Dmuchali na fletach rekord Guinnessa

Tego jeszcze nie było! W Filharmonii Łódzkiej jednocześnie zagrało 405 flecistów. Wykonawcy - uczniowie szkół z województwa łódzkiego - nie zmieścili się na scenie, więc wystąpili na widowni. Teraz czekają na potwierdzenie, czy pobili rekord Guinnessa.

Posłuchaj tu

i tutaj

Wszystko wskazuje na to, że próba się udała. Dotychczasowy wynik to 336 flecistów grających w jednym miejscu i w tym samym czasie. To jednak prawie o 70 osób mniej niż wczoraj!

Na pomysł bicia rekordu akurat w tej dziedzinie wpadła Szkoła Podstawowa nr 44 w Łodzi. A konkretnie dyrektor, zapalony muzyk. - Już w zeszłym roku zorganizowaliśmy orkiestrę na kilkuset flecistów. To była świetna zabawa. Dyrektor Filharmonii Łódzkiej zaproponował, żebyśmy spróbowali tego samego w większym gronie. I tak udało nam się ściągnąć 23 szkoły! - opowiada Paweł Miszczak, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 44 w Łodzi.

Uczniowie przyszli z nauczycielami i rodzicami. - Ćwiczył i ćwiczył od listopada.- opowiada Anita Fajczak-Kowalska, mama Wiktora, trzecioklasisty z SP 44. - Czasami były to bardzo męczące próby. Dla nas szczególnie. Robił to codziennie pół godziny. Chwilami nie wytrzymywaliśmy. Dziadkowie za to zawsze chętnie go słuchali, kiedy grał - śmieje się.

Kiedy usłyszała efekt wczorajszej gry syna i reszty orkiestry była wzruszona. Podobnie jak nauczycielka muzyki Wiktora. - I pomyśleć, że były problemy, żeby niektórych zachęcić do grania. Uczniowie trenowali najpierw podpisywanie nut, a dopiero później grali. Było dużo pracy. Ale efekt jest niesamowity - cieszy się Renata Tatara, nauczycielka muzyki z SP 44.

Same gwiazdy nie miały tremy. Uczniowie mieli na sobie stroje galowe lub mundurki. Każdy był wyposażony we własny flet: młodsi w proste (o najróżniejszych kolorach i z różnymi ozdobami), starsi w poprzeczne. - Nigdy wcześniej nie grałem - zdradza Olek. - Zaczęło się od tego, że zabierałem siostrze jej instrument i próbowałem grać potajemnie. Ale nie wiedziałem jak trzymać palce. Nawet jednego dźwięku nie mogłem wydobyć - zdradza. - Bo albo brakowało dziurek, albo palców - śmieje się jego kolega Kacper.

Wczoraj fleciści nie mieli już żadnych problemów. - Kiedyś to załamaliśmy się, jak zobaczyliśmy te nuty. Teraz graliśmy z zapisu nutowego i to w miarę czysto - przekonują uczniowie.

Chłopcy nie czuli stresu, choć kilka rzędów dalej na widowni w filharmonii siedzieli profesjonaliści - uczniowie i nauczyciele ze szkół muzycznych. - Mamy tu dzisiaj trębaczy, klarnecistów, puzonistów. Młodszym kolegom z przodu szło tak dobrze, że nie widać było prawie różnicy między nami. Poza tym wielu zdolnych muzyków nie chodzi do szkół muzycznych - przyznaje Jakub Pięgot, dyrektor szkoły muzycznej w Uniejowie.

Niezwykła orkiestra wykonała wczoraj pięć kolęd. Na scenie rozwieszono ogromny ekran z zapisem nutowym poszczególnych utworów. Wykonawców obserwowało profesjonalne jury. - Może były małe kłopoty z "fisami", ale jak najbardziej uznajemy tę próbę - ogłosiła prof. Anna Domańska z Akademii Muzycznej w Łodzi.

Czy rekord młodych flecistów faktycznie zostanie uznany przez kapitułę Księgi Guinnessa, okaże się już wkrótce. Trwają formalności, aby łódzcy uczniowie oficjalnie byli uznani zdobywcami rekordu w największej na świecie orkiestrze flecistów.