Była studentka zaocznej filozofii napisała w ub.r. pracę pt. "Kant. Zasady poznania i pojmowania świata". Już po obronie - kobieta dostała na egzaminie czwórkę - UMK ustalił, że jej magisterka jest łudząco podobna do monografii dr. hab. Marka Kilijanka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, zatytułowanej "Kant. Samoświadomość i poznanie dyskursywne". Władze toruńskiej uczelni przekazały sprawę do zbadania prokuraturze, a ta nie miała wątpliwości, że Emila P. świadomie popełniła plagiat. Po porównaniu obu prac stwierdziła, że w 58-stronicowej magisterce aż na 38 kartach kobieta żywcem przepisała fragmenty książki Kilijanka, nie uwzględniając tego w przypisach.
Pochodząca z Mogilna Emila P. nie przyznała się, a w sądzie utrzymywała, że pracę oparła na notatkach, które dostała od kolegi. Nie potrafiła go jednak wskazać. Sędzia Hanna Mincer uznała, że to nielogiczne. - Pisząc pracę umiała go znaleźć, a teraz, gdy grozi jej odpowiedzialność karna, tego nie potrafi? - oceniła.
A zaraz potem dobitnie zobrazowała: - Oskarżona zachowała się, jak ktoś przyłapany z torbą pełną fantów pochodzących z kradzieży niedaleko miejsca, gdzie dokonano włamania. Podejrzewany o popełnienie tego przestępstwa wypiera się, że to jego sprawka, ale pytany skąd w takim razie wraca odpowiada: "nie powiem".
Zdaniem sędzi "daleko idąca zbieżność stylistyczna i treściowa" obu prac nie mogła być przypadkiem, co świadczy o tym, że Emila P. dopuściła się ukrytego plagiatu.
Kwestią była wysokość kary. Prokurator chciał, aby kobieta została skazana na 2 miesiące więzienia w zawieszeniu, ale zdaniem sądu to zbyt surowa kara, można by ją orzec tylko, gdyby inne nie przyniosły spodziewanego rezultatu. Grzywna nie wchodziła w rachubę, bo bezrobotna kobieta nie byłaby w stanie jej zapłacić. Pozostały roboty społeczne i taki werdykt zapadł, ale Emila P. na razie nie musi się ich obawiać, bo sąd zawiesił jej wykonanie kary na 2 lata próby. - Mamy do czynienia z występkiem incydentalnym, oskarżona nie była dotąd karana i nie ma podstaw, by przyjąć, że w przyszłości dokona podobnego czynu - uzasadniła sędzia.
Dodała jednak, że z uwagi na wskazywaną przez media powszechność kupowania lub plagiatowania prac magisterskich orzeczenie - ku przestrodze - należy podać do publicznej wiadomości w toruńskiej i poznańskiej prasie.
Wyrok jest nieprawomocny. Na UMK toczy się osobne postępowanie, które ma zakończyć się odebraniem Emili P. tytułu magistra.