W pierwszym otwartym pokazie filmu Andrzeja Wajdy w Rosji uczestniczył Siergiej Jastrzembski, przyznający się do polskich korzeni doradca prezydenta Rosji ds. kontaktów z Unią Europejską, a także doradca Kremla ds. kultury Jurij Łaptiew, który uświetnia najbardziej prestiżowe wydarzenia kulturalne. - Jestem z tego powodu szczęśliwy. Jeździłem do Moskwy od lat 50. i już wtedy zawiązywałem tu moje polsko-rosyjskie przyjaźnie. I teraz okazuje się, że po tylu latach Polacy nadal mogą mieć w Rosji przyjaciół - mówił wczoraj Wajda.
"Katyń" wyświetlono wczoraj dla 1600 widzów w festiwalowym Domu Kina, gdzie jak zwykle honory gospodarza pełnił Nikita Michałkow, a dziś drugi pokaz odbędzie w Centralnym Domu Literatów pod patronatem Memoriału, czyli organizacji zajmującej się dokumentowaniem zbrodni stalinowskich. - Na razie żaden z rosyjskich dystrybutorów nie zdecydował się na rozpowszechnianie "Katynia" w kinach. Ale negocjacje rozpoczęły się dopiero niedawno i nic nie jest przesądzone - tłumaczył wczoraj Hieronim Grala, dyrektor Instytutu Polskiego w Moskwie. Zaprzeczał sugestiom, że trudności z dystrybucją mogą mieć podtekst polityczny. - "Katyń" nie znalazł jeszcze dystrybutorów także w innych krajach - dodawał Wajda.
Poważną trudnością w Rosji jest silniejsza niż w innych krajach Europy niechęć dystrybutorów do pokazywania filmów niekomercyjnych, które - przy powszechnym piractwie - nie mogą przynieść zysków. "Katyń" z rosyjskimi napisami już teraz można nielegalnie ściągnąć z internetu. Według wstępnych szacunków kina tracą nawet na nominowanym od Oscara filmie Michałkowa "12", choć w jego promocję w Rosji włożono kilka milionów dolarów.
"Katyń", który większość rosyjskich krytyków filmowych widziała wcześniej na zamkniętych pokazach w polskiej ambasadzie lub na festiwalu w Berlinie, został bardzo życzliwie przyjęty przez rosyjską prasę, a większość liczących się gazet opublikowała wywiady z reżyserem. Niemniej zagraniczny film dotykający zbrodni stalinowskiej musi w Rosji wywoływać pytania o - bardzo niechętnie tu dokonywane - rozliczenie z przeszłością.
- Ja nie potrzebuję wiele więcej, niż już się stało. Stalinowską winę potwierdził Michaił Gorbaczow, a Borys Jelcyn przekazał Polsce dokumenty dotyczące zbrodni. Chciałbym tylko zobaczyć dokumenty dotyczące mojego ojca. Przeczytać, dlaczego musiał być zamordowany. Tylko tyle - mówił wczoraj Wajda, odnosząc się do decyzji rosyjskiej prokuratury wojskowej, która za prezydentury Władimira Putina wstrzymała odtajnianie archiwów katyńskich.
Polski reżyser podkreślał w Moskwie, że w "nakręconym pod koniec życia" filmie wiążącym się z jego rodzinną tragedią "nie ma złości ani nienawiści". - Dążyłem do tego, żeby jedną z najpiękniejszych części filmu były sceny grane przez rosyjskiego aktora Siergieja Garmasza - mówił Wajda. Garmasz gra "dobrego Rosjanina", który ratuje przed aresztowaniem żonę i córeczkę jednego z zamordowanych oficerów.