Polskie firmy nie zarabiają na emisjach gazów

Polska spóźniła się z wejściem do systemu handlu emisjami. A ponieważ przeszedł on właśnie poważne załamanie, polskie firmy prawdopodobnie straciły niepowtarzalną okazję do zarobku

Unijne firmy wyemitowały w 2005 roku do atmosfery znacznie mniej dwutlenku węgla, niż wynosiły limity w przyznanych im zezwoleniach - przyznała w poniedziałek Komisja Europejska. Z punktu widzenia ochrony środowiska to bardzo dobra wiadomość, ale już z punktu widzenia rynkowego - niekoniecznie.

Unijni urzędnicy przedstawili wczoraj raport z pierwszego roku obowiązywania europejskiego systemu handlu emisjami. System ten miał pomóc europejskiemu przemysłowi zredukować emisję gazów cieplarnianych zgodnie zobowiązaniami podjętymi przez UE w umowie międzynarodowej, znanej jako protokół z Kioto.

System miał działać w ten sposób, że firmy z pięciu branż (m.in. hutnictwo i energetyka) miały otrzymać określoną liczbę pozwoleń na emisję CO2. Gdyby wyemitowały tego gazu więcej, niż wynosiła przyznana im (na szczeblu krajowym) pula, to wówczas musiałyby dokupić brakujące pozwolenia na wolnym rynku od tych firm, które mają nadwyżkę. System działałby więc w obie strony: karałby tych, którzy zanieczyszczają za bardzo, oraz nagradzał tych, którzy inwestują w ekologię. Tak to przynajmniej miało wyglądać w teorii.

W praktyce okazało się, że system się sypie. W skali całej UE firmy dostały dużo więcej pozwoleń (1848 mln ton), niż faktycznie wyemitowały CO2 (1785 mln ton). Tak gigantyczne przestrzelenie spowodowało, że rynkowa cena pozwoleń poleciała na łeb, na szyję. Dziś zezwolenie na emisję jednej tony CO2 kosztowało tylko 9,25 euro, podczas gdy jeszcze w kwietniu - prawie 30 euro. Te europejskie firmy, które sprzedały wówczas swoje pozwolenia, zarobiły krocie.

Ale nie polskie firmy. Polska, podobnie jak Luksemburg, Cypr i Malta, wciąż nie włączyła się do systemu handlu emisjami. - Polska nie ma nawet jeszcze w pełni operacyjnego rejestru. Ale mamy nadzieję, że wkrótce dołączy - powiedział jeden z unijnych urzędników. Komisja Europejska wszczęła w sprawie tego opóźnienia postępowanie dyscyplinujące wobec Polski. Jedno jest pewne już teraz: ponieważ nasze firmy nie funkcjonowały w systemie, straciły okazję do zyskownej sprzedaży swoich nadwyżek.

Komisja Europejska nie wie jeszcze, dlaczego wydano zbyt dużo pozwoleń na emisję. Eksperci rozważają kilka możliwości: * wysokie ceny energii mogły skłonić do oszczędnego gospodarowania; * firmy mogły się faktycznie przestraszyć konieczności dokupowania pozwoleń; * możliwe jest, że rządy państw członkowskich dały im po prostu zbyt duże limity.

Komisja już wcześniej zapowiedziała, że w kolejnych latach trzeba będzie je obciąć o kilka procent, żeby podaż znów nie okazała się wyższa od popytu, bo wówczas cały system nie będzie miał sensu.