Testy w szkole ogłupiają dzieci

Ponad milion polskich dzieci w jednej trzeciej polskich szkół zamiast uczyć się logicznego myślenia, czytać książki i poznawać, jak interesujący jest świat, zajmuje się ogłupiającym rozwiązywaniem testów - wynika z badań prof. Krzysztofa Konarzewskiego.

Już teraz, choć do egzaminów na koniec podstawówki i gimnazjów są jeszcze cztery miesiące, dzieci rozwiązują co najmniej jeden test dziennie. Tłuką je też na dodatkowych lekcjach i korepetycjach. Tym bardziej że lada dzień w gimnazjach będą próbne egzaminy i nauczycielom zależy przede wszystkim na świetnych wynikach.

I to właśnie jest powodem alarmu prof. Konarzewskiego z Polskiej Akademii Nauk: - To niebezpieczne, że szkoły poświęcają coraz więcej czasu na rozwiązywanie testów. To czas stracony na zdobywanie szczególnego rodzaju "mądrości", która do niczego się w życiu nie przydaje. Nasze dzieci od tego zgłupieją! Świat dzieli się na ludzi, którzy organizują pracę innym, i tych, którzy wykonują ją pod dyktando. Każąc dzieciom rozwiązywać coraz więcej testów, wychowujemy je na wykonawców czyichś poleceń. Ludzi, którzy sami nie będą potrafili zorganizować sobie pracy - ostrzega.

Prof. Konarzewski jako jedyny w Polsce zbadał wpływ testów na sposób nauczania. Wyniki badań są szokujące: co trzecia szkoła zmieniła metody przekazywania wiedzy i uczy pod test. Przy tym nauczyciele otwarcie przyznają, że więcej czasu poświęcają temu, co częściej pojawia się na egzaminie, np.: obliczaniu procentów, tłumaczeniu zadań z treścią i oczywiście trenowaniu rozwiązywania testów. Omijają natomiast zadania nietypowe, które pobudzają ciekawość dzieci.

Jego zdaniem dzisiejsza szkoła uczy przeciętniaków. Skupia się na przygotowaniu przeciętnego ucznia do zaliczenia testu. Nie ma miejsca na oryginalność, która tak się kiedyś liczyła. Zaniedbuje się też inne przedmioty np. języki obce, informatykę, bo ich nie sprawdza się na teście.

Prof. Konarzewski ostrzega: dobra ocena na teście wcale nie potwierdza, że uczeń jest dobry. Co ciekawe, jego ustalenia potwierdzają badania Amerykanów, którzy niegdyś sami wprowadzili testy do szkół i rozpropagowali je na całym świecie, a teraz z przerażeniem zauważyli zgubne skutki testomanii. Co prawda dzieci z roku na rok miały coraz lepsze oceny, ale nie dlatego, że się lepie uczyły, lecz dlatego, że nauczyciele coraz lepiej trenowali je w rozwiązywaniu testów.

- Niech polscy nauczyciele zaczną stawiać opór testom! - apeluje prof. Konarzewski. - Przecież miały one być jedynie narzędziem pozwalającym sprawdzić umiejętności uczniów i pokazać, nad czym należy popracować. Nie miały być celem nauki!

Badania prof. Krzysztofa Konarzewskiego "Reforma oświaty. Podstawa programowa i warunki kształcenia", Instytut Spraw Publicznych.

komentuje Krzysztof Mirowski, dyrektor LO LXVII w Warszawie

Uczę chemii i często na lekcji słyszę pytanie: "Ale czy to będzie na klasówce?". Uczniowie zostali pozbawieni przyjemności poznawania świata. Za to doskonalą się w zdobywaniu wiedzy, która przyda się na sprawdzianie. Nie uczą się chemii, żeby wiedzieć, jak poruszać się w świecie pełnym substancji chemicznych, ale po to, by zdobyć dobrą ocenę albo jak najwięcej punktów na egzaminie. Szkoła traci coś, co "wylatuje nad poziomy", coraz mniej w niej miejsca na kształcenie geniuszów. Uczymy masowo, by osiągać dobre wyniki. Nauczanie odarto z przygody intelektualnej.

prof. Stefan Kwiatkowski, Instytut Badań Edukacyjnych

Polska szkoła wychowuje coraz więcej ludzi, którym brak chęci do zdobywania wiedzy i którzy są bezradni w kierowaniu własną karierą. Szkoła powinna poznać mocne oraz słabe strony ucznia i tak z nim pracować, by rozwijać jego zainteresowania. Zamiast tego uczy sztuki rozwiązywania testów. Efekt jest taki, że absolwent liceum, który zdobył na maturze maksymalną ilość punktów, nie potrafi sobie poradzić w życiu. Nie jest przygotowany nawet do pracy biurowej. W szkole nauczył się jedynie, jak zdobywać najlepsze wyniki na teście i ogólnie być dobrym. I że potem jakoś to będzie.