Małopolski bank ma dziś największą po PKO BP sieć agencji działających na zasadzie franszyzy. Prowadzą je prywatni przedsiębiorcy, BPH udostępnia im jedynie markę, swoje produkty (kredyty, lokaty) i przyłącza do systemów informatycznych.
Wczoraj BPH ogłosił otwarcie już 450. placówki partnerskiej. - Do końca roku chcemy otworzyć ich kolejnych 150 - pochwalił się nam Ryszard Kiewrel z BPH. Sieć partnerów stanie się wówczas potężniejsza niż własne placówki BPH, których jest obecnie 474.
Partnerzy nie generują wprawdzie tak wysokich obrotów (ich oddziały są mniejsze i nie mają pełnej palety produktów), ale znacznie zwiększają zasięg banku. - Dlatego zamierzamy kontynuować ich rozwój - podkreśla Ryszard Kiewnel.
Tyle tylko, że BPH rozwija sieć partnerską bez zielonego światła od nowego właściciela banku, włoskiego UniCredito. Włosi chcą połączyć BPH z Pekao, prace nad koncepcją fuzji zaczęły się już kilka tygodni temu.
Ani UniCredito, ani Pekao nie prowadzą w Polsce sieci franszyzowej, więc jest dość prawdopodobne, że po przejęciu faktycznej kontroli nad BPH (walne zgromadzenie może na początku czerwca zmienić radę nadzorczą, a ta zarząd) nie będą też chcieli kontynuować rozwoju sieci partnerów małopolskiego banku.
Nieoficjalnie z obozu Włochów dochodzą pomruki niezadowolenia, że BPH rozwija współpracę z partnerami mimo uzgodnień zakładających, że Pekao i BPH powstrzymają się od strategicznych działań tuż przed fuzją.
Tym bardziej że połączenie banków będzie bardzo skomplikowane: grupa 200 oddziałów (BPH lub obu banków - to nie jest jasne) ma być wydzielona i sprzedana nowemu właścicielowi. Tak mówi ugoda UniCredito z polskim rządem.
O sieci partnerskiej w dokumencie rządowym nie ma ani słowa. Gdyby nowy, "włoski" zarząd BPH zaczął rozwiązywać umowy z partnerami, sieć licząca 450-600 placówek byłaby nie lada gratką dla innych banków. O rozwoju sieci franszyzowych myślą bowiem konkurenci BPH, np. ING. Większość partnerów BPH ma w umowach klauzule antykonkurencyjne, ale obowiązują one tylko w przypadku rozwiązania umowy z ich winy, a nie z winy banku.
- Rozwój sieci partnerskiej nic nas nie kosztuje, a generuje wielomilionowe dochody. Dlaczego Włosi mieliby ją zlikwidować? - odpowiadają w nieoficjalnych rozmowach pracownicy BPH. Ale przyznają, że po ewentualnej zmianie zarządu BPH strategia wobec partnerów może ulec zmianie.