Zakopane: Nie było odrodzenia Małysza

Gregor Schlierenzauer wygrał w piątek Puchar Świata w Zakopanem. Gdyby Adam Małysz skakał jak w kwalifikacjach, byłby na podium. Gdyby...

Wyniki konkursu

Klasyfikacja generalna PŚ

- Nie chcę zapeszać, już kilka razy podpalałem się po kwalifikacjach, a potem w konkursach było źle - zastrzegał się Polak po skoku na 131 m w piątkowych kwalifikacjach. Zastrzeżenia znalazły uzasadnienie - gdy przyszedł stres konkursowy, okazało się, że Polak nie ma formy na walkę z najlepszymi. Nawet na swojej ukochanej skoczni w Zakopanem, gdzie stawał na podium nawet nie będąc w szczytowej dyspozycji.

W piątek znów była szansa na wysokie miejsce. Thomas Morgenstern miał w pierwszej serii skok tak samo przeciętny jak Polak - na 126 metrów - i atakował z 12. pozycji. 132 metry w drugiej próbie dały mu skok na podium. Polak też awansował z 17. pozycji na 11, ale 126,5 metra to - jak sam mówił - skok poprawny, ale nie taki, który mógł dać sukces.

Czy można się było jednak spodziewać ataku na podium po tym, co zdarzyło się w Predazzo i Harrachovie, gdzie Polak ani razu nie znalazł się w finałowej trzydziestce? Nawet tak nieprzewidywalna konkurencja jak skoki ma swoje nienaruszalne prawa, sukces Polaka w obecnej formie byłby cudem.

A cudu nie było. Kolorowe tłumy pod Wielką Krokwią będą łudzić się w sobotę...

- A co mi pozostaje? Pewnie, że wierzę. Musi być lepiej - mówił Małysz, który nie był jedynym ze starych mistrzów, który tego dnia przegrał. Zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni i ostatnio lotów w Harrachovie Janne Ahonen zajął dopiero 13. miejsce.

W Zakopanem cieszyli się młodzi. Gregor Schlierenzauer już w serii treningowej otarł się o rekord skoczni Svena Hannawalda (140 m). Uzyskał 139 i potem w konkursie też skakał bardzo daleko. Wielką szansę na triumf zaprzepaścił Norweg Anders Jacobsen, który w pierwszej serii miał drugą odległość - 136 m, ale gdy przyszło do decydujących rozstrzygnięć, nie doleciał do 130. metra. Przegrał też jego rodak Anders Bardal - miał najdłuższy skok pierwszej serii (136,5), ale po drugim spadł na siódme miejsce.

Dodatkową rozrywką dla fanów pod Wielką Krokwią była obecność selekcjonera piłkarzy Leo Beenhakkera, który wjechał pod szczyt skoczni i opowiadał, jak wielkie wrażenie zrobił na nim widok skoczków w locie i biało-czerwonego tłumu na dole. Potem tymi wrażeniami podzielił się jeszcze z Małyszem i poprosił, by z takim samym oddaniem, jak skoczkowi z Wisły, ludzie kibicowali piłkarzom na Euro 2008.

Był jeszcze jeden bohater tatrzańskiej historii. 13-letni Klimek Murańka tym razem skakał jako przedskoczek i wreszcie zaczął się uśmiechać.

- Dziękuję Bogu i trenerom, że w 13. roku życia oszczędzili mi takiej presji, jaka spadła na Polaka - komentowały austriackie gwiazdy Morgenstern i Schlierenzauer. Rzeczywiście, cudowne dziecko znalazło się pod gigantycznym ciśnieniem.

- On jeszcze wszystkim pokaże! I to niedługo! - upierał się jednak Krzysztof Murańka, ojciec Klimka, komentując słaby występ syna w piątkowych kwalifikacjach (88,5 m, ostatnie miejsce). Na tej samej skoczni w grudniu Klimek zdobył wicemistrzostwo Polski seniorów wynikiem 126 m. Wtedy ojciec postanowił, że dla Klimka już nadszedł czas rywalizacji z najlepszymi i nawet po piątkowej klapie zdania nie zmienił.

- Klimek niezbyt dobrze skoczył przez to, że ciągle mu kazali zmieniać kombinezony, narty, wypić dwa litry wody, by miał właściwą wagę. To wszystko go zestresowało - powiedział Krzysztof Murańka. - Ale nie żałuję, że syn skakał. To była dobra decyzja. Tym razem nie powiodło się, ale już niedługo pokaże, jak jest dobry.

Murańka senior nie przyjmuje słów krytyki, że wywiera na 13-letniego syna zbyt wielką presję. - Klimek wystartował, bo mu się to należało. Dobrze się prezentował przed Pucharem Świata, to czemu miałby nie wystartować? Działacze mówią, że na nich naciskałem, by zapisali syna do kwalifikacji. Ja bym tego nie nazywał naciskami. Pilnowałem tylko, żeby dotrzymali danego słowa, że Klimek pokaże się w Zakopanem, z którego próbowali się wycofać.

Oprócz Małysza, skakali jeszcze Kamil Stoch (był 21.) i Stefan Hula (24.).

Drugi zakopiański konkurs w sobotę o 17.