Shaq zadebiutował w znakomitym meczu Suns - Lakers

Shaquille O'Neal w pierwszym spotkaniu w Phoenix Suns zdobył 15 punktów i miał dziewięć zbiórek. Ale to nie on był gwiazdą znakomitego meczu z Los Angeles Lakers, który Kobe Bryant i spółka wygrali 130:124.

Przybył, zobaczył, nie zwyciężył

Spotkanie w Phoenix miało już atmosferę play-off - spotkali się faworyci Konferencji Zachodniej. Zespół z Phoenix był przed tym meczem wiceliderem (37-16), Lakers byli na trzecim miejscu (36-17). Na dodatek oba zespoły dokonały ostatnio spektakularnych transferów - do drużyny z Los Angeles doszedł Pau Gasol i od momentu jego debiutu Lakers wygrali pięć z sześciu meczów. Do Phoenix trafił za to O'Neal.

Shaq, który ostatnio leczył uraz biodra, zadebiutował właśnie przeciwko swojemu byłemu klubowi, z którym w latach 2000-02 zdobył trzy tytuły mistrzowskie. W trakcie rozgrzewki O'Neal serdecznie przywitał się w obecności kamer z Kobe Bryantem, a kilkanaście minut później wyszedł na parkiet w pierwszej piątce.

W pierwszej kwarcie Shaq w indywidualnych akcjach grał niemrawo - męczył się w ataku i popełnił faul ofensywny, ale nieźle rozdzielał piłki kiedy miał przy sobie dwóch obrońców. Już po trzech minutach usiadł jednak na ławce. Ale Lakers już wcześniej większość punktów zdobywali spod kosza.

O'Neal wrócił na parkiet w końcówce kwarty i zdobył swoje pierwsze punkty - po podaniu zza linii końcowej wsadził piłkę nad D.J. Mbengą. Rzutu wolnego za faul nie wykorzystał.

Potem Shaq występował w roli drugoplanowej, bo na parkiecie błyszczały gwiazdy - Kobe Bryant i Gasol w Lakers oraz Steve Nash i Amare Stoudamire w Suns.

Bryant trafiał jak natchniony po różnorodnych akcjach i w sumie zdobył aż 41 punktów. Świetnie uzupełniał go Gasol (29 punktów), zresztą podobnie jak Lamar Odom (22 i 11 zbiórek). Dobre momenty miał także rezerwowy Sasha Vujacić.

Phoenix prowadził Nash, który przez większość meczu był raczej egzekutorem niż rozgrywającym (26 punktów, osiem asyst). Z kolei Stoudamire rzeczywiście odżył jako skrzydłowy - więcej akcji grał przodem do kosza, aktywnie atakował deskę z innych pozycji niż środkowy, co momentami umożliwiał mu Shaq absorbujący uwagę podkoszowych gości. Stoudamire zdobył 37 punktów i miał 14 zbiórek. Dobre momenty w Suns mieli także Grant Hill i Leandro Barbosa, którzy rzucili po 17 punktów.

Lakers prowadzili przez większość meczu, momentami przewaga wynosiła nawet kilkanaście punktów, ale w końcówce trzeciej kwarty Suns doprowadzili do remisu. A konkretnie O'Neal, który pokazał wówczas swoją klasyczną akcję - półhak po zwodzie nad Gasolem dał wynik 87:87. Po chwili Shaq rzucił się na aut walcząc o piłkę, a w kolejnej akcji miał świetną asystę do Borisa Diawa. Ale po 36 minutach wciąż prowadzili Lakers (95:91).

W ostatniej kwarcie praktycznie każda akcja zasługiwała na uwagę - dziewięć minut przed końcem, po kontrze Bryanta było już 105:97 dla gości, ale wówczas na boisko wszedł O'Neal. Suns wyszli na prowadzenie 107:106, a chwilę później pierwszą dwójkową akcję w podkoszowym tłumie zagrał z Shaqiem Nash. Rozgrywający Suns rzucił po prostu piłkę nad obręcz, którą O'Neal zapakował do kosza.

Ale po kilkudziesięciu sekundach, w trakcie których za trzy trafił Bryant, a Gasol wykonał wsad z faulem nad Stoudamire'em, Lakers prowadzili już 115:108. Wtedy zaczął się popis Shaqa - ofensywna zbiórka i punkty. Rzut po obrocie i punkty. Rzut z boku kosza i punkty. Zbiórka w ataku i jeden celny wolny po faulu - 3.40 min. przed końcem Suns przegrywali tylko 115:117.

W ostatnich minutach lepsze akcje wykonywało jednak trio Bryant-Gasol-Odom. Dwójkowe zagrania dawały punkty, także z dodatkowymi rzutami wolnymi. Po trzypunktowej akcji Gasola było 125:117 i wsady Stoudamire'a w końcówce nie mogły odmienić już wyniku.

O'Neal grał przez 29 minut. Miał 6/9 z gry i 3/8 z wolnych. Dodał do tego trzy zbiórki w ataku i sześć w obronie oraz trzy asysty i dwa bloki. Miał też trzy straty (każdą po własnej zbiórce w obronie) i pięć fauli.

Jeśli chodzi o kondycję, Shaq prezentował się nieźle - nadążał za atakami Suns, a jego brak w błyskawicznych kontrach w ogóle nie raził. O'Neal kilkakrotnie rzucał się też na parkiet po piłkę. Nie było po nim widać żadnych kłopotów ze zdrowiem.

Wyniki środowych spotkań w NBA:

Indiana Pacers - Cleveland Cavaliers 97:106

Philadelphia 76ers - New York Knicks 124:84

Toronto Raptors - Orlando Magic 127:110

New Jersey Nets - Chicago Bulls 110:102(po dogrywce)

New Orleans Hornets - Dallas Mavericks 104:93

Milwaukee Bucks - Detroit Pistons 103:98

Phoenix Suns - Los Angeles Lakers 124:130

Sacramento Kings - Atlanta Hawks 119:107

Golden State Warriors - Boston Celtics 119:117

Los Angeles Clippers - Memphis Grizzlies 100:86