Coraz częściej takimi sloganami reklamują się sklepy internetowe z biżuterią oraz metalami szlachetnymi w sztabkach. To efekt gwałtownego wzrostu ceny złota i srebra. W ubiegłym tygodniu uncja srebra kosztowała 10,4 dol. - najwięcej od 19 lat. Ponad 550 dol. kosztuje uncja złota (najwięcej od ćwierć wieku). Po części wzrost cen metali można tłumaczyć sytuacją geopolityczną. Złoto i srebro drożały zawsze, gdy słabł dolar i drożała ropa naftowa. Cenowy rekord wszech czasów złoto ustanowiło w styczniu 1980 r., po obaleniu szacha Iranu. To wydarzenie spowodowało także osłabienie się dolara i wzrost cen ropy. Uncja żółtego kruszcu kosztowała wówczas 850 dol. - Podobnie, choć w nieco mniejszej skali jest obecnie - mówi Arthur Jorm, analityk z giełdy metali szlachetnych w Hongkongu. Według niego ostatnia zwyżka jest w dużej mierze spowodowana dojściem do władz w Autonomii Palestyńskiej Hamasu, programem jądrowym Iranu oraz wciąż napiętą sytuacją w Iraku. - Skoro w każdej chwili w regionie może dojść do nowego konfliktu, istnieje duże ryzyko, że ceny ropy mogą pójść w górę. Niektórzy klienci lokują oszczędności w złocie, bo ono w takiej sytuacji także zdrożeje - argumentuje Jorm.
Na wzrost cen wpływ miała też ostatnia szokująca informacja z Chin - trzeciego co do wielkości światowego rynku złota, który ogłosił, że w tym roku kupi około 250 ton złota do celów przemysłowych. To niemal 40 proc. więcej niż przed pięcioma laty. Co więcej, w kolejnych latach chiński import może się zwiększać.
Ważne informacje napłynęły również z największego rynku złota, jakim są Indie. Tamtejsi handlowcy donoszą o kresie dotychczasowej mody na filigranową biżuterię. Teraz najchętniej kupowane są masywne bransolety i wisiory. A ponieważ tamtejsza tradycja nakazuje obdarowywać pannę młodą złotem, ceny kruszcu muszą iść w górę.
Obecna sytuacja sprawiła, że ponownie do łask wraca inwestowanie w złoto i srebro. Coraz więcej banków oferuje możliwość kupna certyfikatów mających pokrycie w sztabkach.