Prywatyzacji wciąż prawie nie ma

Tegoroczne przychody z prywatyzacji będą najniższe od wielu lat. Minister skarbu Wojciech Jasiński nie zamierza z tym nic zrobić.

Tegoroczne przychody z prywatyzacji mogą być najniższe od wielu lat. A minister skarbu Wojciech Jasiński nie zamierza z tym nic zrobić.

5,5 mld zł - tyle z prywatyzacji minister skarbu miał wrzucić do budżetowego worka w tym roku. W połowie roku wiadomo już, że plany te najprawdopodobniej wzięły w łeb. Na koniec czerwca przychody z prywatyzacji wyniosły zaledwie 0,4 mld zł - to zaledwie 7 proc. planu na cały rok. Aby zrealizować plan, w grę musiałaby wchodzić jedna, spektakularna prywatyzacja. - Takich w tym roku nie przewidujemy - mówił ostatnio Jasiński w radiowych "Sygnałach Dnia".

Minister skarbu nie pozostawia złudzeń, że tylko w minimalnym stopniu zamierza skorzystać z utrzymującej się już trzeci rok z rzędu hossy na warszawskiej giełdzie. - Nie ma potrzeby przyspieszania prywatyzacji, by prywatyzować na siłę. Poza tym sytuacja budżetu jest dobra - powiedział ostatnio Jasiński w radiowych "Sygnałach Dnia". - Trzeba dążyć do tego, by spółki sprzedawać po możliwie najwyższej cenie. Najpierw zwiększyć ich wartość, a potem ewentualnie je sprzedawać, a nie doprowadzać do zmniejszenia ich wartości i wtedy sprzedawać, co często - niestety - miało miejsce - dodał.

Tegoroczne wpływy z prywatyzacji mogą zwiększyć jedynie mniejsze transakcje, jak na przykład wtorkowa sprzedaż za 4 mln zł krakowskiej Fabryki Luster "Krakszkło", lub jedna większa - planowana na koniec roku prywatyzacja poprzez giełdę Ruchu, największego dystrybutora prasy w Polsce (jej wartość to kilkaset milionów złotych). Jest jednak mało prawdopodobne, aby choć zbliżyły się do niechlubnego rekordu z 2002 roku. Wtedy wpływy z prywatyzacji były najniższe w tym stuleciu i wyniosły 2,9 mln zł (stanowiły 42 proc. planu). - W przeszłości bywało, że minister skarbu za niedotrzymanie planu budżetowego musiał składać wyjaśnienia w Sejmie. Teoretycznie może też zostać odwołany ze stanowiska - usłyszeliśmy w biurze prasowym resortu skarbu.

Być może stanowisko ministra w sprawie prywatyzacji byłoby inne, gdyby nie rekordowo wysokie wpływy do budżetu z dywidend. Spółki z udziałem skarbu państwa, które korzystają z dobrej koniunktury gospodarczej oraz wysokich cen surowców na świecie, jeszcze nigdy nie wpłaciły do budżetu aż tylu pieniędzy. Często podwyższano proponowaną przez władze spółek kwotę właśnie "na prośbę" ministra skarbu. Według szacunków "Gazety" spółki z udziałem skarbu państwa - m.in. KGHM, PZU, PKO BP, PGNiG - zasilą budżet prawie 3 mld zł (w najlepszym dotychczas 2004 roku było to 2,1 mld zł). Swoją cegiełkę dołożyłby jeszcze PKN Orlen, gdyby nie kupił litewskiej rafinerii Możejki (warunkowa dywidenda Orlenu wynosi 1,9 mld zł).

A jak ma wyglądać prywatyzacja w przyszłym roku? Tego jeszcze nie wiadomo. Szczegóły znane będą dopiero przy publikacji założeń przyszłorocznego budżetu. Według ministra Jasińskiego są szanse na prywatyzację przez giełdę polskich elektrowni. Zaznaczył jednak, że wcześniej nastąpi konsolidacja w branży energetycznej i że plany te są jedynie deklaracją, a nie zobowiązaniem.