Klincz rad w PAP

W środę spotkała się jedna z trzech rad nadzorczych Polskiej Agencji Prasowej. Piotr Skwieciński, prezes spółki, wraz z ochroniarzami przywitał ją przy wejściu. Obrady odbyły się na parkingu.

Członkowie rady PAP pod przewodnictwem Jerzego Domańskiego próbowali najpierw wejść do budynku Agencji przy ul. Mysiej w Warszawie. Ale czekał tam na nich obecny prezes Agencji Piotr Skwieciński z ochroniarzami. Rada nie została wpuszczona. Dlaczego? - Domański mógłby wybrać drugi zarząd, który byłby kompletnie bezprawny, a w spółce zapanowałby chaos - tłumaczy Skwieciński. Rada udała się na parking przy ul. Brackiej, a następnie do kawiarni, gdzie zaczęła przygotowywać pismo do sejmowej komisji kultury i środków przekazu. O co w tym wszystkim chodzi?

PAP ma obecnie trzy rady nadzorcze. Pierwszą kieruje Jerzy Domański. Został powołany na to stanowisko za rządu Marka Belki i odwołany w marcu przez resort skarbu. Członkowie rady zaskarżyli tę decyzję do sądu jako niezgodną z ustawą o PAP (odwołanie rady przed końcem jej kadencji jest możliwe tylko wtedy, jeśli PAP ma być prywatyzowana). Warszawski sąd rejestrowy uznał, że naruszono prawo, i nie wpisał zmian w radzie do rejestru. Drugą radą kieruje Krzysztof Turkowski powołany w marcu na miejsce Domańskiego. To ta rada w maju na szefa PAP wybrała Piotra Skwiecińskiego. Trzecią radą również kieruje Turkowski. Resort skarbu powołał ją w zeszłym tygodniu. Po co? Bo zmienił statut PAP w punkcie dotyczącym kadencji rady nadzorczej (skrócił ją z trzech do dwóch lat, co oznacza, że kadencja rady Domańskiego nie została przerwana, ale formalnie się skończyła). Teraz trzecia rada czeka, aż nowy statut zostanie zarejestrowany w sądzie.

Najnowsza rada kierowana przez Krzysztofa Turkowskiego po raz pierwszy zebrała się w poniedziałek, ale nie podjęła żadnych decyzji. Jak powiedział nam jej przewodniczący, zarząd PAP zamówił dwie ekspertyzy prawne dotyczące zaistniałej sytuacji.

Walka o Agencję toczy się nie tylko pomiędzy radami nadzorczymi. Wtorkowy "Dziennik" poinformował, że prezes Skwieciński zarzuca Domańskiemu działanie na szkodę spółki. Według Skwiecińskiego Wydawnictwo Literackie wydające tygodnik "Przegląd", któremu szefuje Domański, nie płaci za usługi PAP. - "Przegląd" jest jednym z naszych najstarszych dłużników - powiedział Skwieciński i dodał, że gdy dział handlowy PAP chciał złożyć do sądu wniosek o upadłość wydawnictwa, zablokował to ówczesny prezes Agencji Waldemar Siwiński. Siwiński z kolei powiedział "Dziennikowi", że nie pamięta takiego wniosku. - Zostawiliśmy w Agencji ok. 700 tys. zł i w porównaniu z tą kwotą zadłużenie w wysokości 30 tys. zł nie jest wielkie. Dotyczy ostatnich dwóch-trzech miesięcy i do końca czerwca zostanie spłacone - bagatelizuje sprawę Domański. Według niego "Przegląd" reguluje zadłużenie na bieżąco.

Według Skwiecińskiego zadłużenie wynosi przeszło 55 tys. zł. - Dłużnik dokonał pewnych postępów w ostatnim czasie, ale doszło do radykalnej zmiany sytuacji - powiedział nam Skwieciński.