpieczeństwem socjalnym i rodzinnym. - Te badania przeprowadzaliśmy w trudnej dla kopalń sytuacji. Ostatni rok był dla górnictwa wyjątkowo dobry, te postawy mogły się zmienić. Wątpię, by doszło jednak do metamorfozy i hurraoptymizmu prywatyzacyjnego - mówi prof. Szczepański.
O przeprowadzeniu 10 marca referendum zdecydowała wczoraj Związek Zawodowy Górników w Polsce. - Nie chcę przesądzać wyniku. Po dwóch latach od poprzedniego referendum wiele się mogło zmienić. Chcemy znać opinię górników i przyjmiemy ją do wiadomości, tym bardziej że prywatyzacja dzieli nas we własnym gronie - powiedział nam wczoraj Andrzej Chwiluk, przewodniczący ZZGwP.
Z tego powodu wyniki głosowania nie będą podawane dla całej branży, ale zostaną rozbite na poszczególne spółki: Jastrzębską Spółkę Węglową, Katowicki Holding Węglowy, Kompanię Węglową i samodzielną kopalnię Budryk.
Przypomnijmy, że według planów Ministerstwa Skarbu na giełdę miałoby trafić 30 proc. akcji JSW, dla KHW poszukiwany jest inwestor, prywatyzacja Kompanii to na razie tylko hasła. Najbardziej zaawansowane są plany wobec JSW. W marcu ministerstwo wybierze doradcę prywatyzacyjnego, który do sierpnia miałby czas na opracowanie analiz, w grudniu miałby się rozpocząć proces prywatyzacyjny.
O prywatyzacji w ogóle nie chce słyszeć górnicza "Solidarność". - Inwestor dla spółki węglowej to nieporozumienie. Prywatyzacja przez giełdę byłaby możliwa, gdyby skarb państwa zagwarantował, że nie wyzbędzie się nigdy większości udziałów. Taka gwarancja jest niemożliwa, więc jesteśmy na "nie" - mówi Dominik Kolorz, przewodniczący górniczej "S".