Po zeznaniach gimnazjalistki w Tyczynie zawrzało

- Gdyby Monika miała chłopaka, to nikt by jej nie ruszał. Miałaby ochronę, a tak kolesie urządzili sobie wolną amerykankę - mówią koleżanki i koledzy 13-letniej Moniki z Tyczyna

- Nekrofile! Nekrofile! - krzyczą z okien pierwszego piętra gimnazjaliści do niemal każdej obcej osoby, która wchodzi do szkoły. Uczniowie klną i plują. - Jakie tam molestowanie... Chłopaki tylko se pomacali i co w tym złego? - słyszę, gdy wchodzę do szkoły. W drodze do sekretariatu dyrektorki zatrzymuje mnie sprzątaczka. - Poszedłby pan do domu, nie potrzeba nam takiej reklamy - rzuca pani Basia.

- Czy widziała, jak 13-letnią Monikę molestowało czterech chłopaków z trzeciej klasy gimnazjalnej?

- Widziałam dużo... - mówi sprzątaczka.

- ?

- Nie moja sprawa, żyję w tym środowisku, nie chcę kłopotów - wzrusza ramionami.

W Tyczynie wrze. Wrze, bo babcia Moniki (opiekunka 13-latki) tydzień temu powiadomiła policję o dramacie wnuczki. Twierdzi, że od września dziewczynka była molestowana seksualnie przez czterech chłopaków. - Przy herbacie wieczorem powiedziała do mnie: "I znowu na mnie czekali pod szatnią i znowu mnie tam wciągnęli" - przeciera oczy z łez pani Krystyna, babcia Moniki.

Po co ta rozmowa?

Wersja babci: - Gimnazjaliści [nie mają skończonych 16 lat - przyp. red.] wciągali dziewczynkę do szatni lub toalety dla chłopców i tam ją obmacywali po całym ciele.

Dyrekcja nie chce rozmawiać o sprawie, wychowawczyni klasy Moniki także. We wtorek szybko przemknęła obok mnie, powtarzając "do widzenia".

Halina Krzysztofińska, pedagog szkolny, mówi bardzo lakonicznie: - Ja bym chciała tyle pomagać swojemu dziecku, ile pomagamy Monice. Rozmowa na ten temat niczemu dobremu nie służy.

We wtorek pani pedagog wyjechała na wycieczkę.

Dyrektor Bożena Żurawska: - W poniedziałek już panu wszystko powiedziałam.

- Powiedziała Pani, że o sprawie nie chce rozmawiać... - mówię.

- No, i tyle mam do powiedzenia.

Na ścianie korytarza szkolnego duży cytat z Jana Pawła II: "Świat Was potrzebuje, potrzebuje Was Kościół, przyszłość Polski od Was zależy".

Są uchybienia

We wtorek kilka godzin w gabinecie dyrektorki siedzieli wizytatorzy kuratorium oświaty. - Są uchybienia. Szkoła nie dopilnowała tego, że dziewczynka nie ma prawnego opiekuna [rodzice Moniki są za granicą - przyp. red.]. Babcia nim nie jest. Ma być większy nadzór nauczycielski nad tym, co się dzieje w szatniach. Mamy być natychmiast informowani o każdym niepokojącym przypadku w gimnazjum. Dziewczynka będzie pod opieką psychologa, już została w tym celu wyznaczona poradnia - mówi nam Jacek Wojtas, podkarpacki kurator oświaty.

O przypadku Moniki kuratorium dowiedziało się od dziennikarzy. - Ponoć w środę pani dyrektor dzwoniła w tej sprawie do naszej wizytatorki. Rzekomo nie mogła się do niej dodzwonić. Sprawdzamy, czy to prawda - dodaje Wojtas.

To tylko jedno zdarzenie

Dyrektor Żurawska dopiero w ostatni poniedziałek (tydzień po tym, jak sprawa wyszła na jaw) powiadomiła policję. - Po zeznaniach babci przesłuchaliśmy jeszcze kilka osób, m.in. chłopaków. W środę przekazaliśmy sprawę prokuraturze - informuje Zbigniew Kocój z rzeszowskiej policji. - Treści zeznań nie ujawniamy - zastrzega.

- Dziewczynka nie ma skończonych 15 lat, a chłopcy 16, dlatego akta wysłaliśmy do sądu rodzinnego - mówi Renata Krut-Wojnarowska, prokurator rejonowy w Rzeszowie.

- Akt nie mam przed oczami. Jak je dostaniemy, to podejmiemy działania. Jakie? Nie potrafię jeszcze odpowiedzieć - słyszę od Małgorzaty Bieniek, przewodniczącej wydziału rodzinnego i nieletnich Sądu Rejonowego w Rzeszowie.

Kurator Wojtas: - Wersja chłopaków na temat zdarzenia różni się od tego, co twierdzi babcia dziewczynki. Niech organa ścigania ustalą prawdę.

- Jednego zdarzenia? Przecież babcia dziewczynki twierdzi, że wnuczka była molestowana od września... - dziwię się.

Wojtas: - Nic o tym nie wiemy.

Macanie było

Więcej wiedzą gimnazjaliści. Karina, koleżanka z klasy chłopaków: - No, są zaczepni. Mnie nie ruszali, ale pociągnięcia za biustonosz dziewczyn na lekcjach były. Niby takie żarty sobie urządzali. Głupole, chamy jedne...

Wojtek, II klasa: - Macanie było. Ale Monika dawała się macać. Wiem, że raz ją wciągnięto do szatni i tam ją zamknięto. Co z nią chłopaki robili? Nie wiem. I nie chcę wiedzieć.

Dwie roześmiane drugoklasistki: - Monika zmyśla, jeden wielki blef, że była krzywdzona. Chodziła z ostrym makijażem, w skąpych ciuchach. Prowokowała chłopaków. Wysyłała im SMS-y o treściach erotycznych. Ganiała za chłopakami, a teraz robi z siebie ofiarę, że hej.

- Któraś z Was próbowała pomóc Monice? - pytam inne koleżanki 13-latki.

- Nikt się nie wpieprzał. Gdyby miała chłopaka, to pewnie by jej nie tknięto. Miałaby ochronę, a tak kolesie urządzali sobie wolną amerykankę - odpowiadają wprost.

- Ale Monika nie jest święta. Bywa zadziorna. Jakiegoś chłopaka spoliczkowała. F. [nazwisko jednego z gimnazjalistów - przyp. red.] nie jest rozbójnikiem, ale dokuczać dziewczynom lubi. Monika nie jest jedyną osobą, którą spotkały przykrości - mówi Wojtek.

- O czym rozmawiacie na przerwach? - pytam uczniów.

- Temat: Monika, Monika, Monika. Wystarczy panu? Chłopaki władowali się w megagówno. Zasłużyli sobie.

Anna, koleżanka Moniki: - Taka fajna dziewczyna, roześmiana, na każdy temat szło z nią pogadać...

Obok niej stoi Kaśka, też koleżanka Moniki: - Jakaś smutna się zrobiła. Chyba widziałam ją na korytarzu zapłakaną. Chyba cierpi.

Magdalena, ciocia Moniki: - Ona chciała mieć chłopaka, ale jej nie pozwalaliśmy. Mówiliśmy jej, żeby się do nauki wzięła.

- Stałyśmy się teraz przyjaciółkami - wzdycha babcia Krystyna.

A w poniedziałek Monika została wezwana do gabinetu dyrektorki. W obecności wychowawczyni, pedagoga miała opisać swój dramat. Nie opisała, bała się. Więc mówiła, a notowała pani pedagog. Psychologa i opiekuna nie było.

*Imiona 13-latki, jej babci i gimnazjalistów zostały zmienione