- Zawsze mówiłam, że to nie może być projekt skierowany przeciw komukolwiek. To musi być projekt, który jest ogólnie dostępny w Europie, w Unii Europejskiej - stwierdziła kanclerz Niemiec Angela Merkel po rozmowach z premierem Estonii Andrusem Ansipem. Estonia i pozostałe państwa nadbałtyckie oraz Polska nie kryły zastrzeżenie do tej inwestycji. m.in. ze względu na ryzyko naruszenia w czasie układania rury cmentarzyska broni chemicznej, zatopionej w Bałtyku. Władze Estonii alarmowały, że naruszenie amunicji z gazami bojowymi może doprowadzić do katastrofy ekologicznej na Bałtyku. Merkel przyznała, że trzeba będzie rozwiązać problemy ekologiczne, związane z budową rury.
Umowę o budowie gazociągu przez Bałtyk podpisał Gazprom oraz niemieckie koncerny BASF i E.ON we wrześniu zeszłego roku, na 10 dni przed wyborami parlamentarnymi w Niemczech. Umowie patronował były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder. Wybory nie przyniosły sukcesu niemieckim socjaldemokratom, których liderem był Schroeder i nowym kanclerzem Niemiec została Merkel, należąca do chadecji. W niecały miesiąc po rezygnacji ze stanowiska kanclerza, Schroeder przyjął propozycję Gazpromu kierowania radą nadzorczą spółki, która będzie zarabiać krocie na transporcie rosyjskiego gazu przez Bałtyk do Niemiec. Ostatnio okazało się, że w ostatnich tygodniach urzędowania rząd Schroedera zgodził się poręczyć prawie 1 mld euro kredytu dla Gazpromu na budowę gazociągu. Były kanclerz Niemiec twierdzi, że nic o tym nie wiedział, a Gazprom zapewnia, że nie skorzysta z kredytu, gwarantowanego przez rząd Niemiec.
Schroeder wiele razy zapewniał, że budowę gazociągu z Rosji przez Bałtyk będzie popierać każdy rząd w Berlinie, bo ta inwestycja jest w interesie Niemiec. Już kilka razy poparł ją obecny rząd Niemiec Angeli Merkel.
Już teraz wiadomo, że gazociąg przez Bałtyk będzie jednym z najdroższych na świecie. W tym tygodniu przedstawiciele zarządu Gazpromu oszacowali koszty budowy lądowej części gazociągu na 6 mld dolarów. Drugie tyle trzeba będzie wydać na odcinek pod Bałtykiem. W sumie daje to już 12 mld dolarów, a nie wiadomo, ile jeszcze kosztować będzie lądowy odcinek gazociągu w Niemczech. Już z obecnych szacunków Gazpromu wynika, że budowa rury przez Bałtyk będzie kilka razy droższa niż ułożenie z Rosji do Niemiec drugiej nitki gazociągu jamalskiego przez Polskę i Białoruś. Na tę inwestycję trzeba ok. 1,2-2 mld dolarów. Nowym gazociągiem z Rosji przez Polskę i Białoruś do Niemiec można by transportować ok. 34 mld m sześc. gazu rocznie, więcej niż pierwszą rurą przez Bałtyk, którą do Niemiec będzie tłoczne do 27,5 mld m sześc. rosyjskiego gazu. Zdaniem rosyjskiego dziennika "Wiedomosti" opłata za transport rosyjskiego gazu bałtycką rurą wyniesie 3 dolary za 100 km. To trzy razy więcej niż w tym czasie będzie kosztować transport gazu rurą jamalską przez Polskę i sześć razy więcej niż Gazprom płaci dziś za wykorzystanie białoruskiej części Jamału.
Rosjanie twierdzą, że Polska nie powinna się obawiać, że zostanie ominięta bałtycką rurą. Szef Gazpromu Aleksiej Miller stwierdził, że Polska będzie mogła kupować z Niemiec rosyjski gaz, dostarczany tam przez Bałtyk. Omijająca Polskę rura dojdzie do niemieckiego miasta Greifswald, które znajduje się w pobliżu Szczecina.