W³ochy żyją od kilkunastu dni w aurze kryzysu energetycznego. Zima jest w tym roku najcięższa od 40 lat. Spowodowało to gwałtowny wzrost zużycia gazu. Tymczasem od końca stycznia do Włoch nie dociera całość gazu zamówionego w Rosji, gdzie też panują rekordowe, arktyczne mrozy. Rzym wprowadził ograniczenia w dostawach gazu. Apelował do obywateli, by oszczędzali energię, np. zastępując prysznicem kąpiele w wannie. Rz±d Włoch zdecydował się też wykorzystać 2 z 5 mld m sześc. państwowych rezerw gazu. Teraz premier Silvio Berlusconi odpowiedzialność za problemy Włochów zrzucił na Ukrainę. - Oprócz mrozów, które dotknęły Rosjê, kryzys energetyczny we Włoszech został spowodowany tym, że Ukraina w sposób autonomiczny i arbitralny wykradała 70 mln m sześc. gazu dziennie, nie mając podpisanego kontraktu z Gazpromem - powiedział szef włoskiego rządu w telewizji Canale Italia. W zeszłym roku we Włoszech wybuchł skandal, kiedy okazało się, że włoski przedsiębiorca, przyjaciel i partner biznesowy Berlusconiego, miał zarabiać krocie, handlując wraz z rosyjskim Gazpromem gazem we Włoszech. Na bezpośredni dostęp Gazpromu do detalicznego rynku gazu we Włoszech zgodziło się poprzednie kierownictwo kontrolowanego przez państwo koncernu energetycznego Enea. Tymczasem włoski urząd antymonopolowy uważa, że to właśnie Enea doprowadziło do ograniczenia konkurencji we Włoszech. Urząd nałożył na Enea rekordową w historii Włoch karę 290 mln euro za zaniechanie rozbudowy gazociągu z Algierii. Gdyby gazociąg był rozbudowany, Włochy dostawałyby dodatkowo 6,5 mld m sześc. gazu rocznie. To 8 proc. rocznej konsumpcji gazu we Włoszech i więcej niż państwowe rezerwy. Włoski urząd antymonopolowy był też przeciwny kontraktowi Gazpromu i przyjaciela Berlusconiego, twierdząc, że nie będzie on sprzyjać zwiększeniu konkurencji. Jesienią zeszłego roku nowe kierownictwo Enea i Gazprom zrezygnowały z kontrowersyjnej umowy.