Co ma gołąb do ratusza

Dzikie wrzaski jastrzębi i pustułek rozlegają się od kilku dni obok ratusza w Bielsku-Białej. To sposób na gołębie, które z zabytkowej siedziby magistratu urządziły sobie toaletę. Ptaki nie przejmują się jednak hałasami, gorzej z urzędnikami...

Wszedłem do ubikacji, stoję przy pisuarze, a tu nagle słyszę jakiś potworny wrzask za oknem! Przeraziłem się. Byłem przekonany, że jakieś dzikie ptaszyska zalęgły się w ratuszu - opowiada jeden z urzędników (z obawy przed reprymendą nie chce się przedstawić). Drapieżników nie zauważył, podobnie jak inni niewtajemniczeni, którzy wypatrują ich przez okna.

To nowy sposób na ochronę ratusza przed gołębiami. XIX-wieczny zabytek jest jednym z najpiękniejszych w mieście, ale gołębie nic sobie z tego nie robią i bezczelnie traktują ratusz jak toaletę.

Władze postanowiły dobrać im się do piór. - Zamontowaliśmy aparaturę dźwiękową odstraszającą gołębie, którą dostaliśmy na próbę od jednej z firm. Co chwila wydaje ona odgłosy jastrzębi i pustułek, które są ich naturalnymi wrogami - opowiada Tadeusz Januchta, naczelnik wydziału ochrony środowiska Urzędu Miasta.

Gołębie na wrzaski drapieżników nawet nie zareagowały. Żyjąc w mieście, po prostu nie znają swoich naturalnych wrogów. Odgłosy drapieżników zmieniono więc na różnego rodzaju wrzaski, które mają być dla nich uciążliwe. Ale i tym razem gołębie pokazały, że są wytrwałe. Siedzą dalej, a nawet przylatują zainteresowane odgłosem. - Ale jest ich już o wiele mniej - zapewnia Januchta.

Kakofonię dźwięków gorzej znoszą urzędnicy. - Wyobraża pan sobie dziki wrzask rozlegający się co minuta za oknem pana redakcji? Sama mam ochotę odlecieć z tego parapetu - narzeka urzędniczka.

Januchta przyznaje, że skarg od pracowników jest mnóstwo. Dlatego niewykluczone, że miasto zdecyduje się na inny sposób - przewody pod niewielkim napięciem, które nie pozwolą gołębiom usiąść.