Ireneusz B., postawny 54-latek, jest inspektorem do spraw oświaty w ciechocińskim urzędzie miasta. Od czerwca ub.r. pracuje tu na pół etatu.
Zajmuje się m.in. remontami szkół, kontrolą pracy rad pedagogicznych, realizacją programu przez nauczycieli, konkursami oświatowymi.
Jeszcze do niedawna był dyrektorem podstawówki w pobliskiej Nieszawie. Często bywa gościem w placówkach oświatowych. Od czasu do czasu wpada na obiad do szkolnej stołówki po drugiej stronie ulicy.
Problem w tym, że Ireneusz B. jest karany za molestowanie nieletnich. W lipcu 2003 r. Sąd Rejonowy w Aleksandrowie Kujawskim skazał go na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i dwuletni zakaz wykonywania zawodu nauczyciela. Mężczyzna w lutym 1996 r., kiedy był dyrektorem SP w Nieszawie, "poprzez dotykanie piersi dopuścił się czynu lubieżnego" wobec dwóch 14-letnich uczennic ósmej klasy podstawówki. 24 czerwca br. wyrok się uprawomocnił - Sąd Okręgowy we Włocławku podtrzymał werdykt pierwszej instancji.
Rodziny ofiar odmawiają rozmowy o B. - Przeżyliśmy koszmar. Nie chcemy do tego wracać - mówi ze łzami w oczach matka jednej z dziewcząt.
A Ireneusz B. ma się dobrze. Po 33 latach pracy przeszedł na emeryturę i stał się szanowanym urzędnikiem w Ciechocinku. W 2001 r. kandydował na burmistrza Nieszawy i zebrał niemal 37 proc. głosów.
O skandalu z udziałem urzędnika huczy cały Ciechocinek. Nauczyciele drżą o swoje podopieczne. - Przecież pan B. jest zapraszany do szkół na różne uroczystości i apele - mówi jedna z wychowawczyń.
Burmistrz Ciechocinka Leszek Dzierżewicz (PSL) nie widzi w tym problemu. - Z wyroku nie wynika, że pan B. ma zakaz wykonywania pracy jako inspektor do spraw oświatowych - mówi. - Gdyby się okazało, że jest osobą szczególnie niebezpieczną, powinien się znaleźć w miejscu odosobnienia. Sąd tego nie rozstrzygnął.
Burmistrz Ciechocinka nie zamierza zwalniać urzędnika, dopóki nie wygaśnie jego umowa o pracę, czyli do końca czerwca 2005 r.
Ireneusz B. urzęduje w niewielkim pokoju w magistracie. Pytany o Nieszawę, odpowiada: - Nic niestosownego nie zrobiłem. Jednorazowe dotknięcie do piersi... Jednorazowe, zaznaczam.
- Czy nie uważa pan, że nie powinien pan pracować już w oświacie?
- Zajmuję się papierkami, nie pracuję w oświacie. Uważam, że to nie jest nic złego - mówi wyraźnie spięty. - Nie mam żadnego kontaktu z dziećmi.
- Jednak bywa pan w szkołach. Nie sądzi pan, że powinien się pan trzymać z daleka od dzieci?
- Nie uważam, że powinienem trzymać się z daleka! Jeżeli poleca mi burmistrz, żeby coś tam zanieść, to po prostu muszę tam wejść.
Sprawa z Ciechocinka jest wyjątkowo bulwersująca. Dla bezpieczeństwa dzieci człowiek karany za molestowanie nieletnich nie powinien wykonywać zawodu, który umożliwia mu kontakt z nimi. Moje obawy budzi fakt, że B. pojawia się w szkołach służbowo. Dlatego będziemy interweniować. W trybie pilnym zwrócę się do sądu, by udostępniono nam akta jego sprawy, i poproszę o wyjaśnienia burmistrza. Być może sąd, nakładając karę zakazu wykonywania zawodu nauczyciela, miał uniemożliwić B. kontakt z dziećmi, co nie zostało wykonane. Biuro rzecznika praw dziecka wystąpiło z inicjatywą zmiany przepisów, by wobec wszystkich, którzy dopuścili się wykorzystywania seksualnego dzieci, wprowadzić prawny zakaz pracy w oświacie i na innych stanowiskach, gdzie mogą zetknąć się z dziećmi.
not. hoł