Na środowe walne zgromadzenie akcjonariuszy KGHM z niecierpliwością oczekiwali nie tylko właściciele akcji miedziowej spółki. Po raz pierwszy w tym roku miało bowiem dojść do głosowania nad wysokością dywidendy w tak dużej spółce publicznej, w której decydujący głos ma skarb państwa (należy do niego 44 proc. akcji).
Resort, który zastopował prywatyzację, musi szukać innych źródeł wpływów do budżetu. Naturalnymi obiektami zainteresowania są spółki. Wiele z nich w ubiegłym roku zanotowało rekordowe zyski. Wynik głosowania o dywidendzie płaconej przez KGHM może oznaczać, że także w innych dużych spółkach resort będzie czyścił kasę. Wyjątkiem jest PKN, który potrzebuje niemal 2,4 mld dol. na zakup litewskiej rafinerii Możejki.
Początkowo szefowie KGHM chcieli przeznaczyć na dywidendę 30 proc. (700 mln zł) ubiegłorocznych zysków. Gdy okazało się, że skarb będzie chciał więcej, zarząd zarekomendował wypłatę niemal połowy zysków z 2005 roku (5,5 zł na akcję). Jak się okazało i to dla ministerstwa było zbyt mało. Akcjonariusze, głosami głównie skarbu państwa (miał około 70 proc. wszystkich głosów zarejestrowanych na walnym akcji) przeforsowali dywidendę w wysokości 2 mld zł (10 zł na akcję). Oznacza to, że aż 87 proc. ubiegłorocznych zysków otrzymają akcjonariusze. Tym samym przepadły wnioski załogi, by nie wypłacać dywidendy w ogóle lub ograniczyć ją tylko do 700 mln zł.
Tak wysoka dywidenda nie zaskoczyła jednak doradcy inwestycyjnego Adama Rucińskiego z kancelarii audytorskiej Ruciński i Wspólnicy. - KGHM to dojrzała spółka. Nie ma przed nią aż tak dużych nakładów inwestycyjnych, by ograniczać dywidendę. Gdybym ja miał doradzać ministrowi w tej sprawie, także zarekomendowałbym wypłatę przeważającej części ubiegłorocznych zysków - mówi.
Dosadniej o wypłacie dywidendy wyraża się inny doradca inwestycyjny. - Przynajmniej ubiegłoroczne zyski nie zostaną przejedzone przez załogę - komentuje wynik głosowania.
Jednak przeciwko takiej dywidendzie protestują związkowcy. Większa dywidenda może oznaczać, że mniej pieniędzy dostaną pracownicy. Szef największego w KGHM Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego Ryszard Zbrzyzny uważa, że dywidenda jest zbyt wysoka i może zaszkodzić spółce, która będzie miała za mało pieniędzy na konieczne inwestycje.
Według naszych rozmówców sprawa dywidendy może stać się pretekstem nawet do rozpoczęcia strajku. - Tyle że zamiast walczyć o spółkę, załoga będzie chciała sobie załatwić podwyżki - uważa nasz rozmówca. Skarbowi może nie pomóc to, że zgodził się przekazać na fundusz socjalny 50 mln zł.
Czy wypompowanie aż 2 mld zł z KGHM zaszkodzi spółce? Specjaliści uważają, że nie. Tłumaczą, że firma dzięki wysokim cenom miedzi w pierwszych pięciu miesiącach tego roku zarobiła około 1,5 mld zł. Do kasy spółki wpłynie także aż 460 mln zł z tytułu dywidendy od Polkomtela. KGHM jest bowiem właścicielem 19,61 proc. akcji operatora telekomunikacyjnego.
Podczas środowego WZA spółki akcjonariusze głosowali także nad udzieleniem absolutorium poprzedniemu zarządowi KGHM. Nie otrzymał go jednak żaden były prezes. Otwiera to drogę do ewentualnych odszkodowań, jeżeli postępowanie prokuratury wykaże, że byli szefowie działali na szkodę spółki lub źle nią zarządzali.