Cudem przeżyła wypadek. Ale ZUS chce ją dobić

Choć Anna Dukat z Legionowa walczy z guzem mózgu, to dla ZUS jest okazem zdrowia i powinna wziąć się do roboty, zamiast symulować chorobę. Dziś kobietę znów będą badać lekarze ZUS. Czy w końcu się opamiętają?

To kolejny dowód na to, że prezes ZUS Aleksandrę Wiktorow powinno się jak najszybciej odwołać, bo ZUS doprowadza ludzi do czarnej rozpaczy. Prezes Wiktorow w swym ciepłym i wygodnym gabinecie zajmuje się tylko powiększaniem potęgi instytucji, którą rządzi. Dogląda plany budowy kolejnych pałaców dla urzędników albo instruuje ich, jak cynicznie nagiąć przepisy i zabrać ludziom wybudowane za społeczne pieniądze nieruchomości (tak jak ostatnio zrobiła w Zakopanem, zabierając mieszkańcom przychodnię, by urządzić luksusowy ośrodek szkoleniowy).

Na te szalone zbytki prezes Wiktorow potrzebuje pieniędzy. Czy czerpie je pełnymi garściami z puli przeznaczonej na renty dla chorych Polaków? Bo to, co wyrabiają zatrudnieni przez nią lekarze orzecznicy, nie mieści się w głowie.

Życie Anny Dukat z Legionowa runęło w gruzach w grudniu 2002 r. Miała 25 lat, małego synka. Godziła studia z prowadzeniem firmy. Podczas jednego z wyjazdów w interesach citroen (prowadził jej kolega) wpadł w poślizg i wbił się pod tira od strony pasażera.

Diagnoza lekarzy szpitala w Rypinie - niezwykle skomplikowane złamanie kości czołowej i podstawy czaszki, stłuczenie i obrzęk mózgu. Przewieziono ją więc na operację do szpitala Akademii Medycznej w Warszawie. Dopiero po trzech tygodniach wybudziła się ze śpiączki. Jednak ból głowy nie przechodził. - Po pół roku znów wylądowałam na stole operacyjnym. Okazało się, że w głowie miałam odłamek szkła, którego nie wyjęto podczas wcześniejszych operacji - opowiada Anna Dukat.

Zaczęła się starać o odszkodowanie. Lekarz orzecznik PZU stwierdził, że ma 43 proc. uszczerbku na zdrowiu. Jednak lekarz orzecznik ZUS, czyli instytucji, która powinna dbać o obywateli bardziej niż prywatna ubezpieczalnia, doszukał się tylko 13 proc. uszczerbku na zdrowiu.

Nikt w ZUS nie potrafił jej wyjaśnić, skąd taka duża różnica. Zaskarżyła tę decyzję do sądu - sprawa wciąż się wlecze. Tymczasem czuła się coraz gorzej, więc wystąpiła o rentę, ale jej nie dostała. Dwie komisje lekarskie uznały, że jest zdolna do pracy, choć źle widzi i wykryto u niej guza mózgu.

Dziś Anna Dukat znów stanie przed komisją lekarską ZUS. - Będę walczyć o to, co mi się należy. Po wypadku jestem wrakiem człowieka, a nie mam za co żyć.

Ewa Tomaszewska, senator PiS, specjalistka od ubezpieczeń społecznych

- Choć nie chcę wypowiadać się w tym konkretnym przypadku, bo musiałabym go sama sprawdzić, to wiem jedno: poglądy pani Wiktorow na sprawy rencistów są nie do zaakceptowania. Uważam, że musimy jak najszybciej znaleźć lepszego kandydata na jej miejsce. Poza tym panią Wiktorow należy czym prędzej odwołać za pomysły prywatyzacji rent, aby ZUS się nimi nie zajmował, lecz prywatne fundusze.