W prokuraturach w kraju trwa festiwal śledztw przeciwko psychiatrom - w listopadzie gdańska policja zatrzymała psychiatrę, który przez kilka lat fałszował dokumentację lekarską poborowych. Za uniknięcie wojska brał od 1,5 tys. zł, wystarczyła jedna wizyta, a lekarz tworzył fikcyjną historię choroby na wiele miesięcy wstecz.
W Szczecinie psychiatrze zatrudnionemu w placówce MSWiA prokurator postawił zarzuty przyjmowania łapówek za wystawianie zaświadczeń potrzebnych do uzyskania renty. A we Wrocławiu rozpoczął się proces aż 15 lekarzy - psychiatrów i psychologów - oskarżonych o przyjmowanie łapówek (m.in. byłego ordynatora oddziału psychiatrycznego szpitala w Lubiążu i kilku biegłych sądowych). Według prokuratury za pieniądze wystawiali fałszywe zaświadczenia o nieistniejących chorobach psychicznych przestępcom lub poborowym.
Najświeższe doniesienia - tydzień temu policja zatrzymała psychiatrę z Łukowa (woj. lubelskie) zamieszanego w wielką korupcję w ostrołęckim sądzie okręgowym. - Urzędniczka sądowego wydziału penitencjarnego podpowiadała przestępcom np., że aby uniknąć kary, muszą sobie załatwić zaświadczenie o niepoczytalności. Kontaktowała z pośrednikiem, a ten opłacał psychiatrę - mówi Tadeusz Kaczmarek, rzecznik KWP w Radomiu.
- Fala korupcji rośnie - przyznaje dr Jerzy Pobocha ze Szczecina (pracuje w Sądzie Koleżeńskim Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, jest przewodniczącym Naukowej Sekcji Psychiatrii Sądowej PTP). - Psychiatria to najbardziej popularna w świecie przestępczym specjalizacja lekarska. Bo wyuczone objawy choroby psychicznej łatwo pacjentowi zagrać, a trudniej jest sprawdzić ich wiarygodność - mówi.
A jakie są stawki? - Bohater jednej z największych w kraju afer gospodarczych proponował mi 200 tys. zł za zaświadczenie o niepoczytalności - opowiada Piotr Dragon, lekarz ze szpitala w Rybniku. On odmówił, ale środowisko psychiatrów jest skorumpowane do szpiku kości - przyznają sami lekarze. Pobocha coraz częściej na zlecenie sądów prostuje fałszywe opinie wystawiane przez kolegów po fachu. Tydzień temu z kilkunastoma innymi psychiatrami z całego kraju założył w Szczecinie Polskie Towarzystwo Psychiatrii Sądowej. Cel - biegli psychiatrzy będą przechodzić specjalne egzaminy i regularne szkolenia, a ich opinie w sprawach sądowych będą sprawdzane przez innych biegłych.
- Teraz biegłym sądowym może być każdy psychiatra. Nikt go nie kontroluje i stąd taka łatwość w dawaniu łapówek - mówi Stanisław Urban, psychiatra z Rybnika, jeden z założycieli nowego towarzystwa. Ma swoje powody. To właśnie on wykrył jeden z największych skandali korupcyjnych w środowisku lekarskim ostatnich lat - jako dyrektor szpitala psychiatrycznego w Rybniku dwa lata temu skontrolował pracę swoich podwładnych. Wśród 215 wystawionych przez nich opinii sądowo-psychiatrycznych znalazł jego zdaniem ponad 90 fałszywych - m.in. w sprawach podwójnego zabójcy oraz barona paliwowego z fikcyjną schizofrenią. Doniósł policji i prokuraturze, nagłośnił sprawę w mediach.
- Nigdzie w Europie biegli psychiatrzy nie są tak skorumpowani, może dlatego, że są lepiej opłacani - mówi Urban. Bo założycielom nowego stowarzyszenia chodzi też o pieniądze. Teraz za sporządzenie opinii dla sądu czy prokuratury dostają 120-180 zł, podczas gdy w np. Niemczech płaci się za to po 500 euro (ok. 2 tys. zł). - Czasami chodzi tylko o kilka stron rozpoznania, ale pamiętam np. sprawę, w której musiałem się przekopać przez 15 tys. stron akt. Z trzema kolegami poświęciliśmy na to tydzień pracy - mówi Pobocha. - Mam nadzieję, że wyższe stawki będą działały antykorupcyjnie.
(art.197 par.1 KPK) "Świadomy znaczenia moich słów i odpowiedzialności przed prawem przyrzekam uroczyście, że powierzone mi obowiązki wykonam z całą sumiennością i bezstronnością".