Do pielgrzymki Benedykta XVI w rodzinne strony Papieża zostało niespełna pięć dni, a 7 mln katolików mieszkających w 12-milionowej Bawarii już na dobre zdążyło oszaleć na punkcie papieskich gadżetów: niedźwiadki w papieskich strojach, T-shirty z Benedyktem XVI, biało-żółte flagi i piwo Papstbier - wszystko schodzi na pniu. Sześciodniowa pielgrzymka - podczas której papież odwiedzi m.in. Ratyzbonę, Altötting, Marktl-am-Inn, Fryzyngę, a przede wszystkim Monachium - jest dla nich tak ważnym wydarzeniem, że o jeden dzień opóźniono nawet rozpoczęcie roku szkolnego, aby dzieci mogły powitać papieża. - Ugościmy Benedykta XVI nawet lepiej niż Polacy gościli Jana Pawła II - zapowiadają tamtejsi księża, którzy już od dwóch miesięcy razem harują od świtu do nocy przy budowie ołtarzy i porządkowaniu terenów.
Jednak jest rzecz, która spędza im sen z powiek. - W Monachium zgłoszono dwie demonstracje przeciwko papieżowi i Kościołowi - mówi kard. Friedrich Wetter, arcybiskup Monachium-Fryzyngii (chodzi o Socjalistyczną Niemiecką Młodzież Robotniczą i gejowską organizację Różowa Lista).
- My tylko chcemy zaprotestować przeciwko antygejowskiej polityce papieża - tłumaczy Thomas Niederbühl, szef Różowej Listy (z wykształcenia teolog katolicki).
- Będziemy interweniować, jak tylko dojdzie do jakiejkolwiek manifestacji czy happeningów, które mogłyby popsuć atmosferę. Wobec prób obrażania Benedykta będziemy bardzo rygorystyczni - ripostuje Wilhelm Schmidbauer, szef bawarskiej policji.
- Czuć napięcie, ale miejmy nadzieję, że nic nie zakłóci pielgrzymki. Choćby nie wiem jak się starali, i tak nie ma szans, by atmosfera była taka jak podczas pielgrzymek Jana Pawła II do Polski - ocenia ks. Stanisław Stenka z Polskiej Misji Katolickiej w Norymberdze, który razem ze 180-osobową grupą pracujących tam Polaków 12 września jedzie na spotkanie z Benedyktem XVI do Regensburga.