- Wygrajmy ten bratobójczy pojedynek! Zwycięstwo z trzykrotnymi mistrzami świata wzbudziłoby w każdym Austriaku euforię, która poniosłaby zespół do samego turnieju - apeluje Rene Aufhauser, jedyny zawodnik obecnego składu gospodarzy mistrzostw Europy, który wie jak smakuje gol strzelony Niemcom. Tyle, że w 2004 roku jego drużyna uległa 2:6.
Dziś taki wynik w środę byłby katastrofą. - Na cztery miesiące przed rozpoczęciem Euro podciąłby skrzydła i zawodnikom i kibicom, którzy wierzą w wyjście z grupy. Owszem, w porównaniu z Niemcami jesteśmy młodszym bratem. Ale i młodszy brat potrafi czasem dosunąć starszemu - mówi Aufhauser.
Austriacy są optymistami, bo choć Bundesliga wznowiła już rozgrywki, a ich liga rozpoczyna rozgrywki dopiero za trzy tygodnie, nieźle idzie austriackim piłkarzom występującym zagranicą. Siena bramkarza Alexa Manningera niespodziewanie pokonała wicelidera Serie A, AS Roma 3:0, Andreas Ivanschitz jest liderem ligi greckiej, Roland Linz jest wicekrólem strzelców ligi portugalskiej, a na Emanuela Pogateza w Newcastle stawia mistrz motywacji Kevin Keegan.
O zwycięstwo z Niemcami nie będzie jednak łatwo. Podczas ostatniego meczu w Wiedniu trzy gole zdobył Kevin Kuranyi, który przełamał wówczas strzelecką niemoc (bez gola od trzech miesięcy). Teraz jest w świetnej formie, co udowodnił podczas weekendu, zdobywając dla Schalke 04 dwa gole w meczu przeciwko mistrzowi Niemiec, VfB Stuttgart.
Niemcom także bardzo zależy na wygranej z grupowym rywalem. Trener Joachim Loew chce bowiem efektownie rozpocząć kampanię, która ma skończyć się tytułem mistrza Europy. Dlatego tuż przed wylotem reprezentacji do Wiednia menedżer drużyny Oliver Bierhoff ogłosił rekordowe premie za zdobycie mistrzostwa Europy - po 250 tys. euro na głowę .
- Muszę się upewnić, że przygotowania są na dobrej drodze, bo musimy mieć mocniejsza drużynę niż dwa lata temu. A to dlatego, że Euro to najtrudniejszy turniej świata, o wiele bardziej wymagający niż mundial - mówi Loew.
Niemiecki trener zaskakuje rodaków niczym Leo Beenhakker. A to powołuje nie grającego w Bayernie Monachium Lukasa Podolskiego (w kadrze 22-letni napastnik ma jednak znakomite statystyki: 24 gole w 24 meczach). A to wynajduje w Bundeslidze młode talenty, które z powodzeniem sprawdza w kadrze.
Tym razem szansę na debiut dostaną bramkostrzelny obrońca Schalke 04 Heiko Westermann i pomocnik tego samego klubu, Jermaine Jones. Wielu czołowych kadrowiczów jak Christoph Metzelder, Tim Borowski czy Thorsten Frings leczy bowiem kontuzje. Loew daje też szansę doświadczonym weteranom - z drugoligowej Borussii Moenchengladbach powołał 32-letniego Olivera Neuville'a (to jego gol dał Niemcom wymęczone zwycięstwo z Polską na mundialu). Pierwsi w kolejce do ataku są jednak Kuranyi, Mirosław Klose i Mario Gomez.
Po roku przerwy w reprezentacji wystąpi też wreszcie jej kapitan Michael Ballack. 31-letni pomocnik wyleczył przewlekłą kontuzję kolana i zbiera świetne recenzje za występy w Chelsea. Szczęśliwie dla Loewa do bramki Arsenalu wrócił zaś 37-letni Jens Lehmann, wykorzystując kontuzje Manuela Almunii.
Jaki wynik nie padnie w środę, będzie z niego niezadowolony trener Austriaków, Josef Hickersberger, który uważa, że znalazł sie w "Lose-Lose-Situation" - przegrywa w każdym wypadku. - W razie porażki cały naród wpadnie nam w depresję. Ale w razie korzystnego rezultatu wybuchnie ogólnonarodowa euforia, a Austria - przynajmniej w naszym kraju - zostanie włączona do grona faworytów Euro 2008. To ostatnia rzecz jakiej mi potrzeba - trapi się Hickersberger.