Prokuratura bada recepty Świątkiewicza

Wypływają kolejne podejrzane recepty niedoszłego wiceministra Świątkiewicza. Prokuratura ponownie zbada umorzone już śledztwo w sprawie wyłudzeń na refundowane leki.

Jak napisaliśmy we wtorek, były pracodawca obecnego wiceministra musiał w 2002 r. oddać Kasie Chorych pieniądze za kilkanaście fałszywych recept wystawionych przez Świątkiewicza podczas jego praktyki lekarskiej w spółce Bonus w Sępólnie Krajeńskim (woj. kujawsko-pomorskie). Wczoraj bydgoska prokuratura okręgowa zapowiedziała podjęcie zupełnie nowego postępowania w sprawie kolejnych lipnych recept, które miał wypisywać ten lekarz. Według doniesienia, jakie złożyła przed dwoma laty Kujawsko-Pomorska Kasa Chorych, dr Świątkiewicz miał między rokiem 1999 a 2000 wyłudzić 14 tys. zł, wystawiając 59 recept na refundowane leki. Wszystkie recepty zostały zrealizowane w jednej bydgoskiej aptece, która sąsiaduje z kierowanym przez Świątkiewicza Centrum Diagnostyki i Leczenia Osteoporozy.

Dlaczego trzeba było czekać na to śledztwo aż do dziś?

- Prokuratura rejonowa najpierw umorzyła śledztwo, ale od jutra zajmie się nim prokuratura okręgowa, co jest zasadne w świetle medialnego zainteresowania sprawą - tłumaczy rzecznik prasowy "okręgówki" Jan Bednarek.

Dotarliśmy do "umorzonych" akt: wynika z nich, że Świątkiewicz najczęściej wystawiał recepty chorym z powiatu sępoleńskiego i sam zanosił je do apteki. W trakcie przesłuchań tłumaczył, że wyręczał pacjentów z pobudek humanitarnych i zapewniał, że leki trafiały ostatecznie do chorych. Prokuratura rejonowa uwierzyła.

My postanowiliśmy to sprawdzić - tym bardziej że doktor identycznie tłumaczył się po wpadce z receptami wystawianymi podczas praktyki w Bonusie. Wczoraj odnaleźliśmy oświadczenie Janiny Pułkownik (rocznik 1937), mieszkanki wsi pod Sępólnem Krajeńskim, które kobieta złożyła na prośbę szefa Bonusa. Pani Pułkownik pisze: "Nigdy nie otrzymałam od doktora Świątkiewicza recept na lek Hyalgan, nigdy nie realizowałam recept zapisanych przez doktora Świątkiewicza w aptece w Bydgoszczy, nigdy nie miałam zlecanych i wykonywanych zastrzyków przez doktora Świątkiewicza".

Tymczasem zapisane przez lekarza medykamenty zostały wydane w bydgoskiej aptece (jej radzie nadzorczej przewodniczył sam Świątkiewicz) i całkowicie zrefundowane przez Kasę Chorych, jako że pani Pułkownik ma uprawnienia inwalidzkie.

Przesłuchania w Więcborku

Tucholska prokuratura bada tymczasem, czy w Więcborku (powiat sępoleński) nie handlowano informacjami o zgonach pacjentów. Według doniesienia złożonego przez jednego z miejscowych przedsiębiorców pogrzebowych, do korzystania z usług konkretnych zakładów mieli namawiać sanitariusze z więcborskiego szpitala. Szpitalem tym od 2000 roku kieruje Jacek Świątkiewicz - najpierw był dyrektorem, teraz jest prezesem prowadzącej lecznicę spółki. Pod jego rządami szpital, jako jedyny w woj. kujawsko-pomorskim, zbankrutował.

Od wczoraj sępoleńscy policjanci prowadzą przesłuchania w tej sprawie.