Dotarliśmy do projektu "planu dostępu do rezerw węgla kamiennego" oraz "planu zamknięcia kopalń". Rząd zamierza przedłożyć je Komisji Europejskiej do końca sierpnia.
Z planów wynika, że docelowo zdolności produkcyjne kopalń zmniejszą się ze 101 mln ton w 2004 r. do 88,9 mln ton w 2010 r. Ten spadek może jednak zmniejszyć trwająca właśnie koniunktura na węgiel. Jeśli się utrzyma, zdolności produkcyjne kopalń zmniejszą się tylko do 94 mln ton.
W planie zamknięcia kopalń na lata 2004-07 znalazły się trzy kopalnie. Los dwóch został przesądzony już wcześniej - kopalnia Bytom II zostanie zlikwidowana już pod koniec lipca, kopalnia Katowice-Kleofas pod koniec września. Ważył się los kopalni Polska-Wirek w Rudzie Śląskiej, która ostatecznie została wskazana do likwidacji. Nastąpi to w październiku 2005 r. Przesądziła o tym m.in. budowa na terenie jej eksploatacji autostrady A4.
W 2005 r. Kompania Węglowa połączy natomiast kopalnie Bytom III z Centrum, Brzeszcze z Silesią, a rok później Halembę i Pokój. Wtedy liczba kopalń w największym koncernie górniczym zmniejszy się z 21 do 16.
- Oba plany są tzw. wnioskiem o notyfikację w sprawie pomocy publicznej dla górnictwa - mówi Jan Bogolubow, p.o. dyrektora w departamencie bezpieczeństwa energetycznego w Ministerstwie Gospodarki i Pracy. Można już ten wniosek złożyć, bo kilka miesięcy temu Komisja Europejska zaakceptowała plany polskiego rządu wobec branży: umorzenie 18 mld zł zobowiązań publicznoprawnych oraz wydatki z budżetu na zmniejszenie zatrudnienia, likwidację i modernizację kopalń. W sumie do końca 2007 r. ma na to pójść ponad 6 mld zł. Z dokumentu wynika, że po 2007 r. kopalnie liczą na prawie 3 mld zł pomocy publicznej.
Oba plany powstały na bazie biznesplanów spółek węglowych. Spółki miały też podzielić kopalnie na rentowne i trwale nierentowne. Według naszych informacji szefowie spółek ostrożnie podeszli do tej klasyfikacji, by nie zamykać sobie drogi przed ewentualną pomocą publiczną. Kopalniom trwale nierentownym, które powinny być zamykane, pomocy można udzielać tylko do końca 2007 r.
Z dokumentów, do których dotarliśmy, wynika, że spośród 40 czynnych dziś w kraju kopalń 15 będzie do 2010 r. ponosiło straty na bieżącej produkcji. Aż 13 z nich to kopalnie Kompanii Węglowej.
Unia dopuszcza możliwość pomocy takim kopalniom, o ile zostały zakwalifikowane do tzw. planu dostępu. Pomagać można przez dokapitalizowanie, umorzenia zobowiązań, odroczenia, zamiany wierzytelności na akcje. Taką pomoc przy obecnej sytuacji budżetu państwa polski rząd wyklucza. Dlatego jeśli niemożliwa będzie restrukturyzacja kopalń nierentownych, powinien rozpocząć się proces ich likwidacji.
- Strata na bieżącej produkcji pojedynczych kopalń nie musi jednak oznaczać od razu ich likwidacji. Ważne, by spółka węglowa, w skład której wchodzą, miała ostatecznie zysk - tłumaczy Stanisław Gajos, prezes Katowickiego Holdingu Węglowego. W przypadku KHW żadna z dziewięciu kopalń nie ma przynosić strat na bieżącej produkcji.
Holding liczy na inną pomoc dopuszczalną przez Unię - na tzw. inwestycje początkowe. Chodzi m.in. o uproszczenie niektórych inwestycji w obszarach górniczych i nowe technologie. KHW liczy na ponad 170 mln zł do 2010 r., wszystkie spółki węglowe i kopalnie - w sumie na ponad pół miliarda zł.
- Taka pomoc to sposób na obniżkę kosztów, a obniżka kosztów kosztuje. Jeśli będziemy musieli wydatkować te kwoty z własnych środków, obniżanie kosztów wydłuży się w czasie - mówi prezes Gajos.
Dyrektor Bogolubow mówi, że początkowo ministerstwo nie zamierzało nawet zgłaszać do Unii pomocy na inwestycje początkowe: - Dziś nie pozwala na nią sytuacja budżetu. Ostatecznie zgłosiliśmy ją, bo jeśli restrukturyzacja branży się powiedzie, a sytuacja budżetu się poprawi, to taka pomoc może przyczynić się choćby do podniesienia bezpieczeństwa w kopalniach.