Mafia zwietrzyła interes w przemycie chronionych gatunków węży, żółwi, papug, ptaszników i krokodyli. Nic dziwnego - to przestępstwo jest słabiej karane niż handel narkotykami, a przynosi kolosalne zyski. Za parę rzadkich hiacyntowych ar kupionych w Azji za kilka euro kolekcjoner jest gotów zapłacić 15 tys. euro. - Wiemy, że zajmują się tym zorganizowane grupy. Jedna osoba nie dałaby rady - mówi Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji. Dowodzą tego liczby - każdego roku razem z modą na egzotyczne zwierzęta nielegalny handel rośnie. Tylko w zeszłym roku służba celna wykryła w Polsce aż 208 przypadków przemytu chronionych gatunków. - Zatrzymano ponad 2 tys. żywych okazów zwierząt i roślin - mówi Rafał Tusiński z departamentu polityki celnej Ministerstwa Finansów.
Nie ma jednak wątpliwości, że choć służby celne dwoją się i troją, udaje im się na razie wykryć jedynie 5-10 proc. przypadków procederu. Teraz przeciwko mafii przemycającej chronione zwierzęta ruszą wyspecjalizowani policjanci. Już 116 funkcjonariuszy przeszło szkolenie zorganizowane przez ekologiczną organizację WWF Polska. W każdej komendzie wojewódzkiej jest koordynator odpowiedzialny za wykrywanie przemytu zwierząt, a w biurze kryminalnym Komendy Głównej - dwóch specjalistów. - Wciąż szkolą się kolejni - mówi Puchalska.
Nie ma wątpliwości, że są potrzebni, bo Polska stała się kluczowym punktem na szlaku przemytu egzotycznych zwierząt. To stąd trafiają one na czarne rynki w krajach Unii. Jeszcze zanim staliśmy się częścią wspólnoty, gangi zmagazynowały tysiące najpopularniejszych gatunków i przygotowały dla nich fałszywe dokumenty poświadczające, że zwierzęta pochodzą w legalnych hodowli. Teraz dzięki łagodniejszym kontrolom na granicach mogą je eksportować do Niemiec czy Holandii. - Im bardziej rzadki gatunek, tym jest bardziej pożądany przez kolekcjonerów i droższy. Żółwie roti żyjące na wyspie w Indonezji niemal zupełnie wyginęły, bo wykupił je bogaty kolekcjoner z zachodniej Europy - opowiada Magdalena Romanowicz z WWF Polska, kierownik projektu "Nielegalny handel zagrożonymi gatunkami". Czasami śmiertelnym niebezpieczeństwem dla zwierząt są już warunki, w jakich się je przewozi. Niedawno funkcjonariusze izby celnej w skrytce w pociągu z Przemyśla do Szczecina znaleźli 340 chronionych żółwi stepowych. Przemycał je Ukrainiec. - Zwierzęta miały posklejane taśmą łapki, żeby nie zdradziły się drapaniem. Przez trzy godziny uwalnialiśmy je z więzów - opowiada Elżbieta Gowin, rzeczniczka katowickiej izby celnej.