A jednak. Tuż za progiem biegnie dobrze znany szpitalny korytarz. Skręcając po kilku metrach w prawo, wchodzimy do mieszkania Moniki Zyber. Wyglądające na ekranie na przestronne lokum w rzeczywistości jest mikroskopijną klitką.
- Nie otwieraj drzwi na balkon - ostrzega mnie przechodząca przypadkiem obok siostra Bożenka grana przez aktorkę Edytę Jungowską. - Są ślepe!
Rzeczywiście, tuż za nimi szara ściana. Wychodząc z salonu, trafiam wprost do szpitalnej recepcji. Największym zaskoczeniem okazują się jednak drzwi, nad którym wisi szyld z napisem "Blok operacyjny". Tuż za nimi znajdują się kolejne z tabliczką: "Wyjście ewakuacyjne".
- Kręcimy tu większość ujęć - tłumaczy Edyta Jungowska. - Pozostałe są filmowane na Ursynowie i w warszawskim szpitalu na ul. Banacha.
Odgarniająca niesforny kosmyk włosów uśmiechnięta aktorka sprawia wrażenie drobniejszej niż na ekranie. Mimo że na planie pojawiła się już o siódmej rano, nie czuje zmęczenia.
- Pomaga szybkie tempo pracy i... żarty - zdradza sposób na dobrą formę. A tych nie brakuje. Kiedy w chwilę później przez plan przemyka czarny kot, wszyscy wybuchają śmiechem.
- To jeden z członków naszej zaprzyjaźnionej kociej rodziny - zdradza Olga Bończyk, serialowa doktor Edyta. - Niedaleko hali mają swoje legowisko. Żartujemy, że mają ambicje aktorskie. Pojawiają się na planie, kiedy włączamy kamery!
I choć miauczący aktor daje dyla za róg, śmiech nie cichnie. Przerywa go dopiero kategoryczny głos reżysera Macieja Pieprzycy.
- Cisza!
Rozpoczyna się kolejne ujęcie. Na plan wchodzi Krystyna Tkacz. W tym odcinku zagra Anielę Kowalczyk, która właśnie dowiedziała się o tym, że jej córka przeżyła poważny wypadek. Jak poważny, wie tylko doktor Tretter grany przez Piotra Garlickiego, który stoi przy łóżku pacjentki z zasępioną miną. Zatroskana matka nie kryje zdenerwowania. Grymas bólu znika z jej twarzy jednocześnie z kolejnym klapsem i krzykiem:
- Koniec ujęcia!
Bohaterka odcinka, który telewidzowie zobaczą dopiero pod koniec stycznia, filuternie mruga okiem.
- Spisałam się?
Rozlegają się brawa.
- Na planie wszyscy trzymamy za siebie kciuki - tłumaczy chwilę później Garlicki. Paląc papierosa, przegląda kolejne strony scenariusza. - Choć czasem zdarzają się trudne dni, tworzymy jedną wielką rodzinę. Cieszę się, że jestem jej członkiem.
- Rola Zosi zmieniła moje życie o 180 stopni - potwierdza Małgorzata Foremniak, która jako pierwsza kończy dzisiejsze zdjęcia. Ta rola przyniosła jej nagrodę Telekamerę. Przyznana dzięki sympatii telewidzów statuetka zajmuje w domu aktorki szczególne miejsce. - Żartuję, że powinnam jej używać zamiast pieczątki lekarskiej! - śmieje się Foremniak.