Ukraińska ofensywa rozpoczęła się szóstego września rano. Minęły trzy doby i jej sukces jest ewidentny. Ukraińskie oddziały wdarły się już na około 60 kilometrów w teren kontrolowany przez Rosjan i dotarły do kilku strategicznych punktów, które najpewniej są ich celem. Zagrażają okrążeniem znacznym rosyjskim siłom.
Wszystko to dzieje się na południowy wschód od Charkowa, na dotychczas bardzo sennym odcinku frontu. Właściwie od kwietnia sytuacja była tam stabilna. Wszystko wskazuje na to, że Rosjanie zostawili tam skromne i bardzo kiepskiej jakości oddziały, w tym w znacznej mierze mobilizowanych przymusowo mieszkańców okupowanego Donbasu z archaicznym wyposażeniem i siły Rosgwardii, co do zasady stworzone do tłumienia rozruchów. Doborowe oddziały jeszcze w lipcu i sierpniu w większości odjechały z tego rejonu na południe, na Zaporoże i w rejon Chersonia. Ukraińcy zdołali bowiem skutecznie przekonać Rosjan, że to tam będzie miała miejsce ich pierwsza poważna kontrofensywa.
Uwaga od rejonu Charkowa jeszcze bardziej została odciągnięta na przestrzeni ostatnich dwóch tygodni, kiedy Ukraińcy zaczęli ofensywę w rejonie Chersonia. Od początku nie brakowało głosów, również po stronie rosyjskiej, że nie jest ona obliczona na szybkie wyzwolenie obwodu Chersońskiego, ale raczej przyciągnięcie rosyjskiej uwagi i związanie sił walką. Ukraińcy rzucili bowiem tam do ataku zbyt małe siły, aby uzyskać przytłaczającą przewagę konieczną do prowadzenia gwałtownej ofensywy. Nie oznacza to, że tamte walki to jakaś pozoracja. Są ciężkie, obie strony ponoszą poważne straty i Ukraińcy mają pewne sukcesy, jednak są one skromne w porównaniu do tego co się dzieje w rejonie Charkowa.
Animacja pokazująca pierwsze dwie doby ofensywy
Tam Ukraińcy ruszyli do ataku na odcinku frontu szerokim na około 40 kilometrów. Dokładny skład sił obu stron nie jest znany, ale tempo ukraińskiej ofensywy wskazuje na znaczącą ilościową i jakościową przewagę Ukraińców. Efektem było właściwie rozsypanie się rosyjskiej obrony na całym odcinku frontu. Rosjanie bronili się nieco dłużej, prawie dwie doby, właściwie tylko w mieście Bałaklija na jego południowym krańcu. Ukraińcy niewiele sobie jednak z tego robili, bo i tak większość ich oddziałów popędziła dalej na wschód, zostawiając niewielkie siły od okrążenia i likwidacji punktów oporu. Teraz są już około 60 kilometrów dalej na wschód na linii rzeki Oskił i przedmieściach niezwykle ważnego miasta Kupiańsk, przez który przebiegają główne rosyjskie szlaki zaopatrzeniowe dla ich sił na północy Donbasu.
Przybliżony zasięg ukraińskich postępów w trzeciej dobie. Mapa przedstawia ostrożną ocenę sytuacji opartą o dowody zdjęciowe oraz oficjalne komunikaty Fot. Militaryland.net
Mapa w większej rozdzielczości
Ukraińska ofensywa z szerszej perspektywy. Rejon walk w centrum mapy. Stan z pierwszego dnia ofensywy. Dzisiaj Ukraińcy są na linii rzeki Oskił, która jest wyraźną zieloną grubą linią po prawej stronie mapy. Widać jak wielkiego postępu dokonali Fot. Militaryland.net
Na południe od nacierających Ukraińców, po ich prawym ramieniu, zostały znaczne rosyjskie siły w rejonie innego ważnego miasta, Izium. Jeśli ukraińskie wojsko jeszcze przez około doby będzie tak się posuwać naprzód jak dotychczas, to tamtejsze zgrupowanie może znaleźć się w okrążeniu. Sam dotychczasowy przebieg ofensywy jest ogromnym sukcesem Ukraińców, ale jeśli jeszcze uda im się złapać w potrzask kilka-kilkanaście tysięcy Rosjan, to będziemy mieli do czynienia z wydarzeniem bez precedensu od czasów II wojny światowej.
Mapa jednoznacznie prorosyjskiego blogera Rybar. Akurat teraz pokazuje on jeszcze większe postępy Ukraińców, niż tradycyjnie proukraińscy blogerzy Fot. Rybar
Mapa w większej rozdzielczości
Wszystko zależy od szybkości reakcji Rosjan. Ich początkowa obrona rozsypała się. Nie było żadnego odwrotu na nowe linie obrony, jak to skutecznie robią w Donbasie Ukraińcy. Była bezładna ucieczka bez stawiania istotnego oporu. Od pierwszego miesiąca wojny nie było tylu nagrań porzuconego rosyjskiego sprzętu, kolumn zniszczonych w zasadzkach i pojmanych jeńców. Wśród nich jest nawet oficer w mundurze podpułkownika, który jest jednak bardzo podobny do generała-porucznika Andrieja Syczewoja, który był dowódcą całego zgrupowania rosyjskich sił w tym rejonie. Nie ma pewności czy to na pewno on, ale nie jest wykluczone, że się przebrał w mundur jednego ze swoich oficerów sztabowych, aby zwiększyć swoje szanse podczas ucieczki.
Choć sukcesy Ukraińców są bezsprzeczne i robiące wielkie wrażenie, to jednak w każdej ofensywie przychodzi moment kryzysu. Nacierające oddziały ponoszą straty i się po prostu męczą, trudniej je zaopatrzyć, bo logistyka nie zawsze nadąża, a przeciwnik ma czas na reakcję i skierowanie w zagrożony rejon rezerw i rzucić je do kontrataku, najlepiej na boki i zaplecze wroga. O ile ma w pobliżu stosowne rezerwy. Wówczas osłabieni triumfatorzy mogą się szybko przeistoczyć w ofiary i sami bronić się przed odcięciem oraz okrążeniem. Tyle teorii. W praktyce Rosjanie podczas tej wojny dobitnie pokazali, że są bardzo mało elastyczni i wolno reagują na zmieniającą się rzeczywistość. Na dodatek większość ich wartościowych oddziałów jest setki kilometrów dalej na południe i przerzucenie ich powrotem zajęłoby ponad tydzień. Co więcej, ich istotna część w ogóle nie może zostać ruszona, bo właśnie sama walczy o życie w rejonie Chersonia.
I tutaj widać maestrię ukraińskiego dowództwa. Zwiedli przeciwnika, związali znaczną część jego sił, po czym zaatakowali w odsłoniętym punkcie i mają poważne sukcesy. Jeśli uda się im dociągnąć teraz ofensywę do końca, czyli zająć Kupiańsk, lub przynajmniej zablokować Rosjanom możliwość transportu przezeń zaopatrzenia, oraz wziąć w okrążenie Izium, lub zmusić Rosjan do pośpiesznej ucieczki stamtąd, po czym ustabilizują front i odeprą kontrataki, to będziemy mieli do czynienia z wielkim sukcesem militarnym. Będzie to też wielki sukces na polu politycznym. Co więcej, silne rosyjskie zgrupowanie w rejonie Chersonia i tak dalej będzie walczyć o życie, wobec presji Ukraińców na froncie i niszczenia ich zaopatrzenia w drodze przez Dniepr.
Postępy Ukraińców w obwodzie Chersońskim nie są tak imponujące. Trwające drugi tydzień intensywne walki przynoszą poważne straty obu stronom. Ukraińcy zdołali jednak zauważalnie poszerzyć swoje włamanie w centrum terenu kontrolowanego przez Rosjan i nieco przesunąć się na południe na północy rejonu walk.
Sytuacja w rejonie Chersonia. Stan na 07.09 wieczorem Fot. Militaryland.net
Mapa w większej rozdzielczości
Sytuacja Rosjan, według ich własnych blogerów militarnych, jest bardzo poważna. Zwłaszcza z uwagi na problemy zaopatrzeniowe. Ukraińcy skutecznie atakują ich promy i mosty pontonowe na Dnieprze. Oddziały na froncie mają dostawać niewystarczające ilości amunicji oraz żywności i wody. Jeśli tego rodzaju walka na wyniszczenie potrwa jeszcze kilka tygodni, to Rosjanie mogą jej nie przetrwać. Pytanie, czy Ukraińcom starczy sił na ciągłe wywieranie takiej presji.
Ukraiński szturm na miejscowość prawdopodobnie w rejonie Chersonia
Wobec wydarzeń w rejonie Charkowa i Chersonia sytuacja w Donbasie istotnie straciła na znaczeniu. Dzieje się tam bowiem dalej to, co dotychczas. Czyli Rosjanie mozolnie atakują w kierunku Bachmutu i Awdijiewki. W rejonie tego pierwszego miasta mają pewne sukcesy, ale na tej samej zasadzie co dotychczas. Wioska na tydzień. Ukraińcy najpewniej stracili kontrolę nad miejscowością Kodema, o którą toczyły się ciężkie boje przez cały sierpień. Oznacza to jednak posunięcie się Rosjan naprzód o może 2-3 kilometry. To antyteza skutecznej ofensywy, którą Ukraińcy właśnie pięknie demonstrują około 100 kilometrów dalej na północ.
W rejonie Zaporoża trwa względna cisza. Poza lokalnymi starciami i wymianą ognia artylerii nie ma poważniejszych walk. Nie brakuje przy tym nieco panicznych spekulacji w rosyjskiej sieci, że na tym odcinku Ukraińcy też zgromadzili siły uderzeniowe i będą próbować atakować na strategiczne miasto Melitopol. Prowadzenie działań ofensywnych w trzech rejonach byłoby jednak dużym wyzwaniem dla Ukraińców. Choć teraz, po tym co właśnie pokazują, nie należy wątpić w ich możliwości.
Co niezwykle istotne, to Rosjanie utracili inicjatywę w tej wojnie. Teraz to Ukraińcy decydują, gdzie skupia się uwaga i toczone są kluczowe działania. Rosjanie muszą reagować, a jak już wiadomo, nie jest to ich mocną stroną. Na dodatek Ukraińcy muszą pokonywać znacznie mniejsze odległości, aby przerzucać swoje siły z jednego odcinka frontu na drugi. Z Charkowa na Zaporoże to około 250 km po dobrych drogach i liniach kolejowych prawie w linii prostej. Rosjanie w drugą stronę muszą dokonać szerokiego objazdu, aby ominąć Donbas. Trasa robi się ponad dwa razy dłuższa po drogach kiepskiej jakości, a gdyby chcieć skorzystać z kolei, to trzeba w ogóle jechać przez Rosję. Robi się prawie tysiąc kilometrów drogi. Kapitalna różnica.
Obrazowo opisując sytuację, to zaczyna ona wyglądać tak, że walcząca w kategorii średniej Ukraina właśnie skacze naokoło niezdarnego ciężkiego niedźwiedzia i okłada go, wytrącając z równowagi i osłabiając. Do finału jeszcze raczej daleko, ale perspektywa niedźwiedzia nie jest różowa, bo niespecjalnie potrafi się dostosować do nowych realiów.