Gazprom i powiązane z nim spółki dostarczają ponad 90 proc. gazu zużywanego w Polsce. W tym roku kontrolowany przez państwo rosyjski potentat uznał jednak, że gaz to za mało. Nieoczekiwanie Gazprom postanowił przeobrazić się w superkoncern energetyczny działający również w branży naftowej, elektroenergetyce i energetyce nuklearnej.
Kiedy na początku kwietnia w Polsce wybuchła sprawa zatrzymania przez UOP byłego prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego, w Rosji Gazprom wywołał wielkie zaskoczenie, ogłaszając, że na bazie swoich złóż ropy naftowej utworzy firmę Gazpromnieft. Wkrótce okazało się, że za tym skromnie wyglądającym pomysłem kryją się gigantyczne plany.
W połowie września rząd Rosji ogłosił, że przekaże Gazpromowi firmę naftową Rosnieft. W zamian państwo ma zwiększyć do ponad 50 proc. swoje bezpośrednie udziały w kapitale koncernu. Ale to dopiero początek. Od dawna w Rosji mówiono, że Gazprom może przejąć koncern naftowy Jukos, który od roku ugina się pod zarzutami przestępstw podatkowych.
Gazprom twierdził, że nie ma zamiaru przejąć Jukosu. Jednak w ostatni wtorek wiceminister rozwoju gospodarczego Rosji Andriej Szaronow przyznał, że spółki powiązane z Gazpromem mogą przejąć Jugansknieftiegaz - największe złoża Jukosu.
Agencja Interfax podała, powołując się na źródła rządowe, że pieniądze na ten zakup może zapewnić niemiecki partner Gazpromu, koncern energetyczny E.ON/Ruhrgas. Niemcy mogą pożyczyć spółkom Gazpromu pieniądze na Jugansknieftiegaz albo kupić akcje tej spółki, by następnie wymienić je na udziały w Gazpromie.
Rozstrzygnie się to w przetargu pod koniec listopada. Jednak przetargi na firmy naftowe w Rosji trwają kilka minut i sprawiają wrażenie rytualnego zatwierdzenia podjętej już wcześniej decyzji politycznej. Wiadomo zaś, że obecne kierownictwo Gazpromu cieszy się wielkim poparciem prezydenta Rosji Władimira Putina.
We wtorek okazało się też, że według Gazpromu państwo musi dać więcej niż koncern Rosnieft, by uzyskać ponad 50 proc. akcji gazowego potenta. Zdaniem prezesa Gazpromu Aleksieja Millera dla wyrównania rachunku państwo powinno dorzucić np. kompanię naftową Zarubieżnieft działającą na polach naftowych poza Rosją - w Wietnamie, Iraku, Indiach.
Jeśli spełnią się te wszystkie zapowiedzi, to Gazprom zostanie największym rosyjskim koncernem naftowym. Koncern Rosnieft zapowiedział, że w przyszłym roku po połączeniu z Gazpromnieftem wydobędzie 36-37 mln ton ropy. Jeśli do tego dojdą złoża Jukosu, to powstanie firma wydobywająca około 90 mln ton ropy rocznie. Byłaby największym producentem ropy naftowej w Rosji, wyprzedzając obecnych liderów: Jukos i Łukoil. Dołączenie Zarubieżnieftu zwiększyłoby produkcję naftowej kompanii Gazpromu o kolejne 5-6 mln ton ropy rocznie.
Utworzenie tak wielkiego koncernu, kontrolowanego faktycznie przez państwo, zmieniłoby układ sił w rosyjskiej branży naftowej. Państwowy gigant naftowy mógłby zyskać preferencje w eksporcie ropy za pośrednictwem państwowego monopolu sieci rurociągów, najtańszego transportu. Gazprom, który ma już monopol na eksport gazu z Rosji, mógłby dodatkowo stać się narzędziem polityki Moskwy realizowanej za pośrednictwem eksportu ropy naftowej.
Dla polskich rafinerii krytyczne znaczenie może mieć przejęcie przez Gazprom Jugansknieftiegazu. To główne źródło ropy eksportowanej przez Jukos. Ten koncern jest jednym z dwóch głównych dostawców ropy do rafinerii w Płocku i Gdańsku, tłoczonej z Rosji rurociągiem Przyjaźń.
Nie da się wykluczyć, że w rezultacie przejęcia Jugansknieftiegazu kompania naftowa Gazpromu wejdzie również w prawa do kontraktów eksportowych Jukosu. W ten sposób Gazprom mógłby zaś stać się jednym z dwóch kluczowych dostawców dla polskich rafinerii.
Drugim tak znaczącym dostawcą dla PKN Orlen i Grupy Lotos jest cypryjska spółka J&S. Które rosyjskie kompanie sprzedają J&S ropę dostarczaną do Polski i w jakich ilościach? Dokładnie nie wiadomo. Można się tylko zastanawiać, czy w razie spełnienia planów Gazpromu w dostawach od J&S nie pojawiałaby się również ropa z naftowej kompanii gazowego potentata. (