Jak PiS odzyskał zakłady energetyczne

W państwowych Zakładach Energetycznych Okręgu Radomsko-Kieleckiego posady znalazło już dwóch pełnomocników powiatowych PiS, syn wiceprezesa zarządu regionalnego, członek tego zarządu i dwóch asystentów posłów.

Rządząca partia od przejęcia władzy dążyła do odwołania ze stanowiska prezesa Mieczysława Kwietnia, który kierował spółką od połowy lat 90., przetrwał poprzednie koalicje zarówno prawicy, jak i lewicy. Broniły go związki zawodowe, ale PiS w końcu postawił na swoim. Kwiecień odszedł 30 marca. I ruszyła lawina zmian.

Na opuszczone stanowisko został wprawdzie ogłoszony konkurs, ale jeszcze przed jego ogłoszeniem wiadomo było, że wygra Sylwester Bania, były wiceprezes Elektrowni Połaniec, w PiS pełniący obowiązki pełnomocnika powiatu staszowskiego. Został prezesem ZEORK pod koniec maja.

Jedną z jego pierwszych decyzji personalnych było awansowanie na kierownika kadr w spółce przewodniczącego zakładowej "Solidarności" Tadeusza Kobylarczyka. Od miesiąca w Rejonowym Zakładzie Energetycznym w Skarżysku pracuje pełnomocnik powiatowy i członek zarządu regionalnego PiS Jerzy Stopa. - Dlaczego mam być niezatrudniony? Ktoś odchodzi, ja dostałem pracę - dziwi się, gdy pytamy go o zatrudnienie w ZEORK.

Mariusz Goraj w poprzedniej kadencji Sejmu był szefem biura posła Przemysława Gosiewskiego, a jeszcze na początku roku rzecznikiem prasowym świętokrzyskiego PiS. Pozostaje członkiem zarządu regionalnego, jest także radnym miejskim w Kielcach. Od tygodnia jest specjalistą ds. marketingu w ZEORK. - Dostałem propozycję i z niej skorzystałem - twierdzi Goraj. Uważa, że ma przygotowanie do nowej pracy, ponieważ ukończył Wydział Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UJ.

Pracę w ZEORK otrzymali także asystenci posłów PiS Marii Zuby i Krzysztofa Lipca Dariusz Kowalski i Radosław Śledziowski. Pierwszy poprzednio zajmował się m.in. handlem obwoźnym. Janusz Barański, wiceprezes zarządu regionalnego partii Kaczyńskich, nie chce komentować zatrudniania działaczy partii w państwowej spółce. Jak ustaliliśmy, dostał w niej pracę również jego syn. Ojciec jednak nie chciał tego potwierdzić. - Uchylam się od odpowiedzi - powtarzał.

- Każdy jest czyimś synem lub czyjąś córką. Dla mnie nie ma to znaczenia, liczy się przygotowanie merytoryczne - tłumaczy prezes Bania.

- W poprzednim układzie zatrudniano członków partii, którzy nie mieli odpowiednich kompetencji i z tym trzeba walczyć. Gdyby tu doszło do sytuacji, że któraś z osób otrzymała pracę w podejrzany sposób, że górę wzięły jakieś inne przesłanki niemerytoryczne, to trzeba to wyjaśnić - podkreśla Przemysław Gosiewski, prezes świętokrzyskiego PiS, od niedawna szef komitetu stałego Rady Ministrów.

Czy jego były podwładny Mariusz Goraj nadaje się do pracy w marketingu ZEORK, Gosiewski nie chciał oceniać.