Unia i Ameryka Południowa zjednoczone przez handel?

Mercosur i Unia Europejska chcą stworzyć handlową potęgę i już w październiku powołać do życia największą na świecie strefę wolnego handlu. Mają na to spore szanse.

Strefa wolnego handlu UE i krajów Mercosur (należą do nich Argentyna, Brazylia, Paragwaj, Urugwaj) byłaby jednocześnie pierwszą strefą, jaką Unia stworzyłaby z blokiem handlowym. Brukseli udałoby się także ubiec w ten sposób Waszyngton, który od dłuższego czasu stara się stworzyć FTAA (Strefę Wolnego Handlu Obu Ameryk), która objęłaby wszystkie kraje Ameryki Północnej i Południowej poza Kubą.

- Jesteśmy w stanie osiągnąć nasz cel do października tego roku i strefa wolnego handlu powstanie - powiedział w piątek rano agencji Reuters brazylijski minister spraw zagranicznych Celso Amorim w meksykańskiej Guadalajarze. Wtórował mu Pascal Lamy, unijny komisarz ds. handlu, który spotkał się z ministrami handlu i spraw zagranicznych strefy Mercosur.

Dlaczego Unii tak zależy na ułatwieniu wymiany właśnie z krajami Mercosur?

Od pięciu lat wartość handlu pomiędzy dwoma blokami rośnie. Choć nadal eksport do Mercosur to niecałe 2 proc. całego eksportu Unii, to gdy Unia kupuje za granicą towary rolne, co piąte euro wędruje właśnie w Ameryce Południowej. Unia sprowadza przede wszystkim soję, kawę, sok pomarańczowy, tytoń, mięso, owoce i orzeszki. Wszystko za ponad 14 mld dol. rocznie - to połowa wartości unijnego importu z tych krajów. W obrotach z Mercosur Unia ma deficyt handlowy przekraczający nieznacznie 10 mld dol.

Dla Ameryki Południowej natomiast Unia jest największym odbiorcą towarów i usług (40 proc. eksportu towarów).

Negocjacje, które toczą się już od czterech lat, wkroczyły w ubiegłym tygodniu w decydującą fazę; polityczne potwierdzenie wagi porozumienia miało nastąpić podczas szczytu UE - Ameryka Łacińska w Guadalajarze, który zaczął się w piątek. Obie strony zgadzają się, że najważniejsze są ustępstwa w dostępie do rynku towarów rolnych.

- Stać nas na większą liberalizację rolną, chcemy, żeby to porozumienie było bardzo ambitne - deklarował Lamy przed szczytem. Komisja zaoferowała więc, że w ramach strefy 90 proc. handlu towarami rolnymi i cała wymiana towarowa będzie odbywała się bez ceł. Dziesięć procent, którego UE chce bronić, to m.in. takie towary jak cukier.

W zamian Unia domaga się od Mercosur przede wszystkim, by towary, które trafią na wspólny rynek, spełniały ostre normy unijne. Liberalizacja handlu jest Unii na rękę - takie kraje jak Brazylia często bronią swych rynków kilkudziesięcioprocentowymi stawkami celnymi.

Mercosur dąży do tego, by Unia otworzyła swój rynek rolny. Kwestią sporną jest też przepływ osób pomiędzy krajami Mercosur i UE. Kraje Ameryki Łacińskiej chciałyby, by ich obywatele mogli bez przeszkód pracować w rozszerzonej Unii - Komisja była nawet skłonna dać im ten przywilej (KE szacuje, że rocznie byłoby to kilka tysięcy osób). Ale tutaj ostre weto zgłosiły Polska i Węgry. - Dopóki nie będzie zniesienia ograniczeń na rynku pracy wewnątrz Unii, nie ma co marzyć o otwieraniu jej na kraje zewnętrzne - argumentowały.

Czy porozumienie w październiku jest możliwe? Jak najbardziej, szczególnie że odchodzący unijny komisarz ds. handlu Pascal Lamy chce zakończyć swą kadencję efektownym i trwałym porozumieniem - nie udało mu się to w Cancun podczas szczytu Światowej Organizacji Handlu (WTO).

Porozumienie Unia - Mercosur ma jeszcze jeden ważny aspekt: kraje Ameryki Łacińskiej twardo bronią swoich interesów podczas negocjacji WTO o liberalizacji handlu. Zbliżenie z Unią podczas rozmów w Guadalajarze może pomóc w osiągnięciu porozumienia w Genewie, podczas obrad WTO.